Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-12-2014, 07:34   #42
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Wydała rozkazy, miała parę chwil na rozejrzenie się. Potrzebowała skupienia by zrobić coś poza dotychczasowym staniem w miejscu. Postanowiła zabrać się za pierwsze pytanie, które pojawiło się w jej głowie: “Czy rozkazy były prawdziwe?”. Podeszła więc do komputera kapitana. Sprawdzała go pobieżnie mając głowę zajętą czymś, co jeszcze bardziej nie dawało jej spokoju. Była zestresowana i dość mocno odczuwała nacisk sytuacji.

Komputer kapitana… Miejsce, gdzie mogła znaleźć się odpowiedź. Jedyne miejsce. Zależało je zabezpieczyć. Dłonie psycholog powędrowały do przyczepionego datapada, którego wsadziła w skafander jeszcze na sesji z Fridą. Potrzebowała kopii danych. Była świadoma, że dopiero gdy sytuacja się uspokoi będzie szansa je przeanalizować na poważnie. Wtedy warunki mogą być zupełnie inne.

Tak, jak warunki, które zmieniły się w maszynowni. Z wrażenia przeszedł ją zimny dreszcz. Oderwała nerwowo ręce od komputera wpatrując się w przesyłany obraz. Milczała parę chwil musząc sobie poukładać rzeczy w głowie.

“Myliłam się” Obiło się w jej głowie ze strachem konsekwencji tego, czego reszta nie mogła nawet zakwestionować. Zwątpiła ale w dalszym ciągu wszyscy byli zwróceni w jej stronę. Pod naciskiem nie miała nawet szansy zauważyć, że wszystko było w logicznym porządku. Oddelegowała wszystkich na podstawie stanu wiedzy z przed paru chwil. Naelektryzowany ledwie stawiający kroki ludzki węgielek? Przecież bardzo dobrze powiedziała, by go nie ruszać! Jednym uderzeniem rozdupiłoby wszystko w promieniu kilkudziesięciu kilometrów! Gdzie tu złe decyzje? Nikt nawet by nie zgadł, że zamieni się w chodzącą bombę elektronową porzucając kompletnie swoje ciało! Mocno zmieniona sytuacja wymagała nowych rozkazów. Dostosowania się, nie głupiego postępowania według wytycznych sprzed laty.

Najważniejszy był Isaac, następnie po nim Thunder… ~NIE! Wszyscy byli ważni! Nie można było ważyć czyjegoś życia bardziej od drugiego. To było niedopuszczalne. Wszystkimi trzeba było przejmować się tak samo. Bez znaczenia co robił. Życie to życie, nie towar na półce.

Propozycja Isaaca była jedyną słuszną. Kapitan był nieobliczalny w takiej postaci. W mgnieniu oka wyciął tak wielką dziurę!

- Shao! Morgan! Biegiem do maszynowni! Musicie im pomóc! - Podniosła w końcu oczekiwany przez wszystkich głos - Frida, zostajesz sama na mostku. Pilnuj tej pary myśliwców. Znajdź najbliższą Isaacowi śluzę, na mój znak w jednej chwili otworzysz ją i wyłączysz grawitację w jej okolicy. Zwiększ ciśnienie atmosfery dla pewniejszego efektu. Obróć nas, by wyrzucić kapitana prosto w kierunku myśliwców. Przyjęłaś?

- Isaac, biegnie do was dwójka. Powiedz kiedy zwolnić właz. Szarpnie mocno.

Ponownie rozkazy, które nie mogły być przeanalizowane na spokojnie. Przemyślane i zrozumiane przez resztę. Ale do cholery jasnej! Co to ma być za siła, zbierająca w jednym miejscu tak niesamowite pokłady energii?!

Dolna szczęka Ineth zadrżała a oczy ponownie wybałuszyły się. Wzrok wrócił na przedziwne wzory i symbole. Następnie na wyrwane zakrwawione oczy… Kto normalny mógłby je sobie wyrwać? Kto byłby w stanie namówić kogoś, by je wyrwał? Kapitan nie wyglądał na takiego, który by kierował się tylko wyczuciem energii. Przecież bez wzroku nawet nie dostałby się do maszynowni… Nie dostał się tam “kapitan”… Dostało się “coś innego” w jego ciele… Potrzebowało widzieć ale gałki oczne kapitana mu na to nie pozwalały! Zmusił ciało do ich usunięcia by samemu postrzegać otoczenie na swój sposób! Kapitan nie namalował tych znaków! To ten energetyczny pasożyt stworzył wszystko. To one były źródłem tej brudnej energii.

Esperka rozrzuciła wzrok po okolicy. Potrzebowała jakiegokolwiek płynu, by namoczyć materiał pościeli i zabrać się za szybkie ich ścieranie. Musiała jeszcze zachować je na zdjęciu, by nie zatrzeć ważnych dla rozwiązania zagadki elementów.

Po co był mu sparaliżowany okręt? Komunikowali się? Przecież to nie wyglądało na porwanie. Nadlatywały myśliwce a nie transportery, Shao to potwierdził. Dwie pary skrzydeł były za słabe, by być poważnym zagrożeniem. Jedynie mogły skrzyczeć większe jednostki. To nie skończyłoby się dobrze dla niczego na ALOJOSIE, razem z energetycznym pasożytem… Nie grali do jednej bramki. Jaki był związek między tym wszystkim…?

Zarażona sonda…? Ot, tak po prostu… Bez głębszego sensu, czy znaczenia. Czysty niefart…?
 
Proxy jest offline