Ketil wskoczył na stół przewracając część kufli, jego skok jak najbardziej mu wyszedł. Gron przyglądał się z niedowierzaniem poczynaniom swojego przyjaciela, który skoczył na mężczyznę, który i tak był bardo osłabiony, wyglądał na zmęczonego. Gdy tylko Ketil zacisnął swoją rękę na jego szyi, a drugą przycisnął sztylet mężczyzna ledwie łapiąc oddech zaczął syczeć:
- Nie nie zabijaj mnie, pro-proszę. To to nie ja, to-to Trog. To on. To-to on wymyślił. - mężczyzna bełkotał niemal płacząc, nie stawiał większego oporu bo i nie mógł, starał się jedynie oswobodzić szyję aby móc oddychać. Jego oczy było niczym ze szkła, a łzy z nich sączące się padały na włosy.