Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-12-2014, 13:22   #28
Hazard
 
Hazard's Avatar
 
Reputacja: 1 Hazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputację
Czego oko nie widzi, tego sercu nie żal
Walka z Niewidzialnymi

Mimo, że atak zaskoczył drużynę, wszyscy zareagowali błyskawicznie. Zebrani na ulicy ludzie wycofali się pod ściany, a kilku zaczęło uciekać z krzykiem.
Cios Kumalu przeszył powietrze, ale bez widocznego efektu, niestety. W ruch poszły czary i magiczna esencja wypełniła powietrze. Yat zrobił krok do tyłu i sięgnął po wiszący u pasa bębenek. Zaczął wybijać na nim prosty rytm, który wyraźnie świadczył, że także mistyk sięga po magiczną pomoc. Rytm bębenka już nie raz towarzyszył drużynie w czasie walki byli, więc do niego przyzwyczajeni. Rytm napełnił ich serca wiarę i dużą pewnością siebie. Młoda Aria także zrobiła krok do tyłu robiąc miejsce wojownikom. Jej dłonie wykonały prosty gest w powietrzu i już po chwili niebieski wir owinął się wokół ciała Janosa, tworząc błękitną poświatą przy klatce piersiowej półsmoka.
Lazarides, gdy tylko jego ciało otoczyła magiczna esencja, stanął przed Arią niczym żywa tarcza i z ciężkim mieczem w dłoni obserwował to co się działo, nie zapominając o obszarze za plecami. Także Shamal wstrzymał się od ataku i tylko bacznie obserwował okolicę.
Zdecydowany ruch zrobił za to Akbar, który wręcz wyrwał belę płótna i niczym zwinny akrobata podrzucił ją do góry. Materiał zafurkotał w powietrzu i jego długa wstęga pomknęła w kierunku ciskającego się na ziemi Adila.
W tym momencie członkowie drużyny zauważyli kształty sylwetki istoty, która zaatakowała chłopaka. Była to rosła postać o dość szerokich barkach i małej głowie. Mimo zarzucenia materiału nie przestała ona atakować Adila.

Gdy tylko Akbar dokonał swego spektakularnego wyczynu, dzięki któremu ujawnił, przynajmniej w części ich wroga, powietrze przeszył wysoki świst, niczym smagnięcie bata.
Yat upadł na ziemię potrącony przez jakąś niewidzialną siłę. Na plecy Akbara spadła kolejna niewidzialna istota i wbiła mu szpony w kark, powodując dotkliwe rany. Trzecia istota zaatakowała Kumalu, ten jednak dzięki swojemu instynktowi zdołał uniknąć jej niespodziewanego ataku.
W tym momencie na ramieniu Malika zmaterializowała się Latifiyah. Wręczyła mu ona garść białego talku, który był nieodzownym elementem do rzucenia zamówionego przez niego czaru.
Malik rzucił proszek w górę i wymówił magiczną formułę. Chmura białego pyłu wypełniła powietrze i ujawniła przed oczami wszystkich trzy istoty skryte do tej pory za magiczną zasłoną. Ku zdziwieniu wszystkich istoty te były całkowicie przeźroczyste, jakby ich ciała składały się li tylko z powietrza. Sylwetkami przypominały wysokich i umięśnionych ludzi, ale na tym podobieństwa się kończyły. Niewielkie głowy tych istot upodabniały je do gadów, a długie szpony przypominały ptasie odnóża.
Teraz dzięki magii Malika cała drużyna wiedziała z kim przyszło się jej mierzyć.

Walka rozgorzała na dobre. Akbar chwycił niewidzialną istotę za nadgarstki i wykonał gwałtowny skłon. Bestia była jednak bardzo silna i pierwotny zamysł zrzucenia jej nie powiódł się. Akbar wylądował razem z istotą na ziemi. W tym momencie doskoczył do nich Shamal i ciął potwora niedawno nabytym mieczem. Słowa kupca, który zachwalał miecz sprawdziły się. Al-badi był zadowolony, gdyż chrzest bojowy broni powiódł się znakomicie i już przy pierwszym ciosie, ostrze posmakowało krwi. Bestia zawyła okrutnie, a jej ryk wystraszył ostatnich gapiów, którzy zostali jeszcze w pobliżu zamieszania. Bestia jednak nie puściła Akbara i szykowała się do kolejnego ataku.
- Trzymam drania! - wrzasnÄ…Å‚ Akbar - Dopierdolcie gnojowi!

Janos widząc już swego przeciwnika obudził swój gniew i z groźnym rykiem zaszarżował w kierunku Niewidzialnego, który zagrażał mistykowi. W czasie biegu uniósł w górę ciężki, dwuręczny miecz, który już po chwili niczym ostrze boga spadł na głowę potwora. Kolejny piekielny ryk wypełnił przestrzeń. Cios był na tyle potężny i skuteczny, że bestia instynktownie cofnęła się o dwa kroki. Półsmok wiedział i czuł, że to nie koniec walki i że lada chwila istota przypuści na niego atak. Wiedział jednak też, że jego siostra… nie, już nie siostra - lada chwila będzie gotowa wesprzeć go w walce swymi magicznymi umiejętnościami.
Malik stojący w centrum wydarzeń czuł, jak krew buzuje mu w żyłach. Dawno nie był tak podniecony. Natychmiast wysłał Latifiyhę po kolejne zaklęcie, a sam wycofał się w stronę małej czarodziejki.
Latifyah skłoniła się przed swym mistrzem i bez słowa rozpłynęła się w powietrzu.
Leżący na ziemi Yat nie zamierzał próżnować. Widząc, że ma wsparcie w postaci rosłego półsmoka zamachnął się kijem na wysokości kolan niewidzialnej istoty. Trafienie było nader celne i Niewidzialny padł jak długi na ziemię. To była idealna okazja dla Janosa, której ten nie zamierzał zmarnować. Doskoczył do tej dziwnej istoty i precyzyjnym ciosem pozbawił ją życia.
- Dzięki! - krzyknął do Yata i z ogniem w oczach odwrócił się ku następnemu przeciwnikowi. Jego głowa obróciła się niczym balista na czopie, szukając dziewczynki; na szczęście Aria była bezpieczna.

Pierwszy atak Kumalu się nie powiódł, ale teraz gdy przeciwnik był widoczny mameluk uderzył ponownie. Tym razem już się nie pomylił. Jego charakterystyczny oręż przeciął nie tylko płótno, ale trafił także dziwną bestię. Ta zawyła przeciągle z bólu, a po chwili groźnie zawarczała. Towarzyszył temu dźwięk dartego materiału i jęki Adila. Bestia choć ranna stanęła naprzeciw Kumalu i rzuciła się w jego stronę. Zwinny mameluk na szczęście uchylił się przed bestią. Ta zwinnym fikołkiem wylądowała na ziemi i ponownie obróciła się w stronę czarnoskórego wojownika.
- Zdechniesz! - wysyczała niczym groźny wąż na pustyni.

Bestia, która uczepiła się Akbara wylądowała razem z nim na ziemi. Oboje zakotłowali się wzbijając potężny tuman kurzu. Pech chciał, że to Niewidzialny znalazł się na górze dosłownie dosiadając sa’luka. Jej potężne łapy powędrowały w górę i uderzyły z całą siłą. Głowa Akbara odskoczyła i trysnął potężny strumień krwi.
W tym samym momencie, gdzieś na górze, na jednym z dachów odezwał się jakiś dziwny głos:
- Hashhak alitah malhut!


Czas płynął i walka w środku miasta trwała dalej. Rozwścieczony Kumalu ponownie przepuścił atak na Niewidzialnego. I choć było to bardzo proste i niewysublimowane cięcie, to osiągnęło swój cel. Niewidzialny zawarczał z bólu i cofnął się pod siłą ciosu półkroku. Jego mięśnie spięły się, a z gardła dobył się dziwny warkot i słowa:
- Ahibar nihar la jahumi
Po chwili z dachu nadeszla odpowiedź:
- Sahaduk
Po tych słowach Kumalu wiedział, że bestia ponownie się na niego rzuci.
W tym czasie Aria dostrzegła na dachu jakieś przemykające cienie. Jej magiczny zmysł podpowiadał jej, że nadchodzą kolejne stwory.
- Biegną tu następne! - krzyknęła ile sił w płucach starając się przekrzyczeć zgiełk walki.

Yat korzystając z tego, że walka przeniosła się kawałek dalej ruszył w kierunku Adila. Dobiegł do niego i szybkim ruchem odsunął zwoje płótna. Chłopak był ledwo żywy, dlatego też mistyk nie zwlekał. Wzniósł ręce w górę i wymawiając słowa zaklęcia poprosił o uzdrowienie dla Adila. Srebrna poświata otoczyła obu. Adil otworzył oczy i spojrzał na Yata. Jego oczy wyrażały wdzięczność i szczęście. Tuż obok chłopaka mistyk zauważył leżący ceramiczny dysk.

Widząc, że Kumalu może mieć problemy z rozwścieczoną bestią, Janos ruszył w jego kierunku. Ponownie uniósł miecz w górę i wyprowadził błyskawiczne cięcie. Jego miecz uderzył niczym błyskawica, ale Niewidzialny uchylił się zręcznym wygięciem ciała i tylko groźnie syknął w stronę półsmoka. Lazarides rozwarł potężne szczęki i runął na istotę, sięgając gardła.
Wsparła ich także Aria. Najpierw ostrzegając przed zbliżającymi się kolejnymi bestia, a następnie atakując stwora z którym walczyli. Krótka magiczna formuła i prosty gest dłoni i już po chwili magiczny pocisk uderzył w stwora. Kolejny cios sprawił, że bestia przyklękła. Jej mięśnie ciągle jednak były napięta, jak postronki i choć ciężko ranna nie zamierzała wycofać się z walki.
Nie przekonał jej nawet do tego kolejny celny cios, czy raczej ugryzienie smoczych szczęk. Janos poczuł w paszczy coś co przypominało w smaku i fakturze balon wypełniony wodą. Niewidzialny cofnął się kolejne półkroku, ale z walki nie zrezygnował. Półsmok ryknął mu w twarz wyzwanie, chcąc odstraszyć go i bezpiecznie cofnąć się ku Arii, ale ku jego zdziwieniu przeciwnik napierał.
- No chodź! - warknął mieszaniec.

Shamal z przerażeniem patrzył, jak pazury niewidzialnego stwora raz po raz orają twarz i tors Akbara. Chwycił mocniej swój świeżo zakupiony miecz i uderzył. Los i tym razem mu sprzyjał. Cios był nie tylko celny, ale sprawił, że bestia spadła z Akbara.

Ranne zwierzę jest o wiele bardziej niebezpieczne. Podobnie było z Akbarem. Gdy tylko sal’uk poczuł, że poczwara spadła z niego, podniósł się efektowną sprężynką. Błyskawicznie dobył miecz i zaatakował Niewidzialnego, który tak dotkliwie go poranił. Ciosy Akbara były silne i niebezpieczne. Bestia najpierw zrobiła unik, ale wykonała go w złą stronę. A może to po prostu Akbar w sprytny sposób zmienił kierunek natarcia. Efekt tego był taki, że sejmitar przeciął bestię na pół. Uradowany sal’uk rozejrzał się wokół, czy wszyscy widzieli jego wyczyn.
- Gdybyś to przeżył to zapamiętałbyś ten dzień jako ten w którym prawie pokonałeś Akbara! - oznajmił dwóm połówkom.

Tymczasem zbliżali się kolejni Niewidzialni. O kierunku skąd nadchodzą wiedziała tylko Aria. Jej niezwykle wyczulony magiczny zmysł ostrzegł ją w porę.
Żywa pozostała tylko jedna bestia, która była otoczona przez Janosa i Kumula. Rozejrzała się energicznie wokół i krzyknęła coś do swych kompanów. Ich odpowiedź była krótka i bardzo stanowcza. Dało się to wyczuć, choć nikt nie rozumiał ich języka.
Otoczona przez dwóch wojowników bestia rzuciła się pomiędzy nimi w kierunku Adila. Zwinnym susem wylądowała tuż obok niego i z głośnym wrzaskiem wyciągnęła dłoń w kierunku błyszczącego dysku.
W tym momencie Aria ponownie wykonała gest i wypowiedziała zaklęcie, które pozwoliło jej cisnąć w bestię magicznym pociskiem. Tak się przynajmniej wszystkim zdawało. Przeznaczenie lub też celowy zamysł czarodziejki spowodowały, że pocisk uderzył prosto w połyskujący złotym blaskiem dysk.

Powietrze nadęło się jak balon. Potężny huk zaatakował uszy wszystkich w promieniu kilkudziesięciu metrów. W powietrze wzbiły się tumany kurzy wymieszane z jakąś dziwną niebieską parą.
Przez kilka, kilkanaście sekund nikt nie wiedział, co się dzieje. Dopiero gdy kurz począł z wolna opadać sytuacja powoli zaczynała się stawać bardziej klarowna. W skutek wybuchu, jaki pojawił się gdy magiczny pocisk trafił w dysk, wszyscy członkowie drużyny odlecieli na kilka metrów od miejsca, gdzie stali. Adil i Yat ucierpieli najbardziej. Ich osmolone twarze wyglądały doprawdy komicznie. Jednak im najwyraźniej nie było do śmiechu. Mieli surowe i wykrzywione bólem oblicza. Gdzieś w oddali słychać było krzyki i tupot kroków zbliżającej się milicji miejskiej.
 

Ostatnio edytowane przez Hazard : 12-12-2014 o 13:35.
Hazard jest offline