Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-12-2014, 21:50   #40
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Dookoła szalał chaos. Z kolei Cortez, zdawał się być w tej zawierusze oazą ładu i porządku. Złudzenie nie mogło być dalsze od prawdziwej natury capitolczyka, ale w tych okolicznościach było na miejscu. Wciąż prowadził ostrzał, i długimi seriami kosił legionistów w pobliżu pozostałych pojazdów. Mógł się poczuć niczym żniwiarz z legend, idący przez pole i zbierający swoją kosą złote kłosy. Tylko jego plon był czystym zepsuciem. Tutaj nie było oddzielania ziarna od plew. Wszystko co nawinęło mu się pod lawinę pocisków było plewami, lub przegniłym ziarnem, które należało spalić, by nigdy w żaden sposób nie zakiełkowało. Tylko plony były z roku na rok coraz obfitsze.


Sytuacja konwoju nieco się pogarszała. Nieco, bo nigdy nie była dramatycznie dobra. Rdzewienie i gięcie się w oczach nie wróżyło nigdy długiej przyszłości. Przełączył się na krótkie serie i zaczął się rozglądać za adeptami, gdyby udało się ich ściągnąć, mieliby szanse dojechać do posterunku. To że był opuszczony wcale nie polepszało niczego, równie dobrze mógł w sobie kryć pułapkę. Musieli jednak podjąć ryzyko. - Podjedź pod pancerniaka, musimy ich zgarnąć zanim się całkiem rozpadną! - Próbował przekrzyczeć ryk burzy. Wątpił że usłyszy odpowiedź, chwilowo niemalże ogłuchł od ciągłego ognia. - Mam southpawa ze sobą! - Dodał jakby jedna wyrzutnia miała coś zmienić naprzeciwko hordy jaka za nimi goniła.


Przeciągnął krótką serią rozpędzonej stali po mutantach, które próbowały się dostać do szoferek. Mogli zostawić wóz, najlepiej jako niespodziankę, na którą nadepnie gigant i odstrzeli sobie sam stopę resztą amunicji działa, albo w strategicznym momencie przemielić ogniem gaussa na szrapnel i coś wybuchowego. Nie wydawało się jednak, że będą w stanie utrzymać wszystkie wozy w ruchu i na chodzie. Gdyby to jeszcze zależało od nich. Tylko nie mieli ze sobą żadnego mistyka ani wsparcia. Skupił się całkowicie na ogniu i starał dopasować do manewrów, jakie szarpały jeepem co chwila, nie było to wcale tak łatwe jak starali się pokazywać na wszystkich propagandowych filmach akcji. Zagryzł zęby, nigdy nie dał się legionowi na swojej własnej planecie, nie miał zamiaru i teraz.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline