Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2014, 18:52   #45
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Robiło się coraz bardziej... interesująco.
Wewnątrz AJOLOSA - energetyczny potwór; kapitan (lub to, co z niego pozostało) potrafiący rozwalić solidnie jakby nie było zbudowaną gródź. Na zewnątrz - dwa "cosie", które nagle okazały się czymś w stylu myśliwców, podobnej klasy co Thunder.
Już jeden z tych przypadków zdołałby zatruć człowiekowi życie, zaś dwa to było coś w sam raz dla niezbyt normalnego poszukiwacza mocnych wrażeń. Tych zaś Flota eliminowała tak szybko, jak szybko się dało ich wychwycić to za pomocą różnorakich testów, to podczas pierwszych miesięcy pobytu w akademii czy na samym początku służby.

W tym momencie Tony postanowił odsunąć problem kapitana na drugi plan i zająć się sprawą myśliwców - jeśli oczywiście czymś takim były owe przyspieszające dość szybko obiekty. Oczywiście można było znaleźć kilka innych wytłumaczeń takiego, a nie innego zachowania owych "cosiów", ale to było dość wiarygodne i, przy okazji, zdecydowanie mało przyjemne.
Gdyby AJOLOS był w pełni sprawny, poradzenie sobie z dwójką myśliwców byłoby całkiem możliwe. Jednak z eletrostworem na pokładzie sprawność AJOLOSA wahała się od zera w górę i warto było nieco zmniejszyć zewnętrzne zagrożenie. Na przykład eliminując połowę przeciwników. Co prawda dwóch na jednego to niezbyt równe szanse, zaś Tony nie miał zbyt wielkiej ochoty na pośmiertne odznaczenie i awans, ale prawdą też było, że jeśli AJOLOSA trafi szlag, to i Thunder będzie miał niezbyt wielkie szanse na przetrwanie.

Do ewentualnego wyruszenia Thundera w bój pozostało jeszcze trochę czasu, w zwiazku z tym Tony miał czas na wykonanie drugiego rozkazu, wydanego przez vice-kapitan, jednak sprawdzenie Skorpiona w tym momencie nieco się skomplikowało. Pancerz wspomagany znajdował się niedaleko Thundera. Kilka metrów. Dzieliła ich raptem jedna ściana. Co prawda Skorpionów zwykle nie pakowało się do myśliwców, ale przejście między hangarem a pomieszczeniem, gdzie biwakował Skorpion istniało. Tyle tylko, że znów trzeba je było otwierać ręcznie.

Obrót koła. Drugi. Trzeci. Syk uciekającego powietrza. A potem tylko kilka kroków i już był przy Skorpionie. Uruchomienie diagnostyki było kwestią chwili.
Po pancerzu Skorpiona przemknęło się kilka światełek, w końcu wszystkie zapłonęły zielenią, po czym zgasły.
Można go było zostawić.

Tony wrócił do hangaru, zamykając za sobą przejście.
Po chwili znalazł się obok myśliwca.
- Skorpion sprawny, Thunder gotowy - zameldował.
 
Kerm jest offline