Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2014, 19:05   #1
Dragor
 
Dragor's Avatar
 
Reputacja: 1 Dragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłość
[DC] Amazing World of Marvel

Bitwa trwała w najlepsze. Członkowie Legiony Zagłady przeciwko Lidze Sprawiedliwych. Tylko cudem udało się uratować Metropolis przed większymi zniszczeniami.
No oczywiście było też to że Liga miała przewagę. Legion w sile Sintetro, Cheetah, Captain Cold, Bizarro i Black Manta przeciwko ośmiorgu człowkom Ligi w których wliczali się Superman, Batman, Blue Beetle, Flash i jego syn Bluestreak, Zatana, Hal Jordan, Green Arrow i Black Canary. Można było śmiało powiedzieć że szanse były całkiem wyrównane. Zwłaszcza że bohaterowie mieli już posiłki w drodze.
Polem bitwy był park w centru miasta. Tam właśnie miała wybuchnąć bomba autorstwa Lexa Luthora mająca w sobie zarodniki grzyba o halucynogennych właściwościach. Złoczyńca chciał zamienić całą populacje w bezwolne zombie na jego rozkazach. Legion miał za zadanie ochraniać ładunek i pozostać w ukryciu. Na szczęście Batman wykrył spisek i zdołał zorganizować grupę uderzeniową.
Teraz to właśnie on klęczał przy bombie usiłując ją rozbroić. Nie było to łatwe zadanie, a alternatywą było posłanie jej poza atmosferę. Niestety każdy z obecnych który byłby w stanie to zrobić był zajęty walką o życie.
Z pobliskiego dachu całemu przedstawieniu przyglądał się Slade Wilosn znany też jako Deadthroke. Najemnik tym razem na usługach rządu USA miała za zadanie "polować Ligi" jego zleceniodawcy dali mu bardzo skromne informacje, ale za to dużą zaliczkę. To wystarczyło by przekonać go do czatowania w cieniu i oczekiwaniu na rozwój zdarzeń.
Nagle w samym centrum walki rozbłysło białe światło. Nie był to wybuch bomby. Kilku członków Ligi poczuło jakby właśnie trafili pod rurę gigantyczne odkurzacza. Coś wciągnęło ich w górę tylko po to by z siłą wkurzonego Bizarro walnąć o asfalt.

Gdy w końcu odzyskali wzrok mogli się rozejrzeć mogli sierdzić że siedzą pośrodku kręgu wypalonego w ulicy w jakimś dużym mieście. Co zabawniejsze było ich troje. Superman, Blue Beetle III i... Deadsthroke? Najemnik siedział obok nich na ziemi i wyglądał na równie zagubionego jak oni.
Kilku przechodni zatrzymało się i teraz tworzyło małą grupkę gapiów patrząc na nich z odległości chodnika.
- Hej popatrzcie na tych cudaków! - zwołał ktoś.
Poza zwykłymi cywilami z wysokości lampy ulicznej przyglądał mi się jeszcze gość w obcisłym niebiesko-czerwonym stroju ze stylizowanym symbolem pająka na piersi. Cała jego głowę skrywała maska z białymi soczewkami w miejscach gdzie powinny być oczy. Siedział na szczycie metalowego słupa niczym gargulec na gzymsie kościoła.

Nim ktoś zdołał się odezwać witryna pobliskiego sklepu jubilerskiego dosłownie eksplodowała. Z wnętrza wytoczyło się... coś jak by nosorożec na dwóch nogach z ludzką twarzą. Albo człowiek w idiotyczniej zbroi nosorożca.
Osobnik na latarni westchnął głęboko i z nadgarstka wypościł cienką linkę która zaczepiła się o budynek wysoko nad ich głowami. Niczym Tarzan nabierając prędkości przefrunął na nici nad ulicą i oboma stopami uderzył w ramię ludzkiego nosorożca. Przeciwnik zrobił krok w bok odzyskując równowagę.

- Hej Rhino! Wiedziałem że żadne więzienie nie będzie dość SZEROKIE by cię utrzymać - powiedział wesoło czerwono-niebieski.
- Szerokie... ha, śmieszne - mruknął osobnik nazwany Rhino.
- O! Wiedziałem że mają niezły program resocjalizacyjny, ale warsztaty komediowe? - czerwono-niebieski teatralnie udał zaskoczenie. - Dobra, a wiesz że przybyło cię trochę? I to w okolicach pasa? Pewnie ci teraz ciasno co?
Rhino rzucił się na zamaskowanego gościa, a ten zręcznie unikał brutalnych ciosów. Od razu można było zobaczyć że ma doświadczenie w walce w ręcz i dodatkowo posiada niesamowitą zwinność. W pewnym momencie wskoczył na plecy Rhino i strzelił nicią po oczach opancerzonego przeciwnika. Teraz owa nić bardziej przypominała pajęczynę. Rhino ryknął i wierzgnął. Czerwono-niebieski spadł z jego ramienia dość bezwładnie i spóźnił się tym samym z unikiem. Dostał na odwet pod żebra i poleciał do tyłu dobre kilka metrów. Dwa kolejne metry szorowania plecami po asfalcie i zatrzymała się u stup Superman'a.
- Okej, jednak młócenie na oślep czasem działa - skomentował i wstał by zaraz paść na kolana chwytając się za żebra. Spod maski na ziemię spadło kilka kropel krwi.
- Hej, to tylko sugestia, ale Ministerstwo Zdrowia poleca trzymać się z daleka od złych gości z super-mocami, nawet jeśli na miejscu mamy środek zapobiegawczy w postaci bohatera - powiedział do dwójki bohaterów i najemnika. - W mieście jest jakiś Comi Con o którym nie wiem?
Słychać było że mówi z trudem. Uderzenie musiało mu jeśli nie połamać to przyjemniej posiniaczyć żebra. Tymczasem Rhino zerwał w końcu pajęczynę z oczu i wydała z siebie rozwścieczony ryk.
- O, to mój sygnał - odezwał się czerwono-niebieski. - Tymczasem panowie! A no i super piżamki!
Po tych słowach skoczył na spotkanie człowieka-nosorożca.
 
__________________
Gallifrey Falls No More!

Ostatnio edytowane przez Dragor : 13-12-2014 o 21:26.
Dragor jest offline