"Dobra Skarabeuszu, pora urządzić Legionowi niezłe manto" to była ostatnia myśl Blue Beetle'a, zanim poczuł ogromną moc ssącą, która wyciągnęła go niczym postać z kreskówki z jego własnego wszechświata. To było to, albo Skarabeusz dostał totalnego świra. Ktoś wyzywał go od cudaków... Czyli tutaj go nie znają. Może to i dobrze.
Rozejrzał się i obok siebie zobaczył stojącego Supermana i... Deathstroke'a? Ale co on tu do cholery robił? W masce nie było widać, że Jaime skrzywił się na słowa Slade'a. - Chciałeś powiedzieć, że powie NAM - rzucił, nieco zniesmaczony nastawieniem najemnika. Ale nawet nie było pewne, czy Slade usłyszał komentarz Jaime'iego, skoro już wyciągnął miecz i ruszył na człowieka jednorożca z którym walczył... Bohater, który się nie przedstawił. Kolorki miał jak Superman, który też ruszył na mięśniaka w szarym stroju. Westchnął tylko, i wzbił się w powietrze, by rozejrzeć się po okolicy, szukając innych, bardziej dyskretnych niebezpieczeństw, jednocześnie szukając różnic z jego światem. Kolor nieba się zgadzał, wygląd ludzi też... Jakoś ufał, że Superman i najemnik razem z tym człowiekiem-z-siecią dadzą sobie radę z jednym dryblasem. "Dobra, Skarabeuszu, spróbuj namierzyć jakiś korytarz wymiarowy czy czym my tutaj trafiliśmy."
__________________ En Taro Tassadar! |