Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2014, 01:13   #36
Sam_u_raju
 
Sam_u_raju's Avatar
 
Reputacja: 1 Sam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputację
Podziękowania dla Efci i Armiela

Muzyka

* * *
Nathan skinął głową. Przez chwilę jeszcze skradał się z łakiem i Vannesą by w końcu odłączyć się od nich i znaleźć sobie schronienie w ogrodzie innej posesji niedaleko podniszczałej budy dla psa. Stąd miał dość dobry widok na dom z którego właśnie się wynieśli. Mógł obserwować teren w dziurze miedzy deskami stanowiącymi płot.
- Uważaj na siebie Nathan. - Powiedziała cicho bez odwracania się i nie była pewna czy on jeszcze to usłyszał.

Usłyszał i w głębi ducha nawet się ucieszył z tych słów. Dawało to nadzieję, że nie pomylił się względem dziewczyny

Zobaczył wrogów pierwszy. Było ich trzech. Dobrze uzbrojeni w solidnych kamizelkach kuloodpornych na korpusie, z kominiarkami na twarzach i z latarkami na broni, których snopy omiatały nierówny, dziki teren.
To byli zawodowcy. Potrafił to rozpoznać na pierwszy rzut oka. Byli żołnierze lub nawet komandosi. Pewni siebie, czujni, zdający sobie sprawę z tego, co czyha na nich po drugiej stronie. Tego, na co plują. Tego też był pewien. Co oznaczało, że mogą mieć w zanadrzu jakieś nieładne sztuczki, jakąś "tajną broń". Na razie go nie zauważyli. Istniała więc szansa, że uniknie konfrontacji. Lecz co w tedy z łącznikiem?

Tego obawiał się najbardziej, wobec czego starał się jak najbardziej w miarę możliwości obserwować otoczenie. W ręku trzymał kawałek kamienia jaki znalazł koło siebie. Nie jako broń ale bardziej jako rzecz, która może mu pomóc odwrócić uwagę bądź spłoszyć informatora na którego dotychczas czekali. Gdyby tylko mógł go wypatrzyć. Po cichu liczył jednak, że nikt nie przyjdzie. Przynajmniej nie teraz. Gdyby jednak było trzeba mieć lepszy widok nie zamierzał siedzieć na dupie w jednym miejscu ale spróbować się przekraść w inne. Ostrzeżenie łącznika było dla niego teraz najważniejszą sprawą.

Tymczasem BORBL wdarł się do domu w typowy dla służb specjalnych, skoordynowany sposób, ze wszystkich stron. Ukryty w mroku i chaszczach Nathan słyszał ich pokrzykiwania, meldunki, słyszał jak przeszukują jedno pomieszczenie po drugim, aż w końcu usłyszał.

- Uciekli!

- Posokowiec!

- Yes sir!

- Łap trop śierściucha!

- Yes sir!

- Ech - Scott westchnął bezgłośnie. Jednak szanse na to, że obejdzie się bez zabijania zmalały praktycznie do zera. Kurcze on naprawdę nie lubował się w zabijaniu. Tajemnice Vannessy coraz bardziej gmatwały sytuację. Gdyby chociaż napomknęła cokolwiek o łaku…
To co?
Nic do jasnej cholery by to nie pomogło. I tak by jej szukał. Straty mogą zostać zminimalizowane. Musi się jednak upewnić, który to Posokowiec. Sprzątnąć go albo przynajmniej wyeliminować na dłuższą metę a potem odciągnąć pozostałych od tego miejsca. Jeżeli jeszcze do niego postrzelają to przynajmniej istniała duża szansa, że zaalarmowany informator na którego czekali odpuści albo chociaż będzie ostrożniejszy. O ile będzie w pobliżu.
Zbyt dużo rzeczy zależnych było od losu a ten skurwiel często nie był łaskawy. Wyjął spluwę i czekał aż węszący wylezie z domu. Trzeba było uciszyć ich supernaturalny alarm.
 
Sam_u_raju jest offline