Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2014, 16:03   #48
Lomir
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację
Isaac słyszał tylko świst powietrza, które uciekało z ogromną prędkością przez otwartą śluzę. Jednak w pewnym momencie spojrzał wprost w czarną pustkę kosmosu, która przyciągała jego wzrok. Poczuł spokój, odciął się zupełnie od tego co działo się wokół. Widział tylko gwiazdy migoczące w oddali i słyszał swój oddech, który stał się wolny i miarowy. Z tego stanu zen wyciągnął go przelatujący tuż koło niego gorący humanoidalny kształt. Isaac poczuł jego temperaturę mimo, że kombinezony, które noszą są w stanie wytrzymać dość skrajne temperatury. Technik podążył wzrokiem za rozżarzoną istotą, aż stracił ją z oczu, gdy ciężka gródź opadła na dół, oddzielając ich ponownie od próżni. W tym momencie SPŻ zaczął tłoczyć powietrze do "przewietrzonego" pomieszczenia. Dało się słyszeć jego syk, gdy wydobywało się z dysz znajdujących się pod sufitem. W tym momencie coś wybuchło zaraz za statkiem. Isaac domyślił się co eksplodowało, konkretniej był to ich balast, którego się przed chwilą pozbyli. Fala uderzeniowa była tak silna, że całym statkiem zachwiało, a na dodatek niosła ze sobą potężną dawkę promieniowania elektromagnetycznego, które przetaczając się przez okręt usmażyła większość sprzętu. W momencie uderzenia oświetlenie na statku zamigotało, a finalnie zgasło. Powietrze, które dostawało się do pomieszczenia również przestało napływać, a grawitacja, której nie zdążyli jeszcze przywrócić nigdy się nie pojawiła. Isaac otrząsnął się po uderzeniu i włączył latarkę znajdującą się po prawej stronie jego hełmu. Jednak na wiele się to nie zdało, gdyż wewnątrz pomieszczenia było ciemnego dymu, który wydostawał się z wentylacji i ze ścian, w których zostały spalone przewody. Dym był silnie toksyczny, więc Isaac był wdzięczny za wbudowane filtry powietrza i zbiornik z tlenem, które znajdowały się w kombinezonie. Nie dość, że SPŻ wpompował do środka niewiele powietrza, to jeszcze zostało skażone. Idealnie.
- Wszyscy cali? -zapytał technik i odwrócił się w kierunku pozostałej dwójki, która razem z nim znajdowała się w pomieszczeniu. -Jones? Chan? - próbował znaleźć swoich towarzyszy w kłębach dymu. - Pozbyliśmy się kapitana, ale i tak na odchodne wysłał nam gorące pozdrowienia - powiedział Isaac. Inżynier spojrzał na swój holoekran, który skakał, zanikał i śnieżył. Nie był w stanie w żaden sposób podłączyć się do systemów AJOLOS'a - Jones, wracaj na mostek, zgłoś się do Rowens. Trzeba cię zbadać i zobaczyć czy drzwi cię nie pogruchotały bardziej niż ci się wydaje. Chan, chodź ze mną do maszynowni. Zobaczymy co się da zrobić, czy nasz "przyjaciel" doszczętnie zniszczył nasz statek. Jeśli ci się uda, to zamelduj Rowens co tu się stało - wydał rozkazy. Tutaj, w tej chwili, był ich bezpośrednim przełożonym.

***

W maszynowni sytuacja nie wyglądała różowo. Wszystko było zniszczone, a zapasowych ogniw zostało jedynie garstka do zasilenia kilku systemów. Isaac tego się nie spodziewał. Ogrom zniszczeń przerósł jego oczekiwania. Wiedział, że nie ma już odwrotu. Są w stanie pociągnąć kilkadziesiąt godzin, może dłużej, ale o sprawności bojowej mogli zapomnieć. Tarcze energetyczne? Ta, jasne, może jeszcze napęd nadprzestrzenny do tego? Jedyne na co mogli sobie teraz pozwolić to włączenie SPŻ. Isaac postanowił zostawić całą sprawę Rowens. Niech ona zadecyduje co jest priorytetem. Cała zastana sytuacja przygniotła inżyniera i zmieliła go psychicznie, mimo, iż nie należał do słabych.
Do Chana rzucił tylko oschłe -Wracamy- i więcej przez całą drogę na mostek się nie odezwał, pogrążony w czarnych myślach.

***


Gdy wszyscy zjawili się na mostu Isaac stał wpatrując się w pustkę. Był nieobecny myślami. Na szczęście przez jego hełm nie widać było jego twarzy i obrazu rozpaczy, który malował się na niej. To był praktycznie koniec. Mogli się utrzymać jeszcze chwilę, ale walka była próżna. Przedłuża tylko swoją agonię. Gdy Rowens zdała sytuację z całokształtu sytuacji Isaac dodał do tego jeszcze to co wiedział o maszynowni. -To... To wszystko bez sensu. Przegraliśmy, daliśmy się zniszczyć od wewnątrz. Żadni Polarianie nam nie byli potrzebni, najpierw pierdolony sabotaż, potem zwariowany kapitan, który zamienił się w żywą bombę, a teraz my, zamknięci w tej trumnie, dryfującej w martwej przestrzeni, zdani na łaskę i niełaskę wrogów. Nie ważne co zrobimy i tak zginiemy. Czy to będzie teraz czy za dobę, co to za różnica? - powiedział technik i odszedł od grupy, stanął na mostku, w okolicach okna, oparł się o barierkę i wpatrywał w pustą i martwą przestrzeń kosmosu, do której niedługo będą musieli dołączyć. Zwłaszcza z naciskiem na martwą...
 
Lomir jest offline