Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2014, 16:05   #37
Autumm
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
~*~

Sprawność działania Biura faktycznie budziła podziw, szczególnie w kontraście do jego innych aktywności, takich jak wymiana informacji z innymi siłami bezpieczeństwa, skonstatowała Amy, pakując swój skromny dobytek w karton i podpisując kolejne papiery uprawomocniające jej nowy stan. Koledzy podśmiewali się za plecami, ale to chyba była po prostu zwykła koleżeńska złośliwość; Amy była na tyle lubiana i znana w komisariacie, że nikt nie podejrzewał jej o skok na kasę czy chrapkę na specjalne przywileje. Ona sama uważała to za naturalną konsekwencję swojego dotychczasowego śledztwa, choć zapewniła solennie Artura (a bardziej samą siebie), że bardziej wciągnąć się do BORBL'u nie da.

~*~

Nie była nawet trochę zaskoczona, kiedy okazało się kto będzie nadawał ton śledztwu. W dokumentach mogła figurować jako lider zespołu, ale mocniejsza pozycja agentów była wyraźnie odczuwalna, mimo równego stanu osobowego pomiędzy nimi, a policjantami.

Z drugiej strony Amy przyznawała sama przed sobą, że jej - i generalnie policyjna - wiedza na temat "nadnaturali" (czy też "Martwych", jak fachowo nazywali ich agenci Biura) jest bliska zeru. Można było doszukiwać się różnych powodów takiego stanu rzeczy, na ten moment rozsądne było jednak zdać się na specjalistów, nawet jeśli trzeba było zapłacić za to częściową utratą kontroli nad biegiem śledztwa.

Zresztą, kiedy wciągnęła rękawiczki (ilość nowych miejsc, ludzi i bodźców, które mogły zaatakować jej wyczuloną empatię była zbyt duża, by pozwolić sobie na hazard dotykania czegoś gołą, czująca skórą) i otworzyła pierwszą teczkę, od razu poczuła, jak wślizguje się w rytm i rygor sprawy.

Przeglądanie materiałów było ciężką przeprawą nawet dla doświadczonej policjantki. Żołądek się buntował, oczy też, a mózg z całej siły odrzucał napływające do niego obrazy, a przede wszystkim płynące z nich wnioski. Amy na próżno łamała sobie głowę nad tym, co mogło motywować *kogokolwiek* do tak ohydnych - i zdających gwałt ludzkiej naturze - czynów. Owszem, zdarzali się seryjni mordercy, psychopaci czy inne, wykolejone jednostki, ale zawsze stanowili tylko pojedyncze, izolowane przypadki. Pojawienie się ich nagle i w dużej liczbie naprawdę musiało oznaczać, że trafili na fragment *czegoś* naprawdę dużego... i naprawdę paskudnego.

Na szczęście, wbrew pierwszemu, nieco sztywnemu i nie najlepszemu wrażeniu towarzyszący Amy "bąblowiec" (taka ksywka, nadawana agentom Biura, też krążyła po komisariacie) okazał się cennym wsparciem i to nie tylko merytorycznym. Reed był miły, nawet szarmancki, ale bez narzucania się z pomocą. Odpowiadał na wszystkie "głupie" pytania policjantki, a co najważniejsze - z dużą wyrozumiałością i taktem podszedł do jej sposobu pracy i kłopotów z przetrawieniem zawartości szokujących akt.

~*~

Pracowali długo i w skupieniu, przerywając wertowanie kremowych stron tylko po to, żeby dopytać się o szczegóły, albo skonsultować ze sobą jakąś hipotezę. Amy miała wrażenie, że nad głową tyka jej jakiś bezwzględny zegar; skoro "Towarzystwo" - sekta, grupa czy kult, opętana chęcią zatrząśnięcie w posadach bezpieczeństwem kraju - tworzyło w ukryciu koszmarną armię, oznaczało to, że zniknięcia ludzi i przemienienia w nekrofagi będą się mnożyć. To nie było śledztwo post factum - dochodzenie po nitce do kłębka, kiedy kluczowe okoliczności nie miały prawa się już zmienić. To był prawdziwy wyścig z czasem, próba przewidzenia, co zrobi niewidzialny i tajemniczy wróg, pozbawiony jakichkolwiek skrupułów. I nadzieja, że tym razem uda się go wyprzedzić, nim zaginą kolejne dzieci, albo świat ujrzy następna zdeformowana potworność.

Wgryzając się w informacje o sprawie, Amy coraz bardziej rozumiała niektóre ze stawianych Biuru (a wcześniej MR'owi) zarzutów; nie usprawiedliwiała ich, bynajmniej, ale potrafiła wyobrazić sobie sytuacje w których zwyczajne sposoby działania zawodziły i by walczyć z tego typu złem, trzeba było sięgnąć po nadzwyczajne środki. Bo jeżeli ktoś był w stanie oddać - dosłownie - swoją duszę za obietnicę nieśmiertelności, to co mogło zmusić takiego... człowieka do namysłu nad swoimi czynami? Czy ci, którzy decydowali się pożerać dzieci w zamian za utrzymywanie swojego nadnaturalnego stanu, byli jeszcze w ogóle ludźmi i zasługiwali na ludzkie traktowanie...?

Akta nie przyniosły jej odpowiedzi na te niespokojne pytania. Pokazały za to, kim były osoby, które stały się nekrofagami. Zaskakującym, wspólnym mianownikiem było dla nich przynależność do skrajnych grup religijnych, wyznaniowych czy światopoglądowych... które ostrze swojego świętego gniewu kierowały właśnie przeciw Martwym i wprost nawoływały do ich eksterminacji.

To zupełnie nie trzymało się kupy i Amy z Reedem długo dyskutowali o tym, co mogło to oznaczać. Kusząca wydawała się hipoteza, że przemienieni zostali nekrofagami wbrew własnej woli - w ramach kary za ich poglądy i działania. Kwerenda po indeksie osób zaginionych obaliła jednak to podejrzenie - nikt tych osób nie szukał, nikt nie zgłaszał porwania - należało więc założyć, że jakakolwiek motywacja gościła w tych zwichrowanych umysłach, była ona świadoma i silna.

Cokolwiek jednak powodowało, że fanatyczni obrońcy życia stawali się nagle gorliwymi wyznawcami zgoła odmiennej filozofii, zawężało to krąg poszukiwań kolejnych nekrofagów do mniejszego grona. Amy ustaliła najbardziej interesujące ją kryteria opisujące podejrzane (jej zdaniem) grupy: wzmożona aktywność, znamionująca niedawny dopływ sił lub środków, krótki czas działania i ograniczone grono członków (pomagający utrzymać w tajemnicy swoje poczynania) i działalność na rzecz lokalnej społeczności typu prowadzenia stołówek dla bezdomnych, noclegowni czy szkół - budzącego najmniej podejrzeń sposobu na dostęp do "świeżego mięsa". Przygotowanie interesujących ją akt musiało jednak potrwać; pod wieczór, z głową pełną wizji krwawej miazgi Amy pożegnała się z agentem i wróciła do domu, planując "w następnym rzucie" zająć się analizą zaginięć dzieci i bezdomnych, by skorelować je z aktywnością inkryminowanych sekt.

~*~

Do domu wróciła znów po zmroku; to stawało się reguła, kiedy wciągnęła się w jakieś wymagające śledztwo i nawet Śnieżka nie miała zbyt wielkich pretensji za zostawienie jej tak długo samej. Tablica z rozrysowanym na niej chaotycznym snem spoglądała na Amy jak wyrzut sumienia, więc spodziewając się że i tak szybko nie zaśnie, złapała za butelkę wina i komplet przewodników, urządzając sobie długą wirtualną wycieczkę po Londynie i okolicach, usiłując dopasować znane jej miejsca do tych na rysunkach - niestety bez efektu. Trudno; w przeciwieństwie do "sprawy Towarzystwa", jak ochrzciła w myślach swoje aktualne dochodzenie, tu nie gonił jej czas ani presja przełożonych, a łamigłówkę onirycznych wizji rozwiązywała dla własnej przyjemności.

Pamiętała wciąż o szokujących faktach, jakich się dzisiaj dowiedziała i położyła się spać dopiero wtedy, kiedy miała pewność że wypiła dość alkoholu, by jej sen był głęboki i czarny.
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!
Autumm jest offline