Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2014, 17:47   #38
Ravanesh
 
Ravanesh's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputację
- Podwójną wódkę. - Rzuciła Kopaczka do barmana.

Ja i barman w odpowiedzi rzuciliśmy jej zdziwione spojrzenia.

- Całowałam się z tym mięśniakiem przy drzwiach. Albo to, albo mogłam zrobić totalną rozpierduchę.

Byłam prawie pewna, że mogłaby tego uniknąć gdyby chciała i załatwić to jakoś inaczej, ale najwyraźniej nie chciała.

- Też chcesz małego szota? Może zimne piwo? – Zwróciła się do mnie.

- Nie, dzięki.

Powiedziałam głośno, po czym nachyliłam się Vordzie do ucha i dodałam już szeptem.

- Następnym razem zamienimy się miejscami i ja będę zagadywać, bez żadnego obłapiania.

No i wtedy przyszły poszukiwane przez nam bliźniaczki.

- O przenajświętszy! Ty z nimi rozmawiasz, bo ja się zaraz zarzygam. Albo wpadnę w jakiś amok i powyrywam im ręce i nogi z dupy. Gdybym miała dzieci a one zrobiłyby coś takiego, osobiście nakopałabym im do tyłków. – Skomentowała ich wejście Ala.

W tym czasie dziewuszki ruszyły na górę.

- Idź za nimi i pogadaj. Spróbuj przekonać, by dogadały się ze swoimi krewniakami. Ja tymczasem odszukam szefa tego lokalu i spróbuję rozwiązać ich kontrakt. To może pomóc.

- A nie lepiej od razu powyrywać im te ręce i nogi i odwieźć kadłubki Calmowi. W końcu nikt nie wspominał, w jakim mają być stanie. - Rzuciłam na odchodnym Kopaczce do ucha podnosząc się szybko z miejsca i podążając za dziewczętami.

Vorda zagadała do barmana.

- Hej. Wiesz, gdzie mogę znaleźć szefa tego lokalu. I jeszcze raz to samo, jeśli łaska.

- Szukasz pracy? – Zaciekawił się barman. – Szefa jeszcze nie ma, ale kelnerkami zajmuję się ja.

- Poczekamy na szefa. Co z tym alko?

Usłyszałam oddalającą się rozmowę w tle, gdy zbliżałam się długimi krokami do poszukiwanych bliźniaczek. Kiedy się prawie z nimi zrównałam objęłam je obie od góry ramionami.

- Cześć dziewczyny.- Powiedziałam z entuzjazmem - Mogę was odprowadzić do garderoby? Jestem wielką fanką waszej twórczości. Wielką fanką.

- Fajowo! - Krzyknęła jedna z nich. - Jasne.

Druga milczała, ale nie zaprotestowała, więc ruszyłyśmy we trzy na górę.

- Kto by pomyślał, że się tak od razu na was natknę. Muszę mieć dzisiaj dobry dzień.

Kontynuowałam dalej tym samym lekkim i pełnym entuzjazmu tonem idąc z Pooka na górę.

Dziewczyny nie komentowały. Wymieniały rozchichotane pozdrowienia z innymi pracownikami, którzy patrzyli na nie z podziwem zupełnie mnie ignorując. Uznałam to za potwierdzenie mojego kunsztu Fantomki.

W końcu doszłyśmy do drzwi na górze, naprzeciwko pana Froggyego. Jedna z bliźniaczek otworzyła je kluczem i spojrzała na mnie.

- Do zobaczenia, złociutka. - Uśmiechnęła się przyjaźnie. - Dalej tylko we dwie z siostrzyczką.

- Doprawdy? Już mnie spławiacie? A myślałam, że sobie porozmawiamy o tym, dlaczego takie Pooka jak wy zadają się z wampirami i dlaczego mimo, że spodziewałam się zastać tutaj Kleo i Meo to zamiast tego zastałam Cukiereczka i Lizaczka? – Zrzuciłam od razu tę bombę i czekałam na ich reakcję.

Obie odwróciły się, jak na komendę. Moje słowa odniosły odpowiedni skutek, bo obie spojrzały na mnie prezentując kalejdoskop rożnych emocji. Widziałam strach, gniew, ale też, co dziwniejsze, nadzieję oraz szaleństwo. Wszystkie te emocje pojawiły się równie nagle i równie nagle zgasły. Poczułam, że wdepnęłam w coś poważniejszego niż mi się na początku wydawało.

- Kleo i Meo mają wolne od nudnego życia - powiedziała pozornie niefrasobliwym tonem jedna z nich. - I nie mają zamiaru wrócić. Zobacz zresztą nasz występ, doceń. Wtedy zrozumiesz.

Druga fae przypatrywała się nam w milczeniu, żując zapamiętale gumę.

- Dobra?

- A skąd wiecie czy już nie oglądałam waszych popisów? – Odparowałam.

- Dzisiaj? Nie sądzę.

- Oczywiście, że dzisiaj nie. Przecież dopiero, co przyszłyście. – Zauważyłam.

- Czyli nie widziałaś - dodała druga strzelając gumą do żucia. - Co dzień jest inny dzień. Co noc jest inna noc. Jesteśmy jak wiatr lub rzeka, nigdy dwa razy takie same. Nigdy.

Potem wydała z siebie dziwny dźwięk - ni to szelest, ni to szum, który mógł być szumem drzew lub rzeki. Następnie ruszyła w moją stronę napierając na mnie drobnym, gibkim ciałem zupełnie ignorując zasady zachowania dystansu. Najwyraźniej miała zamiar "wypchnąć" mnie z garderoby, chociaż słowo "wypchnąć" nie było tutaj właściwe, bo dziewczyna była znacznie drobniejsza i niższa ode mnie.

Nie przejęłam się zupełnie napieraniem Młodej. Zostałam w miejscu jak wmurowana w ziemię, patrząc się z lekkim uśmieszkiem na dziewczynę.

- Nie przyszłam tutaj oglądać waszych popisów tylko dowiedzieć się, dlaczego tak bardzo próbujecie się odciąć od fae i dlaczego fae tak bardzo zależy na waszym powrocie na łono, powiedzmy, rodziny. Tak bardzo, że aż Calm nie chce nam oddać czegoś, co należy do nas, póki was nie sprowadzimy do domu. A nam zależy na tej rzeczy.

- Aaaa. Więc to stryjaszek cię przysłał. Wszystko rozumiem. Zależy mu na pełnym kręgu. Nie ma mowy. W parku jest nudno i sztywno i nikt nie docenia naszych starań. Mamy w nosie nudę. Chcemy się baaawić!

- A tak z ciekawości spytam - dodała druga fae. - Co stryjaszek ma wam oddać? I dlaczego mówisz o sobie "nam"?

- Mówię "nam", bo nie przyszłam tutaj sama. I chcę się dowiedzieć czy naprawdę jesteście tak ważne dla Calma czy to tylko odwlekanie sprawy, bo on nie ma tego, co powinien nam oddać.

- A co powinien wam oddać? - Zainteresowała się jedna z bliźniaczek przyglądając się mi z zainteresowaniem. Druga tymczasem zaczęła się rozbierać, zrzucając kolejne części garderoby i odsłaniając smukłe, wysportowane ciało o jasnej jak mleko skórze.

- A czemu o to pytasz? - Przeniosłam całą swoją uwagę na spokojniejszą bliźniaczkę, ignorując tą drugą bardziej szaloną. - Słyszałaś może coś na temat klucza, który wasz książę dostał na przechowanie?

- Klucza - druga bliźniaczka zastanawiała się przez chwilę. - Nie. Chyba nie. Ale powiem ci coś. Jak Calm zacznie kombinować, to będzie kombinował. Taką ma już stryjaszek naturę.

- Hej, Kleo - wtrąciła się druga fae wskakując jednocześnie w stringi. - Mam zabawny pomysł. Podejdź, to ci go opowiem.

Kleo uśmiechnęła się do mnie i podeszła, a druga siostra przyłożyła usta do jej ucha i zaczęła coś szeptać. Potem obie spojrzały na mnie i zachichotały złośliwie.

- Moja siostra ma pomysł - powiedziała Kleo w końcu. - Jak dzisiaj wieczorem wystąpisz z nami na scenie, to zaraz po występie pójdziemy z tobą do Calma.

- Hej, Kleo ja mam jeszcze lepszy pomysł. – Powiedziałam z entuzjazmem - A może nie wystąpię i wy pójdziecie ze mną do Calma i na miejscu się przekonamy czy on rzeczywiście coś kombinuje, bo zgodnie z umową będzie nam musiał oddać klucz. A później niezależnie od tego czy on go odda czy nie wy będziecie sobie mogły znowu uciec i pójść tańczyć nawet na przyjęciu urodzinowym Draculi, jeśli będziecie miały taki kaprys. - Uśmiechałam się promiennie podczas wygłaszania tej kwestii.

- Eeee - obie pokręciły głowami równocześnie. - Nie. Nic z tego nie będziemy miały. Żadnego funu. Żadnego enjoyu. - Zabawnie i nieco denerwująco zniekształcały słowa. - Pokręcisz się trochę po scenie, zrzucisz kilka rzeczy, nawet nie musisz pokazywać niczego, czego nie chcesz, ani tyłeczka, ani bułeczek. Pomożesz nam rozbawić widownię i jesteśmy twoje. To nasza ostateczna oferta.

- Wiecie z tą waszą propozycją wiążą się dwa dość poważne problemy po pierwsze to ja nie jestem zabawna, wręcz przeciwnie, jestem tak nudna, że jak zostaję sama ze sobą to prawie natychmiast zasypiam, a po drugie to gdybym pokazała tym wampirom chociażby skrawek ciała, którego zwykle nie ujawniam to musiałabym je potem wszystkie unicestwić. Zakładam, że rozumiecie, jakie to byłoby nieodpowiednie naciskać na mnie żebym wykonała to, co wcześniej wspomniałyście. - Nabrałam tchu - Zatem wy już coś zaproponowałyście, co mnie nie odpowiada, później ja coś rzuciłam, co wam się nie spodobało to teraz kolej na was żebyście zaproponowały coś innego.

- Phi - prychnęła Meo. - Faktycznie, jesteś nudna. Chodź Kleo. Trzeba się pokolorować.

Kleo spojrzała na mnie.

- Zostań. Popatrz na nasz występ. Zrozumiesz, czemu uciekłyśmy. A potem pogadamy. Po wszystkim, dobra.

- Naprawdę? Wasze wygibasy na scenie pozwolą mi wszystko zrozumieć? - Zapytałam z przekąsem - A wy wolicie zostać tutaj zamiast pójść ze mną i sprawdzić, w co dokładnie wpakował się wasz wujaszek? Ale nie wy macie w dupie, co się stanie z waszym zgromadzeniem byle tylko w życiu mieć trochę funu.

Przerwałam i spojrzałam uważnie na dwie bliźniaczki.

- Te wampiry też mają was głęboko w swoich nieumarłych dupach. Teraz się może wami jarają, ale jakbyście znikły nikt by się tym nawet nie zainteresował, jak przelotną modą, która przeminęła. A gdybyście miały jakieś kłopoty to nikt z nich nie kiwnąłby nawet palcem żeby wam pomóc.

Uśmiechnęłam się.

- Ale to wam pasuje, bo jesteście takie same jak oni. No może poza kłami i tym całym syfem z krwią.

Przestałam się uśmiechać sprawdzając reakcję dziewczyn na moje słowa.

- Macie godzinę czasu a potem pójdziecie ze mną i dowiecie się, co dokładnie dzieje się w parku i co Calm zrobił z naszym kluczem. Rozumiemy się? - Nachyliłam się do przodu ukrywając twarz w cieniu, ale nadal dokładnie przypatrując się dziewczynom.

- Czyżbyś nam groziła? - Zapytały nagle obie, w tej samej milisekundzie, wpatrując się we mnie inaczej, bardziej drapieżnie. Jak coś dużo groźniejszego niż zbzikowane fae. Coś gorszego, złośliwszego i paskudnego. - Naprawdę?

Znów ten zgrany chórek, jakby słowa padały z jednych ust, nie z dwóch. Przeszył mnie niespodziewany dreszcz. Było coś złowieszczego w sposobie, w jaki to robiły i miałam ochotę prowokować je dalej żeby zobaczyć, co z tego wyniknie i do czego obie będą w stanie się posunąć, ale przywołałam się do porządku. Miałyśmy załatwić to z Alą na spokojnie, tak, aby nie utracić wsparcia tych fae, więc spasowałam.

- Ja wam nie grożę. Idę na kompromis. Tak jak prosiłyście. Obejrzę ten wasz występ mimo, że uważam to za stratę czasu i spodziewam się, że wy dotrzymacie waszej części umowy i pójdziecie zrobić to o co ja was z kolei proszę. Chyba doszłyśmy do porozumienia w tym względzie, prawda?

- Jasne - to łagodniejsza Meo odpowiedziała.

Kleo zajęła się nakładaniem makijażu.

- Super. Poczekam na widowni.

Wyszłam nie zamykając za sobą drzwi a kiedy doszłam do końca korytarza użyłam ukrywania i zawróciłam, aby przejść koło drzwi Faerie i sprawdzić jak dobrze działało moje ukrywanie na Kleo i Meo.

Dość szybko zorientowały się, że wróciłam pod ich drzwi. Cholerne Pooka i ich wyostrzone zmysły i czujność. Musiałam wziąć to pod uwagę gdybym zamierzała zastosować rozwiązanie siłowe.

- A kiedy zaczyna się wasz występ? – Zapytałam udając ze to pytanie było powodem moje powrotu.

- Zawołają nas. – Odparły i zamknęły drzwi do garderoby.

Powoli ruszyłam na dół zastanawiając się nad sprawą Kleo i Meo. Miałam już hipotezę, dlaczego uciekły i kręciły się z nie swoim gatunkiem. Teraz trzeba było tylko sprawdzić moje podejrzenie.

Na dole nie znalazłam Ali, więc nie dowiedziałam się na razie nic o szczegółach kontraktu Cukiereczka i Lizaczka. Zajęłam miejsce blisko sceny i czekałam na Vordę oraz występ bliźniaczek.
 
Ravanesh jest offline