Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2014, 21:24   #231
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację

Irga, Bernard.

Staruchę wybudziło stęknięcie. Łypnęła zdrowym okiem. Cienie rzucane na ścianę tańczyły konwulsyjnie. Ogień w kominku przyjemnie grzał w plecy. Niedosuszone drewno trzaskało od czasu do czasu, sypiąc snopy iskier. Poprzednie zmęczenie minęło. Mgliście pamiętała napój wlewany do wysuszonego gardła, którego gorzki smak ciągle miała w ustach, twarz starej kobiety, pooraną zmarszczkami, mówiącej coś do niej uspokajająco.

Stęknięcie. Ktoś wszedł. Postać przeszła mijając ją. Pozostawiając za sobą powiew świeżego, wilgotnego powietrza. Mężczyzna uklęknął na środku pomieszczenia. Nachylił się.

- Spokojnie - rzekł cicho.

- Arnuk, co? - jęknął Bernard próbując się podnieść.

- Sam rozumiesz, że bieganie z korbaczem w dłoni co bardziej nerwowi mogą odebrać jako próbę ataku. Szczególnie w okolicznościach, gdy straciliśmy jedynego Wadahadalada ay la Dhintay ka.

- Chcieliście skrzywdzić… - zakręciło mu się w głowie i opadł na posłanie. Nie pamiętał co dokładnie się wydarzyło. Pamiętał jedynie jak ruszył dziarsko w kierunku tłumu zebranego pośrodku kotliny. Jak ktoś krzyknął, gdy go zauważyli. Później nagle obraz rozmazał się i stracił przytomność aż obudził się tutaj.

- Czy gdybyśmy chcieli kogoś skrzywdzić, czy nie mieliśmy ku temu okazji już wcześniej? Czy pozwolilibyśmy wam zatrzymać waszą broń? Czy nie zaoferowałem ci ciepła mego ogniska synu Hienricha? Czy okazałem ci wrogość?


Orin, Cathil, Kesa

Gdy kat ruszył w kierunku tubylców z korbaczem w ręku, gdy zaczęli wskazywać go rękoma, ktoś podniósł do ust dmuchawkę i wystrzelił w jego kierunku strzałkę. Jedna go nie wstrzymała, parł dalej naprzód. Dopiero druga sprawiła, że się potknął i padł. W pierwszym odruchu chcieli biec mu na ratunek. Wstrzymał ich Garou.

- Głupiec! Nie pomożemy mu - rzekł chłodno. - Zbyt dużo ich.

Jego twarz ścięła złość.

- Z nieprzytomną nie mamy szans uciec - myślał głośno. - Jeśli będą chcieli, dorwą nas w przeciągu kilkunastu minut, jeśli wogóle uda nam się opuścić kotlinę. Poczekajmy na rozwój wypadków.

Niestety, nawet jeśli serca podpowiadały im inaczej, musieli mu przyznać rację. Byli na obcym, nieznanym sobie terenie, otoczeni przez skały i choć uzbrojeni, w konfrontacji z mężczyznami tak sprawnie posługującymi się swoimi dmuchawkami, nie mieli wielkich szans.

Pośrodku placu zaczęły się jakieś kłótnie i żywe dyskusje nad dwoma ciałami. Ostatecznie jeden z mężczyzn zaprowadził porządek i nieprzytomnych odtransportowano do innego mieszkania w skalnym mieście. Jak ich poinformowano niedługo potem, katem zajęła się znachorka i nic mu nie będzie.

Za namową Garou pozostali w pokoju. Przez cały dzień nie działo się nic szczególnego. Życie w kamiennym mieście, na ile to mogli stwierdzić, toczyło się normalnie.

Wieczorem Nena odzyskała świadomość.

- Gdzie ja? - spytała słabym głosem. - Orin! - uśmiechnęła się widząc niziołka.

Najwyraźniej ucieszyła się ze spotkania z dawnymi towarzyszami. Opowiedziała historię ucieczki z Denondowego Trudu. O Garou wypowiadała się ciepło. Cały czas był z nią, wspierał ją i pomagał. Na szlaku dopadli ich strażnicy z miasta. Zaskoczyli. Nie mieli szans.

- Zabili Nilofaur! - zapłakała.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline