Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-12-2014, 19:44   #2
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Manuel Cortez był młodym szermierzem. Jego umiejętności i nauka były wypadkową zachcianki Imperialnego porucznika walczącego z Estalijską rodziną kupiecką oto jak ma wyglądać wychowanie dziedzica ich rodów. Od dzieciństwa co chwila był ciągnięty na lekcje związane z kupiectwem, by zaraz potem uczyć się strategi i taktyki. Żadne z rodziców nie odpuszczało oboje byli charakterni. Sam Manuel zaś.... Wybrał się do szkoły oficerskiej. Dawało mu to swobodę od rodziców. Z Akademi wraz z kolegami łatwiej było oddawać się hulance. Pili, ścigali się konno, pojedynkowali i konkurowali w romansach. To były czasy... wspominał obecnie z nostalgia.

Był dzieckiem wychowanym pod złotym kloszem. Nie znał problemów zwykłych ludzi. Bywał tylko w dużych miastach, poza nimi tylko we włościach wielkich rodów. Ta podróż miała to zmienić. Miała posłużyć jego przemianie. Napytał sobie sporo kłopotów i musiał czasowo zniknąć. Ślad po ostatnim pojedynku wciąż zdobił jego oblicze.

Nowo nadane włości ojca w Imperium miały być jego azylem. Diego miał być mu mentorem i ojcem po trochu. Taak, tak zapewne widziała to matka. Miała już zapewne dość rozrywkowego prowadzenia się Manuela. Nawet spora suma w złocie została dana do ręki jego opiekunowi. Manuel przepuściłby każdą sumę w bardzo krótkim czasie. Nie protestował, gdy go pakowano. Ojca znał słabo jednak wiedział o jego karierze wojskowej. Był z niego dumny. Gdy dowiedział się, że stracił nogę na froncie współczuł mu. Chciał go odwiedzić pomóc mu, być blisko by czuł wsparcie syna z którego niewiele było powodów do dumy. Były to uczucia czyste niczym dziecka. Bo tym właśnie był Manuel dużym dzieckiem. Uzbrojonym w szpadę i potrafiącym jej użyć. Bezbłędnie znajdującym drogę do kobiecych łóż... dzieckiem.

-Równie dobrze mogliśmy popłynąć statkiem. Znam motywy całej waszej grupy, ma być lądem. Długo,uciążliwie, wychowawczo więc będzie. Skoro jednak mamy być przydatni dla ojca i faktycznie nas potrzebuje... Wiesz coś o jego ziemiach? Gdzie to jest chociażby o innych szczegółach nie wspominając. Matka nie raczyła mi nic powiedzieć. Była lekko urażona, że zabiłem syna jej koleżanki. To był jednak pojedynek i to on mnie wyzwał!- bronił się sam przed sobą. Gdy jednak zobaczył krytyczny wzrok Diego z serii i tak znam prawdę i ci nie wierzę dodał..
-Dobra może miał powód. Może byłem w jego domu, w jego łóżku i w jego eee jak ona miała-zamyślił się.-Nieważne, dobył miecza byli świadkowie- to miał być koronny argument. Diego jednak ostentacyjnie zaczął patrzeć gdzie indziej.

-Dobra wy i tak wiecie swoje, że zawsze moja wina tak? Kto mnie w takim razie takim wychował? Zresztą nieważne co z celem naszej podróży?
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 15-12-2014 o 23:47.
Icarius jest offline