Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-12-2014, 17:05   #119
Sierak
 
Sierak's Avatar
 
Reputacja: 1 Sierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłość
Magister przybył w okolicę całkiem niedawno. W zasadzie ciężko mu było określić, co dokładnie sprowadziło go w te nieprzyjazne strony. Wędrując przez Cormyr kilkakrotnie słyszał o miejscowych problemach, a jak wiadomo gdzie źle się dzieje, tam da się zarobić (chyba, że wcześniej straci się głowę, ale Arien był do swojej bardzo przywiązany). W Kamieniu Grzmotów półelf rezydował już kilka dni i zdołał zasięgnąć języka o lokalnych perypetiach, tak więc powiedzmy, że miał pojęcie gdzie węszyć.

W zasadzie to to, co zdziwiło go najbardziej to fakt, że zła sława Kamienia Grzmotów nie przyciągnęła nikogo innego z Bractwa w chęci szybkiego zarobku. Może łapali lepsze okazje gdzie indziej, a może to Magister będzie stawiał podczas corocznego spotkania i kilku dni libacji. Póki co jedyna spotkana i przychylna mu osoba była dość rzadko spotykanym widokiem na powierzchni, ale o tym za chwilę. Arien miał na najbliższe kilka dni trzy jasno postawione cele.

Po pierwsze, usiec kilku zielonych i powęszyć za bandytami - pieniądza nigdy za wiele.

Po drugie, ważniejsze, odnaleźć niesławny grobowiec gnomiego czarodzieja.

Po trzecie i najważniejsze, wziąć od tyłu Neerthrae, która w chwili obecnej nieświadomie bujała tyłkiem idąc przed Magistrem krzakami.

No właśnie wracając do mrocznej elfki, bo to ona była ową jedyną przychylną osobą, która dotychczas się Arienowi napatoczyła. Zasada była bardzo prosta - półelf nie czepia się podziemnego pochodzenia czarnej, a ona nie rzuca zbyt wielu uwag na temat jego bękarciego (i mieszanego) pochodzenia. Była jeszcze jedna kwestia, o której Neerthrae w zasadzie nie wiedziała...

No dobra, chyba każdy facet miał kiedyś fantazję okiełznać i przelecieć drowkę!

W każdym razie po nieudanej próbie wytropienia bandytów Honohona, dwójka łowców nagród wracała w kierunku Kamienia Grzmotów zastanawiając się, w którym dokładnie momencie zgubiła trop. Tak było do czasu, gdy mijając jedną z jaskiń usłyszeli odgłosy walki i naprzemienne nawoływania to we wspólnym, to w chyba jakimś dialekcie orczego albo goblińskiego. Początkowa chęć wtarabanienia się w walczących uległa rozsądkowi, by wpaść poszabrować na niedobitkach i trupach.

Drowka poszła pierwsza przodem, skradając się z łukiem napiętym do strzału. Magister poprawił okrągłe szkła okularów na nosie, rzucił jeszcze raz na opięte skórzanym pancerzem pośladki elfki, po czym wyćwiczonym ruchem dobył bliźniaczych sejmitarów. Nawykiem trącił rękojeścią jednego z nich rondo kapelusza, by ten nie ograniczał mu widoczności w trakcie walki.

Wewnątrz groty oprócz sakramenckich ciemności dwójka szabrowników natknęła się na polowe hospicjum prowadzone przez elfiego, sądząc po ciuchach i posturze, czarodzieja.
- Hej, hej, ja go kojarzę z Kamienia Grzmotu, przewinął się kilkakrotnie przez lokalną spelunę. Strasznie was pokiereszowali - półelf zrobił pauzę i rozejrzał się po trupach bez wątpienia należących do goblinów, westchnął bo miał nadzieję, że taki blitzkrieg kolegom po fachu zrobił przynajmniej złowieszczy rosomak, a nie banda kurdupli.
- Chyba nie będziemy szabrowali na pobratymcu, a w zasadzie to pół-pobratymcu dla mnie, co? - Odezwał się bardziej do mrocznej elfki, niż do zapewne zaskoczonego niecodziennym towarzystwem magusa.
 
__________________
- Alas, that won't be POSSIBLE. My father is DEAD.
- Oh... Sorry about that...
- I killed HIM :3!
Sierak jest offline