Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-12-2014, 18:21   #22
sickboi
 
sickboi's Avatar
 
Reputacja: 1 sickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwu
Tura 5

Od strony Szorstkiego Morza, pustyni z którą graniczyły ziemi Nesioi, wiał ciepły przyjemny wiatr, przynoszący ostatnie zapachy lata. Dominował aromat świeżych owoców, które zbierano na nadchodzące święto urodzaju. Dało się także wyczuć zapach ściętej niedawno pszenicy oraz ostrą woń przygotowywanego na okres zimowy sosu rybnego. Niebo nad Oikeme pociemniało i wnet pokryło się tysiącami jasnych gwiazd. Towarzysząca im boginka Losna niemal w całości ukazała już swoje piękne oblicze Nesjanom, stąd też noc była jasna i zachęcała do dłuższego pobytu na dworze. Przed świątynią Posedaiona wciąż trwała więc zabawa związana z przyjęciem do osady przybyszów ze wschodu. Dźwięk piszczałek, lir i bębnów mieszał się ze śmiechem, rozmowami i okrzykami ku czci boga. W całym Oikeme panował odświętny i wesoły nastrój. Jedynie Bahalieus przez całą uroczystość zachował powagę, a po zakończeniu oficjalnej części i kilku kęsach kolacji, udał się do swojego domostwa tłumacząc się zmęczeniem i podeszłym wiekiem. Nie był to jednak koniec jego pracy tego dnia.

Król Rybak siedział wygodnie rozparty w wiklinowym fotelu wyłożonym poduszkami. Na nogach starca znajdował się wełniany koc misternie utkany z nici o czterech różnych barwach - zielonej, żółtej, pomarańczowej i czerwonej. Niewiele Nesjan mogło pozwolić sobie na barwienie odzieży, a co dopiero mówić o, aż czterech kolorach. Stąd też koc przedstawiał olbrzymią wartość. Nie mniej cenny był miedziany puchar, po który Bahalieus sięgał co jakiś czas. Artysta umieścił na ściankach naczynia sceny ze Święta Morza takie jak zawody pływackie, dekorowanie zwycięzcy, składanie ofiar i tańce. Na każdym z obrazków znaleźć można było mężczyznę stojącego na grzbietach dwóch delfinów, przedstawienie Posedaiona. Poza tym, o czym niewielu już pamiętało, zwycięzcą zawodów z pucharu był sam Król Rybak, który dostąpił tego zaszczytu ponad pięćdziesiąt lat temu. Jednak władca nie wspomniał wcale minionej chwały, a rozmyślał nad losem swojej osady.
Wiele się ostatnio wydarzyło. Przegnano orków, ujarzmiono morze i na północy natknięto się na nowy ląd. Tym co jednak było najważniejsze to sprawa Nesjan z wschodniego wybrzeża. Nie wszystko ułożyło się tak jak powinno. Król Rybak podjął już właściwie decyzję odnośnie Innowierców, ale chciał zasięgnąć opinii jeszcze jednego człowieka. Osoba ta już zbliżała się do miejsca, gdzie zasiadał Bahalieus. Zdradzał ją chrzęst spiżowego pancerze i twardy, wojskowy chód.

-Leonann, jesteś już. Witaj, witaj mój synu- odezwał się starzec, gdy nesjański wódz stanął już przed nim-Spocznij i uracz się tym wspaniałym napojem, który niedawno mi dostarczono. Ponoć wytwarzają go z daktyli i nazywają daktilinous*. Działa odprężająco na ciało i pozwala myślom szybciej płynąć?-

-Witaj Bahalieusa, niech morze zawsze będzie ci gościnne- odparł mężczyzna.

-Powiedz mi, czy rozmawiałeś z naszymi nowymi towarzyszami? Co mówią?-

-Są chętni do wyprawy, nawet bardzo. Nie myślą o niczym innym jak bitka. Chyba chcą się odkuć za jakieś dawne krzywdy. Osobiście...- generał przez chwilę zastanawiał się, czy kontynuować. Ośmielił go dopiero ponaglający gest starca.

-To ludzie wciąż dzicy i mogą być nieprzewidywalni. Miałbym na nich oko. Zwłaszcza po tym co pokazali ich pobratymcy. Kapłan Thesaio skończył na palu, nie wiemy co dzieje się z załogą, ani z "Chlubą Posedaiona"-

-Uważasz, więc iż moja wyprawa na wschodnie wybrzeże była błędem? Źle się stało, że nakłoniłem tych ludzi do poddania się woli Posedaiona? Przynieśliśmy tym ludziom światło naszych bogów i ich mądrość. Choć teraz wątpisz w słuszność moich decyzji zobaczysz, że z czasem to zaprocentuje. Choć rozgromiliśmy Orkoi to nie wiadomo, czy nie pojawią się następni, a wtedy będziemy musieli być przygotowani. I mówię tu i nie tylko i broni dla wszystkich, ale i odpowiedniej liczbie wojowników. Przecież sam dobrze wiesz ile nas kosztowało ostatnie zwycięstwo!- pod koniec Bahalieus podniósł nieco głos, ale już po chwili wrócił do spokojnego tonu. Sięgnął po puchar i łyknął daktylowego napoju.

-Zaś odnośnie Innowierców, co zamierzasz?- Leonann spojrzał wymownie na wiszący przy jego boku miecz.

-Myślę, że odpowiedź może być tylko jedna, Królu Rybaku- starzec ze zrozumieniem pokiwał głową.

________________________________________________

*Chodzi oczywiście o wino daktylowe.
 
sickboi jest offline