Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-12-2014, 04:05   #132
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
“Trupiarnia”

Komunikacja, jak twierdzono, była fundamentem zdrowych kontaktów międzyludzkich i najemnicy - w osobie Knuta - postanowili przyjąć zaproszenie Jednorękiego mimo początkowej niechęci. Rozmowa z havensteyńskim samozwańczym panem marginesu społecznego może i nie należała do najbezpieczniejszych zadań, ale przecież odkąd przekroczyli bramy rodzinnego grodu Książąt Greińskich ich zdrowie i życia były zagrożone. Prędki rachunek wykazał, że odrzucenie zaproszenie mogło mieć jeszcze gorsze konsekwencja dla nich i ich krucjaty w imię sprawiedliwości.

Siegfried Jednoręki jako miejsce spotkania wyznaczył Trupiarnię, która znajdowała się pod jego protekcją i często stanowiła jego centrum dowodzenia. Lokal, w przeciwieństwie do vermeilowego zamtuzu, świecił pustkami. Wczesny wieczór nie był tutaj godzinami szczytu, ale Knut był na tyle obeznany że wiedział, że nie ma klienteli, bo Jednoręki jej sobie nie życzył. Był tylko on, uwalony na krześle, i jego świta - duet osiłków. Przy stoliku w kącie, o dziwo, siedział jakiś umorusany dzieciak, zajadający tutejszą wersję owsianki.

- Knut - Jednoręki powitał klawisz oszczędnym skinieniem głowy i wymuszonym uśmiechem. - Nie próżnowałeś ostatnimi czasy. Ani ty, ani twoi nowi znajomi. Narobiliście mi trochę bałaganu, jeśli mam być szczery. “Trochę” to nawet za mało powiedziane, ale nie mam wam tego za złe. Wyprzedziliście mnie, dawno chciałem odciąć się od tych moich zasranych “protektorów”, psia mać. Mordercy i zawszeni rasiści, kurwa. Teraz, Knut, słuchaj uważnie, bo będzie na temat. Mam dla was propozycję biznesową, quid pro quo i pro publico bono. Wy pomagacie mi, a ja wam. Pytanie tylko, czy twoi kumple przystaną na układ ze mną?
- Po prostu kurwa pytaj, jak gruba sprawa będzie, to po prostu się ich ojebie odnośnie tego Kwiprokwa i Probublika czy kto to tam jest. - ex-strażnik popisał się znajomością języków i uczonych słów - Mamy ich zapierdolić czy co? Cudzoziemcy jacyś jebani, bo imiona głupie.
- Nie - odparł krótko Jednoręki, tłumaczenia uznając za zbędne - nie chodzi o żadnych cudzoziemców. Chodzi o twojego dobrego znajomego, Małodobrego. Obiecałem mu kiedyś, że się mu odpłacę za jego gościnność i teraz jest najlepsza do tego pora. Problem w tym, że brakuje mi ludzi. Przetrzebiliście mi szeregi w tunelach pod “Jantarem”, Knut. Tak więc moja propozycja jest taka - pozbywacie się Małodobrego i trzymacie buzie na kłódkę o tunelach przemytniczych. W zamian dostajecie jego.

Przemytnik wskazał dłonią chłopaka, który jak na komendę podniósł głowę znad miski i wyszczerzył w ich stronę zęby.
- Na chuj mi on, Jednoręki? Aż tak mnie nie sparło by gówniarzy miast baby od tyłu brać - Knut był sceptyczny. O ile słowo sceptyczny mieściło się w zasobie słów klawisza, co było raczej wątpliwe.
- Bo on nie od tego - Siegfried zabębnił palcami o poręcz krzesła. - Gówniarz jest przydatny w innych kwestiach, Knut. On dla nas robi za posłańca, zna podmiejskie tunele jak swoją dłoń i, co najważniejsze dla ciebie i twoich znajomych, zna się z paniczem Arenem Klugiem. Wy natomiast, jak się domyślam, chcecie się z Klugiem zapoznać. On wam w tym pomoże.
- Chujowy interes. Ty nam dajesz kurwa środek do celu, a sam chcesz jebane wszystko git. Tak to ojebali kiedyś tego ryżego mineciarza w kości. - Knut wydął wargi i parsknął - Za gnoja mogę ci dać namiary na kurwę do której jebaka chodzi w każdą pierdoloną niedzielę odwalony jak grabarz na pogrzeb. Sobie go z chłopakami zczapisz. Ja kurwa ni jego brat, ni swat, płakał nie będę.
- Niech będzie - Jednoręki zazgrzytał zębami. - Macie tylko trzymać gęby na kłódkę o tunelach, czy to jasne? Ani słowa nikomu, bo się pogniewamy. Mam tam jeszcze parę spraw do załatwienia i nie lubię, jak mi się przeszkadza. Jeśli dacie radę, to dostaniecie chłopaka pojutrze. Mi już nie będzie potrzebny. To teraz, Knut, dawaj imię i namiary tej jego panienki, ino chyżo.


* * *

Małodobry zginął jeszcze tego samego wieczoru. Zginął zadźgany przez siepaczy Jednorękiego podczas spotkania ze swoją kochanką, Elsą; ze spodniami wokół kostek i w trakcie brania jej od tyłu. Dziewczyna przeżyła. Z uszczerbkami na zdrowiu i psychice, ale przeżyła. Najemnicy jednak o tym nie wiedzieli. Kiedy Knut wrócił do „Trzpiotki” mieli inne rzeczy na głowie. Jednoręki oferował im rozwiązanie problemu z Arenem Klugiem, przynajmniej tak to wyglądało. Musieli tylko milczeć o tunelach przemytniczych i procederach, które miały tam miejsce. Niska cena za pomoc. Niektórzy powiedzieliby, że za niska.

Gerhard Goethe szykował się do spotkania z Friedą Schmied, to również wiedzieli. Ojciec panny był szczery w swych chęciach pomocy i nie mieli powodu do podejrzewania go o ukryte motywy. Nienawidził brata Egzarchy. Nienawiść była jednym z najszczerszych uczuć na świecie. Do północy mieli jeszcze czas, wystarczająco wiele by zorganizować zasadzkę. Siegmund obiecał zatrzymać córkę w domu, żeby obyło się bez świadków. Zostały im dwa nazwiska, jedno będą mogli skreślić jeszcze tej nocy.

Byli na ostatniej prostej.
 
Aro jest offline