Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-12-2014, 13:37   #23
Rycerz Legionu
 
Reputacja: 1 Rycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodzeRycerz Legionu jest na bardzo dobrej drodze
Wielki archont pogładził się po brodzie i spojrzał ze zdenerwowaniem na stojących pod jego tronem emisariuszy oraz rozejrzał się po swych dworzanach.
- Tak być nie może. - rzekł pełnym powagi głosem. Wstał, poprawiając wysoką koronę w kształcie leśnej szyszki, spoczywającą na jego głowie. Górując nad wszystkimi z podwyższenia na którym stał tron, ciągnął dalej. - Nie pozwolę, aby jakiś nikczemny stwór groził mojemu ludowi i nakazywał mu czegokolwiek. To też, niech wszyscy wojowie w osadzie, trenują jeszcze bardziej zawzięcie niż dotychczas. Natomiast część rzemieślników, ma zajać się wytwarzaniem broni. Chcę widzieć więcej toporów i młotów. Oraz tarcz, którymi nasi wojownicy będą mogli odpierać nieprzyjacielskie ataki. Co do sług tego starca z północy o którym mówiliście, winno się ich przez jakiś jeszcze czas przetrzymać w osadzie. Nie chcę jednak, aby sprawiało to wrażenie niewoli. Niechaj więc przypisze im się odpowiednie chaty i porcje żywności. Kapłani zaś, złożą leśnym duchom dwa razy większą ilość darów niż zazwyczaj.

Po wydanie rozkazów, władca Ulliarich powrócił do wysłuchiwania swego doradcy. Dotychczas przebywający w sali emisariusze oraz inni związani z wyprawą na północ, opuścili natomiast salę.

Długie rozmyślania zaowocowały zgodą na przetestowanie pomysłu narodzonego w głowie doradcy, do którego realizowania zaprzężona została część robotników oraz rzemieślników. Aby jednak zwiększyć skuteczność wydobycia kamienia z pobliskich złóż, doradcy nie posiadający innego zajęcia, otrzymali rozkaz badania miejscowego surowca. Dodatkowo, z bezrobotnych poddanych, archont nakazał utworzyć grupę kopaczy, która zajmowała by się tylko i wyłącznie wydobyciem.

Na ten dzień, władca miał dość. Resztę problemów odłożył na następny.

Kiedy nastał poranek, ponownie udał się do swej sali tronowej. Dziś, zajął się między innymi problemem możliwej klęski głodowej w przyszłości. Postanowił, iż rybacy a także wszyscy łowcy z miasteczka poszerzą swoje tereny łowieckie o nowe ziemie, co powinno przynajmniej na jakiś czas napełnić brzuchy jego poddanym. Ponadto, wysłał zwiadowców, których zadaniem miało być odnalezienie jadalnych roślin, mogących rosnąć w tak surowym klimacie. Niestety, przyniesiono ze sobą głównie dzikie jagody, niewielkie grzybki czy korzonki. Nic, co nadawałoby się do zorganizowanej uprawy. Archont liczył jednak na to, że zbliżająca się wyprawa wojenna przyniesie sporo łupów, w tym jakieś znośne jadło.

Napotkał jednak kolejny problem. Było nim zachowanie jego nowych "gości", którzy stroili sobie żarty z dostojników dworu oraz mieszkańców. Jednego z nich obrzucili ponoć nawet kamieniami. Władca nie mógł się na to zgodzić. W ramach kary, wysłał koboldy do pobliskiego kamieniołomu, gdzie miała ich czekać ciężka, acz nie wykańczająca praca. Z początku pojawiające się sprzeciwy, zostały szybko zniwelowane przez silne ciosy strażników. Koniec końców, psotnicy wyrobili lepsze średnie wydobycie niż Ulliari.

Minął dzień i nastał kolejny. Słońce znów wstało blade, a gęste szare chmury skrywały ogromne połacie nieba. Tego dnia, siedzisko władcy zdawało się jeszcze twardsze i mniej wygodne niż zwykle. Na szczęście, nie przewidział na dziś jakichś specjalnie męczących obowiązków. Wręcz przeciwnie, miał okazję wyruszyć w teren. Ale najpierw postanowił załatwić jedną rzecz, niezwykle istotną dla zachowania spokoju w osadzie.

Wiedząc bowiem, że budowa kamiennego pałacu może wzbudzić w ludzie niemałe kontrowersje, archont postanowił wszystko uregulować krótkim przemówieniem z balkonu swego domostwa. Orzekł z niego mieszkańcom Sluepburga, iż jest to przetestowanie nowego sposobu budowy i nie chce aby którykolwiek z nich poniósł jakieś szkody. A jako że on jest władcą wszystkich Ulliarich, przejmuje pełną odpowiedzialność za wprowadzane nowości. Tym samym woli, by mu kamień spadł na głowę, niż któremuś z jego poddanych. Miał nadzieje że to zapobiegnie jakimkolwiek podszeptom skierowanym przeciwko swym decyzjom. W tym samym czasie, ogłosił też turniej, podczas którego każdy mieszkaniec Sluepburga będzie miał szansę zaprezentowania własnoręcznie zbudowanej machiny, mogącej posłużyć do niszczenia budynków.

Kiedy władca ogłosił swą wolę poddanym, udał się do leśnego chramu mędrców, gdzie dyskretnie poprosił o mianowanie go namaszczonym przez leśne duchy. Aby udowodnić szczerość swych intencji, miał zamiar złożyć własnoręcznie wystrugany przez siebie drewniany posążek i spędzić w świętym miejscu noc, zdając się na wolę duchów a posiadając ze sobą jedynie najcieplejsze futra, trochę jedzenia i skrzętnie ukrytą broń. Mędrcy zgodzili się na to, jednak pod pewnym warunkiem. Orzekli, że w celu odpowiedniej interpretacji woli duchów przez archonta, najstarszy z nich będzie od teraz “drugim po archoncie” i będzie zawsze przy jego boku. Władca jednak, wiedząc że będzie się musiał liczyć z utratą jakiejś części swego prestiżu, zrezygnował ze swego pomysłu. Chciał przecież być jeszcze bardziej szanowanym! Ofiara jednak została złożona, a i noc w chramie przespana.

Kilka dni później, usłyszał że podczas turnieju zaprezentowana została prosta, acz ponoć skuteczna broń. Kamienny młot dużych rozmiarów, zdatny jednak do uniesienia przez zwykłego wojownika. I chociaż archont liczył na coś innego, to jednak zatwierdził pomysł i wynagrodził jego wynalazcę swym najcieplejszym futrem i możliwością mieszkania na dworze przez tydzień.
 
Rycerz Legionu jest offline