Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-12-2014, 18:26   #34
Romulus
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
W BIBLIOTECE

Janos i Aria zgodnie z radą Amina udali się na tyły meczetu, gdzie mieściła się słynna w całej Zakharze, biblioteka, duma i chluba Muluk.

Do biblioteki prowadziły szerokie schody wykonane z białego kamienia. Po lewej i prawej stronie ustawione były posągi największych mędrców i osobistości Muluk. Po przekroczeniu dużych dębowych drzwi, które ozdobione były zgodnie z zakhariańską modą piękną kaligrafią ujrzeli wnętrze. W przedsionku jakiś gnom rozmawiał z wysokim i niezwykle chudym mężczyzną, który bez wątpienia był sha’irem, gdyż na jego ramieniu siedział niewielki grubasek o błękitnej skórze. Półsmok i czarodziejka bez trudu już rozpoznali, że to dżin powietrza. A w gnomie Janos poznał Omara bin Yussufa, głównego bibliotekarza. Znawcę i wielkiego wielbiciela historii Muluk, jak i całej Zakhary.

Nie po raz pierwszy Lazarides zdumiał się na widok przedstawiciela nie-ludzkiej rasy swobodnie gawędzącego z człowiekiem i wyglądającego na osobę zdecydowanie na swoim miejscu. Zakhara, w przeciwieństwie do Północy, naprawdę była krainą w której różne rasy żyły nie obok siebie, ale ze sobą. Popatrzył przez chwilę na Arię; niejednokrotnie zwrócili na to uwagę w czasie wieczornych rozmów. Pochodząc z miasta z którego przed rządami Zhentarimów uciekła cała krasnoludzka populacja, i mając w pamięci zwyczaje ludów Północy nadal nie wydawało im się to do końca naturalne.

Byli jednak w stanie zaakceptować to. Tak samo teraz zamiast rozważać ten widoczek świadczący o tolerancji i odmienności zwyczajów Zakhary, półsmok cierpliwie i z szacunkiem czekał aż sha’ir i bibliotekarz zakończą rozmowę - o księgach, z tego co wyłowił czujnym słuchem unikając przy tym wrażenia że nadmiernie interesuje się dyskusją. Jego cierpliwości pomagało to że wewnątrz solidnych murów mniej obawiał się niewidzialnych asasynów, ściąganych ku medalionowi Adila. Zażartował raz i drugi z Arii, dopytując się kiedy posiądzie tutejszą szlachetną sztukę czytania i pisania “na odwrót”. Zaryzykował takie żarty, bowiem oboje rozmawiali posługując się językiem auran.

Widząc że sha’ir ukłonił się uprzejmie gnomowi Janos niespiesznie podszedł do gnoma i ukłonił się z szacunkiem.
- Wielkie to szczęście natknąć się na ciebie, czcigodny panie - powiedział z uśmiechem - i wielki dla mnie zaszczyt poznać twoją osobę. Jestem Janos Lazarides, a to moja towarzyszka, Aria Airbender. Szukałem osoby biegłej w starożytnej historii Zakhary i lepiej trafić nie mogłem, jeśli oczywiście, panie, zechcesz poświęcić mi chwilę czasu.
Gnom spojrzał ze zdziwieniem na półsmoka i jego towarzyszkę, ale zgodnie ze zwyczajem ukłonił się nisko i z kurtuazją kiwnął dłonią.
- Bądź pozdrowiony, szanowny ajami - odparł na powitanie gnom. Ku zdziewniu Janosa byl nader oszczędny w słowach. - W czym mogę ci służyć moją skromną osobą?
Lazarides mimo wszystko jego słowa wziął za dobrą monetę.
- Poszukuję wiedzy o swych przodkach - powiedział z powagą i uniósł szponiastą dłoń, szczęknął pazurami o siebie. - Pochodzę z krainy położonej daleko na północ od Zakhary, gdzie niestety o taką wiedzę nader trudno…
Gnom z szeroko otwartymi oczami słuchał słów Janosa.
- Wybacz szanowny, ajami, ale o ile dobrze wnioskuje sądząc po twoim wyglądzie, szukasz wiedzy o stworach, które nie występują w naszej oświeconej krainie.
- Oczywiście - zgodził się chłopak. - Nawet na północy takie stworzenia nie występują powszechnie. Nie zdążyłem dodać że szukam jakichkolwiek śladów, prędzej z przeszłości niż teraźniejszości, raczej historii i legend, jeśli takie uchowały się w tej pięknej krainie. Gdzież lepiej zacząć poszukiwania od tego wspaniałego centrum oświecenia? - wyciągnął dłoń w głąb biblioteki.

Bibliotekarz popatrzył spod przymrużonych powiek na półsmoka. Dłuższą chwilę trwało nim zabrał głos.
- Wydaje mi się szanowny ajami, że muszę zawieść twoje nadzieję. W naszej oświeconej krainie występuje i swoją ojczynę ma wiele różnych dziwnych stworzeń, wiele potworów, ba nawet wiele demonów i upiorów, które nie raz mimo wszechobecnej opieki bogów uprzykrzają życie zwykłym ludziom. Przyznam jednak szczerze, że mimo iż przeczytałem i usłyszałem wiele legend i opowieści z przeszłości, ale nigdy, przenigdy nie słyszałem żadnej, która mówiłaby o istotach, które mogłyby być twoimi przodkami. Dragony, tak? Tak się chyba nazywają owe przedziwne stwory, zgadza się? Pozwól panie, że zapytam dlaczego szukasz śladów swych przodków w tak dalekich i egzotycznych stronach. Ktoś cię chyba wprowadził w błąd.
- Smoki - wyjaśnił cierpliwie i z uśmiechem Lazarides. Uśmiechał się, choć trudno mu było pojąć jakim sposobem główny bibliotekarz miałby nie natknąć się nawet na wzmiankę o stworach, które - choć nieczęsto spotykane - nie były takie znowu mityczne. - Przybyłem do Zakhary wioząc cenną ikonę stąd pochodzącą, teraz zaś korzystam z okazji by zaznajomić się z kulturą tej pięknej krainy, jej zwyczajami… Grzechem byłoby nie skorzystać z takiej okazji, czcigodny panie. Tak samo jak nie szukać przy okazji własnych korzeni.
- Szanowny ajami, zapewniam cię, że to zwykła strata czas. Smokhi nie występują w naszej oświeconej krainie i z tego, co wiem nigdy nie występowały. Lepiej szukaj w swoich rodzinnych stronach. Skoro tam się począłeś, to tam zapewne będą ślady twoich przodków.
Janos przybrał odpowiednio poważny wyraz twarzy i pokiwał głową.
- Trudno - rzekł z cieniem zawodu w głosie, choć zanotował w pamięci że bibliotekarz wręcz odsyłał go z Zakhary. To również o czymś mówiło - Dziękuję ci, panie, chociaż za te słowa. Ale, ale, czy wiadomo ci chociaż coś na temat…

Nim półsmok zdążył zapytać o bramy Tadabbur poczuł mocne ukucie w sercu. Już kilka razy w czasie podróży po Zakharze doznał takiego uczucia. Za każdy razem odzywał się w ten sposób smoczy bóg. Janos w swojej głowie usłyszał jedno słowo. “Mesanth”. Mocne smocze imię.
Czy to znak, że o to powinien zapytać, czy może tego szukać na własną rękę? Trudno było ocenić, ale smoczy bóg rzadko kiedy dawał jednoznaczne znaki. Chłopak skrzywił się i oparł ciężko o ścianę, odetchnął parę razy. Dało mu to kilka chwil na zastanowienie.
- Wybacz, czcigodny bibliotekarzu - podniósł wreszcie głowę, uśmiechnął się blado i położył dłoń na ramieniu imć Omara, poklepał go raz i drugi. - Czasami tak się dzieje gdy kłamstwo rozlega się gdzieś w okolicy - rozejrzał się w jedną i drugą stronę, jakby szukając zuchwalca.

Gnom przeraził się nie na żarty. Cofnął się gwałtownie o kilka kroków i splunął pod nogi półsmoka i wykonał jakiś dynamiczny gest dłońmi - Wynoś się stąd siło nieczysta, niech bogowie spuszczą na ciebie tysiąckrotną zarazę, a pustynny wiatr niech zmyli twe kroki i obyś nigdy nie znalazł prawdy o swym rodzie, a twe potomstwo, by gniło w męczarniach po wsze czasy. Wynoś się, przeklęty gadzi synu.

Janos ruszył ku gnomowi.
- To było nieuprzejme, bibliotekarzu - wycedził, czując jak krew zaczyna się w nim gotować. - Przyszedłem zadać pytanie - grzecznie - a ty klątwy na mnie rzucasz?
- Wynoś się powtarzam! - krzyknął gnom - Bo wezwę straże! Won plugawy gadzi synu.

Półsmok uśmiechnął się do bibliotekarza, dając mu sposobność do obejrzenia imponującego uzębienia. Potem odwrócił się i wraz z Arią wyszedł z biblioteki. Krew w nim buzowała, a gniew smoczego bóstwa przepełniał mu serce. O ile wcześniej wchodził do biblioteki nie wiążąc z nią zbyt wielkich nadziei i emocji, to teraz nie miał zamiaru łatwo odpuścić.

Stanął przed biblioteką i popatrzył posępnie na budowlę. Głos Adila, jakieś zadane przez niego pytanie, przywróciły mu świadomość.
- Drogi Adilu - uśmiechnął się teraz do przewodnika. - Czy wiesz gdzie mieszka czcigodny Omar bin Yussuf...?
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise

Ostatnio edytowane przez Romulus : 17-12-2014 o 18:28.
Romulus jest offline