Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2014, 10:28   #84
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
SOUNDTRACK

[media]http://fc05.deviantart.net/fs70/i/2014/346/f/a/expose_by_maskman626-d89n32n.jpg[/media]



Stymulacja, stymulacja, setka bezsensownych działań, myśli, gestów... a potem zatopienie się w sen. Nic nie pomagało jak krótka drzemka, nawet taka w której dopadało cię całe podświadome napięcie. Piekielna sprawa którą bezsilnie próbowałeś rozwiązać. Śniący czuł jak zamyka się w coraz ciaśniejszym pudle, dotykany przez ciepłe to zimne dłonie mogące należeć do gynoida lub jej, kimkolwiek była. Z każdym momentem bezczasowego spadania, każda jego kolejna część ciała dostawała zastrzyk płynnego metalu, a jego człowieczeństwo malało.

Stał na stacji metra w Little Dragon i próbował wciągać ścieżkę amfy z tego tandetnego czerwonego plastikowego siedzenia umazany czarną krwią. Ludzie patrzyli na niego martwo a przez to złowieszczo i nagle z tłumu wybiegł chłopak, którego zabił. Punk trzymał kij bejsbolowy i jako jedyny miał jakiś wyraz twarzy, chciał zrobić mu krzywdę. Momentalnie po uświadomieniu sobie zagrożenia z prawej lub lewej wyjawiła się znikąd Cindy, z długimi ostrzami wysuwającymi się szybciej niż w kostnicy lub tysiąc razy dłużej. Nie mógł tego określić. Chciał ją powstrzymać przed zabiciem chłopaka, ale chromowy marmur skuł jego ciało pozwalając tylko patrzeć jego oczom, które były teraz organiczne. Zamarł, nie mógł nic zrobić. Ostrze chwyciło szyję punka, a ta zamiast odlecieć eksplodowała czarną mazią z potylicy. Śniący krzyknął ale z jego ust wydobył się kobiecy jęk rozkoszy, która mógł należeć tylko do cyborga. Potem któremuś z snujących się przechodniów zaczął dzwonić telefon. Był to natrętny dźwięk, a on nie chciał tu pozostawać.

Ted Specter zbudził się krzycząc zlany potem, który zniweczył jego prysznic. Pobudzenie zmalało i przypominało mocną czarną kawę. Odebrał telefon. Sekcja- Little Dragon nie dawało o sobie zapomnieć.

***

Teraz Specter znajdował się w tym samym cholernym budynku. Była późniejsza godzina, zniszczony blask neonu nie mógł wpaść przez rozbitą szybę nawet jeśli by działał. Było jaśniej i teraz patrząc na wszystko pod osłoną policyjnych odznak i barierek czuło się jakieś bardziej sterylne bezpieczeństwo. Wszystkie drzwi stały otworem, kilka uzbrojonych funkcjonariuszy poradziło sobie lepiej niż pojedynczy narwaniec. Kitnick był strasznie podniecony, mówiąc o czarnym oprogramowaniu. Dla Teda wszystko stawało się jasne. Całe zamieszanie, trzech pojebanych gangsterów prujących bez zastanowienia, kryło setki tysięcy brudnych dolarów. Gdyby tylko nie zaatakowali go tak bezmyślnie, nie spaliły by tego miejsca. Nie musiał ich zabijać, być może właśnie poleciały im głowy. Uśmiechnął się do siebie, czując chłód serwerowni i ciche pomrukiwanie sprzętu. Wszystko też wiązało się z Cindy. Jeśli nie wyczyścili pikantnych kąsków, mogą wiele się dowiedzieć.

Drzwi do mieszkania Teriyakiego nikt nie musiał wyważać. Były całkowicie zorane przez kule, które o mało go nie zabiły. W środku spotkał to czego się spodziewał. Gnijąca, obrzydliwa pustelnia, pełna brudu, sprzętu komputerowego i narzędzi umożliwiających samotne zaspokojenie potrzeb seksualnych.

Zatrzymali się w centrum sanktuarium, stosie sprzętu komputerowego, terminalu szybszym pewnie od tych których używał komisariaty poza Sekcją. Jeden ekran pokazywał jakiś symbol, który musiał być znakiem jakiegoś tajnego hakerskiego stowarzyszenia lub czymś o podobnym. Na reszcie cieniutkich, szerokich ekranów widział jakąś postać. Dość wysoki dobrze zbudowany mężczyzna, skórzana kurtka, bawełniane garniturowe spodnie (wszystko ciemne), kowbojki i dość mocno poorana zmarszczkami twarz mówiąca o złym dniu. Zwyczajny dupek próbujący zgrywać kogoś niebezpiecznego, nienawidzący każdego dnia pracy i marzący o świętym spokoju. Wszystko zostały by pominięte przez rosnące zobojętnieje i rezygnacje Spectera, gdyby nie fakt iż tą postacią był on sam!

Poczuł jak adrenalina skacze a jego kariera zaczyna wisieć na włosku. Drobny pot zaczął spływać mu po skroni i gromadzić się na plecach. Gdyby był w sekcji, ten rozpierdol jakoś by przeszedł i został by skarany za pominięcie wszystkich procedur. Tylko teraz stracił już odznakę i cała praca nad sprawą miała przenieść go do powrotu do pełnych uprawnień. Spojrzał na Kitnicka. Był odwrócony plecami i jesienny kaszel chyba go dopadł.

-Jak coś, to jestem do dyspozyji - zaznaczył - Szef powiedział, żeby niczego za bardzo nie ruszać, ale mogę cię oprowadzić. Jedzie tutaj prosto ze spotkania COMPSTAT'u, będzie za jakieś pół godziny...

-Kitnick, myślę że to oprogramowanie do edycji cybermózgów może być strasznie związane z sprawą porannej masakry przed klubem. Mógłbyś tylko sprawdzić czy używano gdzieś tych danych? Pewnie da się to sprawdzić. Mówię o prostej analizie. Przecież nie chcę byś coś ruszał. Szef na pewno chce jak najwcześniejszych wyników- mówił starając się być przekonującym, choć zdawało mu się iż jest nazbyt ugrzeczniony.

Chciał wypłoszyć informatyka z tego pomieszczania a samemu zając się obciążającymi go nagraniami. Prosił Boga by ten idiota tylko stąd wyszedł niczego nie zauważając i pogrążył się w swojej zero-jedynkowej pasji.

 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 18-12-2014 o 18:11.
Pinn jest offline