Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-12-2014, 13:01   #3
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Diego kilka długich chwil spoglądał surowym wzrokiem na młodego panicza dając mu do zrozumienia, że to już nie są żarty. Z resztą sam widział to na własne oczy. Imperium to nie ich ojczyzna, tutaj nienawiść do obcych jest prawie tak samo wielka jak nienawiść do orków, kultystów chaosu czy innego tałatajstwa. Włości twego ojca znajdują się na wschodnich kresach imperialnych ziem paniczu. Nigdy tam nie byłem, ale słyszałem sporo...[/i]- tutaj jakby się zamyślił i zasępił -Opowieści o tych rejonach.- Przez chwilę Manuel myślał, że Diego chce go nastraszyć, że chce zrobić sztuczną atmosferę grozy, co by wybić żarty z głowy młodzieńca, lecz po chwili dotarło do niego, że na twarzy Diega faktycznie pojawiła się nutka lęku i obaw, czego nigdy wcześniej u niego nie dostrzegł. Mentor spoglądał pustym, oddalonym wzrokiem gdzieś w rozżarzone drwa ogniska po czym podniósł spojrzenie na chłopaka siedzącego po drugiej stronie.

-Mówi się, że ludzie po zmroku nie opuszczają swych domów. Tańce i swawola są tam nieznane. Noc trwa znacznie dłużej niż gdziekolwiek indziej, a to za sprawą jakiejś pradawnej magii, którą przesiąknięte są całe górzyste tereny tej prowincji. Strażnicy dróg, rozsiani po Imperium pojawiają się tam rzadko, a ci którzy jednak mają dość odwagi szybko znikają w niewyjaśnionych okolicznościach. Ziemie są jałowe i ciężko uprawiać na nich plony, zaś zwierzęta padają i znikają jakby nie wiadomo co się z nimi działo.- Diego przez jedną sekundę przemowy nawet nie drgnął. Młody Manuel aż poczuł na skórze ciarki. Nie znajdziesz tam pięknych kochanek i pogodnych służek. Jedziemy tam...[/i]- mężczyzna jakby w ostatniej chwili zdecydował się nie kończyć zdania -Jedziemy tam by wesprzeć twego ojca. Zrozum, czeka cię znacznie trudniejszy żywot niż u matki na dworku.- Diego pozostawił Manuela z natłokiem informacji, które mu właśnie sprzedał. Chyba nie dbał o to czy chłopak faktycznie się przeraził, czy też uzna słowa mentora za przesadne i zabobonne.

-Kładź się spać. O świcie ruszamy.- syknął do chłopaka po czym rozłożył się wygodnie w śpiworze -W Sibourne kupimy osła i namiot. Nie wiedziałem, że pogoda aż tak bardzo da się nam we znaki.- dodał na pocieszenie, po czym zamknął oczy, choć pewnie długo jeszcze nie miał zamiaru spać, czuwając nad bezpieczeństwem chłopaka.
Rankiem Manuela obudziły słoneczne promienie, jakby jakaś nadludzka moc postanowiła zlitować się nad podróżnikami i dać im nieco spokoju od deszczu. Mężczyźni szybko pozbierali się i ruszyli dalej w drogę. Diego milczał uważnie się rozglądając, jakby nie chciał dopuścić do siebie myśli, że mogliby się zgubić mimo iż ścieżka była wyraźnie wydeptana, na przekór kapryśnej pogodzie i masie błota pod stopami. Maszerowali dziarskim krokiem mimo iż nie czuli się zbyt wypoczęci. Diego nie miał zwyczaju marudzić czy narzekać. Po prostu szedł, choć fakt zmęczenia miał wypisany na twarzy chociażby w postaci podkrążonych oczu.

-Hola hola podróżnicy.- usłyszeli kobiecy głos, gdzieś po swej prawicy. Diego intuicyjnie położył dłoń na swym orężu, lecz nie wyciągnął go z pochwy.
-Nie lękajcie się. Zali krzywdy wam nie zrobię.- głos należał do kobiety w średnim wieku. Odziana była w stare, nie raz łatane łachmany. Przetłuszczone i niezadbane włosy opadały z nieładem na ramiona i łopatki. Mimo doskwierające chłodu ubrana była dość skromnie. Twarz jej umazana była z błota, jakby ścierała ubrudzoną ręką pot z czoła zastępując go brudem. Stare dziurawe buty musiały przebyć wiele mil.
-Kim jesteś i czego chcesz?- spytał donośnym, władczym tonem Diego.
-Zwą mnie Andrea. Jestem przybłędą, która zbiera zioła i zanosi do okolicznych wiosek w zamian za posiłek i nocleg. Daj szlachetny panie z zachodnich krain kilka srebrników na płaszcz, co uchroni mnie przed zimnem, a podzielę się sekretem.- rzekła pokornym tonem.

Diego wejrzał kątem oka na swego towarzysza, po czym na chwilę zamilknął przyglądając się kobiecie.
-Podróż wiele nas kosztowała. Srebrników dać ci nie mogę, lecz nie pozostanę obojętny na twój los.- rzekł w końcu po czym zrzucił z barków swój obładowany plecak i ściągnął z szyi pelerynę z kapturem. Była to nie byle jaka peleryna. Materiał na nią sprowadzany był z odległej Arabii ponoć, zaś jego szyciem zajmował się jeden z mistrzów w fachu. Kobieta zbliżyła się kilka kroków dalej wyciągając łapczywie ręce po nowy nabytek, lecz Diego odsunął pelerynę -Ale najpierw sekret. Skąd mam mieć pewność, że uczciwa będzie wymiana?- Kobieta skinęła głową.
-Nieopodal stąd, dwa, może trzy dni drogi na północ znajduje się miasteczko. Wychodząc z niego wschodnią bramą spostrzeżecie stary leśny szlak, prowadzący w głąb lasu. Las to ciemny i mroczny, lecz wolny od niebezpieczeństw.-

Kobieta dotknęła dłonią płaszczu nie ukrywając podniecenia na myśl, że zaraz go przyodzieje -Ciszy i spokoju w ów lesie pilnują zwierzęta, służące wiedźmie Khariste. Lecz nie jest to wiedźma, porywająca dzieci, czy też nakładająca klątwy. Nie. To zielarka, taka jak ja, lecz jej wiedza sięga znacznie dalej niż moja. Mówi się, że kiedyś uratowała półmartwego elfa, który starł się z hordą goblinów. Gdy elf się wybudził podzielił się z nią swoją wiedzą o ziołach, naparach i eliksirach, tak tak!- opowiadała podekscytowana -Zna mnie Khariste, zna mnie. Znosiłam jej niegdyś zioła, gdy niedomagała z powodu choroby nóg. Jeśli będziecie potrzebować jej pomocy, rzeknijcie o łunie polarnego nieba. Tak jej powiedzcie, a bez protestów i targów udzieli wam pomocy. Tak właśnie będzie.- wyjaśniła. Diego zasępił się jakby chciał oszacować, czy płaszcz jego wart był informacji, które pewnikiem nigdy mu się nie przydadzą. Mężczyzna spojrzał pytającym wzrokiem na Manuela czekając jakby na podpowiedź młodzieńca.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline