Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-12-2014, 19:11   #3
Fantomeks
 
Fantomeks's Avatar
 
Reputacja: 1 Fantomeks jest jak niezastąpione światło przewodnieFantomeks jest jak niezastąpione światło przewodnieFantomeks jest jak niezastąpione światło przewodnieFantomeks jest jak niezastąpione światło przewodnieFantomeks jest jak niezastąpione światło przewodnieFantomeks jest jak niezastąpione światło przewodnieFantomeks jest jak niezastąpione światło przewodnieFantomeks jest jak niezastąpione światło przewodnieFantomeks jest jak niezastąpione światło przewodnieFantomeks jest jak niezastąpione światło przewodnieFantomeks jest jak niezastąpione światło przewodnie
Cytat:
Najdroższa Matko

W chwili kiedy spisuję te słowa, w mojej wyprawie ku sławie udało mi się bezpiecznie dotrzeć do Easthaven. Jednak gdy Ty otrzymasz ten list, będę już znów w drodze - prawdopodobnie do Newerwinter, Waterdeep, a może i nawet Wrót Baldura.

Sztuka tutaj praktycznie nie istnieje. A jeśli już, to jest związana wyłącznie z rybami. Zresztą, sama nazwa osady doskonale obrazuje to, czym Easthaven jest: przystanią z porozrzucanymi wokół niej chatami, które można policzyć na palcach obu rąk. Mieszkańcy są tutaj prości, ale nawet nie wyobrażasz sobie, z jaką łatwością zaakceptowali mój wygląd. Nie tylko zaakceptowali - powitali mnie z otwartymi ramionami! W końcu w tym miejscu pojawił się ktoś egzotyczny, kto pokazał im muzykę, która nie jest rybacką pieśnią(które zresztą są piękne; gdy tylko wrócę do domu, zagram Ci kilka).

Pozwól, że opowiem Ci o moich nowych przyjaciołach.

To naprawdę barwne postaci. Towarzyszą mi: Alukard Szary Wilk, wyznający Tempusa barbarzyńca, niezwykle przyjacielski barbarzyńca i kolejny dowód na to, że to wcale nie jest taka zamknięta na inne kultury grupa, za jakie się barbarzyńców uważa; jego współwyznawca Lander Lackman, moje źródło wiedzy na temat tej religii; Orlamm Uvarkk - piwowar i mistrz sztuk magicznych (w takiej kolejności); Ricky D'aerthe, najsympatyczniejszy drow na Północy. Towarzyszy nam również elf Adris Lathraleil. Jednakże o nim nie wiem za dużo. Mimo moich usilnych starań, nie udało mi się z nim porozumieć. Ale to całkiem normalne u elfów.

Mam nadzieję, że list zastał Ciebie i Koeninga w doskonałym zdrowiu. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo tęsknię.

Twój oddany syn,
Eleris
Eleris Deratie, nazywany również (głównie przez samego siebie) Złotoustym Diabłem, miał ważną misję do wykonania. Podnosić morale całej karawany, gdy długa droga i niska temperatura doskwierały jej uczestnikom. I robił wszystko, by misję wykonywać jak najlepiej: zabawiał śpiewem i grą na lutni, sypał żartami z rękawa, opowiadał - często podkoloryzowane - historie na temat regionu i nie tylko. I chociaż nie jemu to oceniać, uważał, że zadania wywiązywał się doskonale.

Miał lekkie obawy związane ze swoją obecnością w tym zapomnianym przez bogów rejonie. Wiedział, że jego kontrowersyjny wygląd mógł budzić obawy, a nawet wrogość, ale udawał, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. I taktyka ta zadziałała - z niechęcią się nie spotykał, przynajmniej nie jawną. No, przynajmniej w mordę nie dostał, nawet się nie zapowiadało, by miał dostać.

~~**\||/**~~


Pierwsze, co zrobił po wygodnym rozsiedzeniu się na ławie, to chwycił w ręce lutnię. Bo może i on był odporniejszy na chłód niż większość, ale niestety zimno nie służyło drewnianym instrumentom, co przysparzało bardowi wiele zmartwień. Brzdąknął kilka razy, by sprawdzić, czy jego ukochane maleństwo się nie rozstroiło - o poważniejszych konsekwencjach nawet nie chciał myśleć. Na całe szczęście instrument nie ucierpiał w najmniejszym stopniu.

Już miał zagrać jakąś melodię, gdy podszedł do nich jakiś miejscowy. Z postury widać było, że w mieście to ważna osobistość, Eleris wysłuchał, co ten miał do powiedzenia, samemu się nie odzywając - co musiało zaszokować jego towarzyszy, nie zdażało mu się to zbyt często.

- Ano ciekawe, cóż to może od nas potrzebować człowiek na końcu świata... - mruknął tylko, uśmiechając się spod kaptura, podszywanego futrem śnieżnego lisa - Ale jeśli o mnie chodzi, to to nie jest nic na tyle ważnego, by nie mogło poczekać do końca naszego posiłku, przyjaciele...
Mówiąc to, złapał za kufel piwa, z którego to upił kilka łyków.
- Ja zostanę tutaj, w centrum tego małego świata. I postaram się wypytać kogoś, kto jest obeznany w tutejszych sprawach. A stawiam wszystkie Lwy Cormyru, że najbardziej poinformowaną osobą w Easthaven jest ta urocza kobieta za szynkiem.
 
__________________
Róże są czerwone, bywają i białe
Chociaż jestem zabawny, nie umiem rymować.

Ostatnio edytowane przez Fantomeks : 22-12-2014 o 08:51.
Fantomeks jest offline