Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2014, 22:03   #392
Rodryg
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
- A jaki to był potwór ? Trochę ich spotykamy ostatnio. Może taka kotowana ? Czy taka ze szponami i złotymi włosami. Z manią na punkcie szczurów ?
- Kobieta Lew. Nie widziałam jej... ludzie wujka... don Leona znaleźli jej ciało i mi nawet nie pokazali, tylko wszystko powiedzieli.
-Lew ? Scorpia ?
- Kto to ?
- Ta kotowata o której mówiłem, że znamy.
Czy raczej przelotnie poznaliśmy na jednej licytacji...
- wiesz gdzie mieszka ?
-Nie.... Widzieliśmy ją tylko na licytacji... Długo by opowiadać o tym wydarzeniu...
- Ona ją zabiła. Tak mówi petrucio od wujka Leone. Nie pokazali mi ciała bo było... jak gniło od trzech dni... - zaniosła się płaczem.
- Kim jest ten Petrucio ? Twoja matka była na licytacji ?!
- Silnoręki Dona Leone. Mama musiała dopilnować, żeby nam dali pieniądze
- Don Leone ? Macie u nich długi ?
- Nie, to znajomy matki... czasem pracowaliśmy dla niego
- Greeda też znajomy?
- Taty? Tak trochę
- Hm... w ten sposób.... Jeśli to ta sama licytacja na której byliśmy to naprawdę ciężko było o przetrwanie. Swojej skóry, a co dopiero cudzej. Ledwo stamtąd wyciągnęliśmy profesorka, a i tak stracił rękę. Ale przynajmniej dzięki niemu i pomocy finansowej tej siwej.... Sao to wykupiliśmy Priscille.
- Zaraz... ten sam koleś co kupił La mia corona kupił dziewczynę. Gdzie jest mia Corona !?
Stefan zerknął na Staśka. Wpadli w niezłe bagno... Głos zabrał Stasiek:
- Jakby to panience powiedzieć... Wiele spraw wygląda inaczej niż może na pierwszy rzut oka. A pomiędzy znanym nam na co dzień światem istnieje jeszcze szara strefa. Tych którzy starają się różnymi środkami zapobiec wypłynięciu zła i wszelkiej potworności która mogłaby zalać świat. I właśnie o świat tutaj może iść. Świat jako całość.
- Stefano... on dziwnie gada
- U niego to normalne.... W po za tym raczej niegroźny... -skwitował Stefan - Ale sprawy się dzieją dziwne i mnożą się bardziej niż zające w marcu....
-Czy moglibyśmy pomówić z panienką... Leslie bardziej na osobności ? Ja, Stefek, pan Vilmud i Xingijskie kuzynostwo ? Czy zgodzi się panienka ? - zaproponował Stasiek.
- Si - powiedziała patrząc spode łba.

Przeszli do gabinetu Samuela.
- Nie wiem od czego zacząć, panienko. Stefek mówił ci kim ja jestem? - spytał Stanisław.
- Jego bratem... takim co jest bello e noioso.
- Ładny i głupi, czy ładny i głośny? Obie pasują.- stwierdził Stefan
- Głośny to ty, Stefek. Ale w po za tym coś panienka o mnie wie ? Nie ma się czym krępować.
-Nie... ale będę walczyć jakby co. –zagroziła Leslie.
- Nie w tym kontekście... –starszy Nowicki westchnął.
- Jakby co to mam to do pomocy.- Stefan wskazał na uruchomionego Nightwinga.
- Na bracie chcesz tego używać!?
-Ku obronie czci niewiast. Jasne, że tak!
- Wróćmy do poważnych tematów. Stanisław Radziwiłł panience coś mówi?
Usiłowała przez chwilę wymówić „Radziwiłł”:
- To niewypowiadane! To kolejny podrzutek.
- Tak się składa, że to ja. I jednocześnie nie ja...
- On udaje szlachcica... Pic na wodę. Przykrywka na potrzeby śledztwa i zdobycia fantów. - skwitował Stefan- Jeszcze trochę i wleje w ciebie spirytus, abyś przestał gadać jak potłuczony.
- Zaraz czy to wy kupiliście... Oddawajcie ją !
Nie ma jak... Inaczej Scorpia by nas ubiła. Ale główną zawartość odzyskaliśmy.
- Monstruo nie zapłacił mi I mamie bo wojsko zabrało pieniądze !
- Skąd ja to znam... -Stefan westchnął.
- Ale to była moja korona. Sama ją ukradłam ! - cała poczerwieniała.
- To samo powtarzam Szkapie jak się wymiguje z kasą...
- Kto to szkapa ? To gangster ? - zapytała zaciekawiona.
- Ciężko powiedzieć, skoro facet działa w szarej sferze... Przynajmniej od kiedy zszedł z głównej sceny... Nie mieliśmy jak postawić na białego rumaka dla rycerza w białej zbroi. Ale to przynajmniej silny dziki koń, któremu ogień nie straszny. Choć oślepł nadal ma siłę biec w tym wyścigu. - Stasiek przeszedł w teatralny ton.
- Dla mnie to wyjątkowo wredny koń, bardzo zarozumiały i rozpuszczony. Silny tak, ale bardzo rozpuszczony. Nie wiem... Leslie jesteś w stanie powiedzieć o kogo chodzi ?
Midgardczyk westchnął ciężko słuchając teatralnego wywodu starszego z braci zwrócił się do Stefana.
- Może mam go trzasnąć po łbie co ? Bo chyba zapomniał że już nie bawimy się w tę maskaradę...
-Doceniam inicjatywę, panie Vilmund. Bardzo właściwa. Ale pan ma sporo siły. Pstrykasz w czoło wystarczy- młodszy Nowicki uśmiechnął się paskudnie.
-Nie, nie, nie. Obejdzie się- Stasiek schował się za młodszym bratem.
-Idź se zapal. Albo se golnij.- zaproponował młodszy Nowicki.
-Jakie zapal ? I... nadal nosisz to przy sobie ?! Kiedyś to się...
-Na razie ta piersiówka była ważnym elementem w odbijaniu Leslie i zajmowaniu strażnika. -potrząsnął piersiówką - Stryjek miał rację, że tym i fajkami można zdobyć takie zaufanie jak dać dziecku cukierka. A tamten miał spust....- zmarszczył brwi, gdy przekonał się, że jest pusta. -Samuel, mamy jeszcze trochę bimbru ?
- Leslie, trzy sprawy. Po pierwsze jak palisz to zapal. Po drugie Szkapa to takie nasze określenie na ... Roya Mustanga. U którego przyszło mi odpracowywać długi. Po trzecie zanim nawiejesz to może wysłuchasz streszczenia wydarzeń, że wylądowaliśmy u tego faceta i co tu się w okolicy porobiło. - Stefan klepnął dziewczynę w ramię.
Leslie pobladła:
- Salvatevi! Pan Leone pomoże Stefano ! Uciekajmy do Aerugio ! - potrząsała Stefanem - Oglądałam go w filmach... jest straszny, ale uciekajcie i przetrwamy z kradzieży.
- Może najpierw opowiem, co się porobiło i dlaczego masz marne szanse na odzyskanie korony. Chyba, że się ubije jeden Zakon lub chociaż Scorpię. A akurat ze Szkapą największe szanse na odzyskanie tej korony.... W po za tym on wie, że twój tatko- Greed to Homunculus, jak również jedna Lust, a na tragicznie zmarłym Kingu Bradleyu kończąc. I w to zamieszany jest Dzień Sądu W sumie teraz wyskoczyła Lust numer 2, ale też z pazurami.
- To wiecie, że tata był inny... i co ja teraz zrobię? Na ulicę pójdę... nawet nie mam za co mamy pochować.
- Po kolei, po kolei, a się rozjaśni... Zatem... -wciągnął głośno powietrze.
- Jakieś ćwierć wieku temu w Piastii, w jednej wiosce przy granicy z Drachmą...
-Nie za daleko się cofasz, Stefek? -[/i] zasugerował Stasiek.
- Powinienem się cofnąć jeszcze wcześniej ze względu na Zakon, ale na razie tyle wystarczy, że zrozumieć historię od naszej strony. Więc morda, Stasiek!
- Zakopano skarb. - Leslie się ucieszyła.
- Najczęściej to u nas się zakopuje jakichś żołnierzy pod jaworem. Bo to przy granicy z Drachmą i Piastią, a jak dojdzie do jakieś wojny i wojsko zawsze czegoś chce od wieśniaków, to czasem się doproszą o siekierę w łeb. Zatem do tej mojej wioski, gdzie teren raczej dziki i jak stwierdził Tony większość ludzi ma jednego walniętego wujka ze strzelbą na zadupiu. A jeśli połowa z tego co opowiadam o swojej rodzinie jest prawdą, to u nas większość jest jak ten wujek ze strzelbą. Pradziadek z kolei mi opowiadał, że za jego dziadka czasów w lesie roiło się od niedźwiedzi i wnyk na ludzi. Zastawionych przez te miśki... Potem zrobiło się spokojniej. Oczywiście jak na miejsce które pierwsze obrywa kiedy jest konflikt z Drachmą, albo akurat nie ma burdy z sąsiadami. I jakieś 25 lat temu do tego terenu przybyła miastowa alchemiczka Laura. Poznała naszego tatkę, natura zadziałała i urodził się kolejny alchemik ten tutaj Stasiu. Laura zaś zmarła, a tata ożenił się z Katarzyną z którą ma mnie i dwójkę następnych dzieci. Drachma zajęła nasz teren, a jak wojna to alchemicy potrzebni. Wyszło, że tutaj w Centrali zaginęły łączniczki. W tym Aśka, więc sprawa zrobiła się osobista. To wysłali Staśka. A ja za nim. Choćby dlatego, że to taki typ co zabije go to co gotuje, albo czyjś zazdrosny mąż.
-Mężatek nie tykam.

-Jasne... I w po za tym mam własne plany na rozwinięcie biznesu w Amertis. Łatwo nie było, niejedno nas pogryzło, ale dotarliśmy do Briggs. I na serio najmniejszy problem to były ich zasady i pani generał Armstrong. Problemem był przesłuchujący nas Stanisław Twardy. Facet uznał, że jesteśmy szpiegami, czy coś. I jakby nie ingerencje Armstrong to by nas zatłukł, albo nakarmił rybom. Jasne jest straszna, ale ma jakieś poczucie sprawiedliwości...
Więc jak pojechała się sądzić z Ravenem, to ze Staśkiem wiedzieliśmy, że pora wiać, bo cholera wie co zrobi z nami Twardy. I jakoś się nam udało. Siejąc zamęt i chaos, ale Twardego udało się nie ubić. Ale innych trupów nie było. A my ze Staśkiem jakoś się wmieszaliśmy w Centralę. W tym czasie doszło do incydentu z porwaniem żony emerytowanego generała Mustanga. W odbicie pani Rizy wmieszano Samuela, Perra i jakiegoś Xingijczyka co nie miałem okazji poznać. Udało się im. Ale wtedy wyszło, że w to wmieszani nie są tanie zbiry, tylko Zakon Smoka o poglądach alchemicznych i bardzo szerokim zasięgu działania. A ich główna baza to w Drachmie. Na razie nadążasz ?

- Chyba... - powiedziała ostrożnie - Ale co mi do tego ?
- Po kolei... Choćby to, że Armstrong nie jest aż taką suką co mówią ? A Twardego trzyma głównie dlatego, że to wtyka obecnego Furhera- Grummana. Z musu, albo nie znalazła sposobu jak się pozbyć kanalii bez wpadnięcia w większe bagno.
- A co wszyscy o tej Armstrong ?
- No podobna do niej jesteś i to bardzo, a Armstrong senior powiedział panu Vilmundowi, że ma szukać jego zaginionej wnuczki. Córki Olivier, którą oddała do adopcji.
- Mówicie chyba... – pobladła.
- Tia, masz spore szanse... Choć to może też zależeć kiedy to dziecko się urodziło. Ile masz właściwie lat ?
- Za dużo. Całe piętnaście. - zakrzyknęła.
- To jeszcze trzeba ustalić jakiego przedziału wiekowego szuka Armstrong...
I jak piętnaście to za dużo. Też tyle mam....
-Będziesz miał za 2 miesiące...
- zanucił Stasiek.
- Przestańcie ! Nie jestem podobna do tej Strigi. W niczym. –Leslie uniosła Stefana stopę nad ziemię.
-A zdjęcia widziałaś ? -Stefan nie stracił zimnej krwi.
- Zwłaszcza jak rozumiem, twoja mama cię nie urodziła. Nie umniejsza to jej roli jako twojej matki. Sam jestem w takiej sytuacji... Wychowała mnie matka Stefana i uważam ją za własną. - zapewniał Stasiek z ręką na medaliku.
- Ale to faszystka i burżujka... Jestem w połowie faszystką i burżujką. A kim więc był mój ojciec?!
- Stasiek też jest w połowie burżujem i żyje.
-Tylko dlatego, że moja matka była z miasta ?!
-zaprotestował Stasiek.
-O twoim ojcu to jeszcze nie wiemy. Nie na 100% Ale z tego co wiem, to twój papa Greed miał takie motto "Chce pieniędzy, stanowisk, kobiet". [/i]
- Był taki mądry. Myślisz, że jednak ? - oczy jej się zaświeciły.
- Homunculusy chyba nie mogą mieć dzieci. Skoro Bradley miał adoptowanego syna. Też homunculusua. Ale logika piękna, przyznaje. Ale ja mam zamiar sięgnąć jeszcze po powszechny szacunek i podziw ludu. I strach wysoko postawionych.
- [i] Mówił mi... ale myślałam... - posmutniała, a potem zapytała - Co się ze mną stanie ?
- I tutaj ci pomoże logika papy Greeda. Armstrongowie mają kasę, stanowiska, szacunek i to z długoletnią tradycją, a nie jacyś nowobogaccy, nie?
- Mam plan... - uśmiechnęła się mrocznie.
- I ja mam też. A masz tutaj wiele możliwości. Jeśli wnuczka bękart ze związku spoza małżeńskiego to dla nich wstyd do ukrycia, to możliwe, że dadzą ci sporą sumkę, abyś nie rozgłaszała, że masz w żyłach krew Armstrongów. Zależnie jak rozegrać to będzie jednorazowy datek, albo regularna renta. Dostaniesz pieniążki za nic, nie ?
- To ma sens... Ty masz łeb. Będziesz moim consliere.
-Albo Armstrong senior bardzo chce wnuka, bo ani widu na nowe. O szczegóły pytaj pana Vilmuda- on tam robi teraz. Syn nieżonaty. Ale są dwie córki zamężne, ale bez dzieci. Albo ten Armstrong senior ma gdzieś czy jesteś z małżeństwa i dzięki starszeństwu jesteś pierwsza w kolejce wśród wnucząt do fortuny. Co by mogło wskazywać też, że Armstrong senior może mieć też dobre serducho. Widziałaś kroniki filmowe z Ishvaru ? U nas często puszczali .
- Trochę, ale nie lubię kapuściaży.
- To nie widziałaś takiego dużego, który płakał trzymając martwe, Ishavarskie dziecko i krzyczącego "Po co ta bezsensowna wojna ?!" ?
Bardzo dużego kolesia i prawie łysego.

- Nieee... a to kto jest ?
- Prawdopodobnie twój wujek major Armstrong. Jeden z tych alchemików co go szczuli za to, że miał wyrzuty sumienia, ze bierze w tym udział. Aż pękł. No to byś miała już może dwóch porządnych ludzi w rodzinie. Oczywiście jeśli Lady Armstrong to twoja matka, nie?
- Jak nie to dobiorę się do sejfu.
- Uwzględniasz trudności w postaci faktu, że to klan alchemików bojowych i o jeszcze legendarniejszej sile fizycznej? W każdym razie tyle do zyskania. Daj Armstrongom szansę. Greed by się przewalił w grobie jakbyś nawet nie spróbowała sięgnąć po taką skarbonkę możliwości.
Rzuciła wyzywające spojrzenie Vilmundowi i rzekła. - Ale jak to ściema...
- A mówiliśmy o gwarancji ? Bez badań nie wyjdzie... Ale uderzające podobieństwo do Olivier, rzęski Armstrongów, krzepy ci mia belle też nie brakuje...
- No to raczej też cecha rodzinna jest nie ?- stwierdził Vilmund.
- Co nie tak z moimi brwiami ?! – usiłowała je zobaczyć puściwszy Stefana.
- Z rzęsami, a nie brwiami. Z rzęsami, tu w kącie oczu. Zauważyłem, że Arsmstrongowie mają z kształtu takie same dolne rzęsy. –zapewnił Stefan
-Czegoś się uparł tych rzęs?! - Stasiek przyłożył dłoń do skroni.
- I siłę w ramionach no chyba ze panienka sama tak wyćwiczyła..
- oświadczył Midgarczyk.
- Szerokość klat rozumiem, ale ten się uparł na rzęsy.
-Boś zbok, że ci tylko klaty-
twierdził Stefan.
- Brudne są ? Rudawe ? A siłę mam od zawsze. Gdy miałam siedem lat, to przerzuciłam woźnego przez ogrodzenie gdy uciekałam z bidula.- dopytywała się Leslie
- No to chyba już wystarczający dowód jest...- Vilmund pokiwał głową.
- Masz ładne, cienkie i ciemne brwi. Po prostu Arsmtrongowie mają specyficzny kształt rzęs. I całkiem długie te rzęsy też. Sama uciekłaś z bidula ? Zuch dziewczyna ! Jeśli nie jesteś z Armstrongów, to byłaby jakaś wyjątkowa złośliwość losu przy tylu dowodach
- Tak koleś ze złotym zębem przyjeżdżał i zabierał dzieciaki - wzdrygnęła się - A po za tym rządzili się.
- Rozumiem, miałaś aż nadto powodów. To co to jest "consilioner"?
- Doradca ojca chrzestnego... taka prawa ręka - Stefan zagwizdał z podziwem.
- No, no... Taka doza zaufania. Jakby nie to, że z biedy sprzedałem swoje kanaliki łzowe to bym uronił parę łezek wzruszenia, ze się mnie tak od razu docenia. Czy jako cosilioner Dona... Donnny... Tak to się wymawia? Czy nadal sobie życzycie wyjaśnień dlaczego odzyskanie korony ma komplikacje. Bo inaczej ciężko przejść do poszlak, ojca mia belli. "Poszlak" tylko poszlak. Zwłaszcza, że geny Armstrongów silne...
Wystarczy tylko wypłata zaległej doli... 3 tysiące marek - zamrugała uroczo.
- Z tym to nie do mnie....
- Uratowaliśmy cię przed zboczonym fanem tortur jak potrzebujesz na utrzymanie to zgłoś się do Armstrongów po zaległe alimenty. A jedyną osobą która widziała walkę Pana Greeda z Bradleyem jest Alphonse Elrick - wtrącił Samuel.
- Ukradłam fałszywą koronę ?! - zapytała zdezorientowana.
- Jakby ci to powiedzieć... Mówiłem, że ze Staśkiem zwialiśmy z Briggs i wylądowaliśmy u obecnego pracodawcy przez tygrysa od Sao ? - młodszy Nowicki wrócił do opowieści –Facet co nas wyciągnął to... Roy Mustang. Na zasadzie- albo u niego odpracujemy za zniszczenia mienia wojskowego z Briggs i spali nasze teczki, albo lądujemy w Briggs. A tak się składa, że Mustang wsadził do tej korony coś... swojego. I nas najął do odzyskania. Osobiście większego przekombinowanego idiotyzmu nie widziałem niż z ukryciem w sprzęt muzealny.
- Nie oglądałeś chyba filmu, w którym El Lupo przebrał się za ponętną niewolnicę aby uwolnić swą ukochaną z haremu Padyszacha.
- A powieść Django czytałaś ? Bo my ostatnio to odwalamy. To z El Lupo też po trochu...
- Książki są dla burżujów.... Ale fajne przygody macie. Mogę należeć do waszego gangu ?
- Chyba mieliśmy ją uratować a nie rekrutować... - powiedział Midgardczyk szeptem do braci.
- Jak dla mnie to jestem za... Każda para rąk się przyda w tym narastającym bajzlu. I trochę szacunku dla książek!! Prapradziadka miałem niepiśmienne, jakimś cudem dziadek tez...
- Stefan... - Stasiek złapał młodego za kark.- Uwzględnia panienka, że musimy o tym pogadać z górą? -starszy Nowicki musiał przyznać Midgarczykowi rację.
- To macie donna ? Zobaczę to ? A książki żadnej nie przeczytałam, bo od tego się głupieje. - skrzyżowała ramiona na piersi.
- A nie na odwrót ? A z tym Donem, to jak słuchałaś tego co mówiłem kto nas wyciągnął z pudła ?
- A no tak.... biedni wy... szukaliście sprzątacza ?
- Nie, no. Facet jest dupkiem, ale ma możliwości. Za bardzo polubiłem współpracowników, chodzi o los świata i może nas własny. I jeszcze nie dałem mu osobiście w pysk. Póki to się nie stanie Mustang musi żyć. Rozumiesz ? A w po za tym... Tam w Aeguro... Leslie, macie macie tam jakieś rytualne samobójstwo na odzyskanie honoru ?
- My zjadamy wątrobę przeciwnika ale nie zabijamy się.
- Ok, ok. Bo widzi... Pamiętasz te ciocię co nas odwiozła z pak i? Riza Hawkeye to żona Mustanga. A biorąc pod uwagę twe piękne kruczoczarne włosy, niechęć Armstrong do Mustanga i zainteresowanie pani Rizy twoją osobą to... chyba jest szansa, że Mustang to twój ojciec... biologiczny.
Vilmund postukał się w czoło na słowa Stefana.
- Jeśli tylko na tej podstawie tak twierdzisz to równie dobrze możesz posądzić o ojcostwo każdego mężczyznę z kruczoczarnymi włosami...
- Wiem, tak samo, że przez panię Rizę mogą przemawiać ciążowa nadwrażliwość od hormonów. Ale żona zna męża jak nikt. A wykluczyć tej opcji z ojcostwem Szkapy chyba też nie można. Jedna nocka, a niechęć została u Armstrong. I może Leslie właśnie.
- Rozumiem jak cholera ! Inaczej bym nie chciał żeby zginął zanim dam mu w mordę ! Tak nadętego dupka to od Piastii nie widziałem !
- Ona urwie mu głowę. - rzekła ze znudzeniem Sao.
- Ale to potwór. Nie będę jego córką! Rozumiesz ! Nawet jak przeleciał tą faszystkę.
Złapał Leslie za kołnierz: - Kobieto, jeszcze nie wiadomo. Jak powiedział pan Vilmund - malo tu brunetów? I to jest też słuszne podejście- nie wyskakuj z przylepności i "tatusiowaniem" mu, zwłaszcza przez sprawdzeniem. Zwłaszcza, że pani Riza w ciąży. Jak wyjdzie coś takiego to jeszcze urodzi, albo poroni z wrażenia. Dziecko niczemu nie winne. Jeszcze się nie urodziło, a z takim ojcem ma już pod górkę. Ale z licytacji uratowaliśmy profesora Wąglika, a on się zna na badaniu dziedziczności cech... Może pomoże sprawdzić? Ale i tak... chyba powinnaś odwiedzić panią Rizę z mężem.... na jakimś neutralnym gruncie.
- To po co mi to mówisz... gdzie jest łazienka. – pozieleniała.
- Bo jako Consilioner chyba powinienem informować o wszelkiej możliwości niebez... TAM- wskazał drogę.
- No ty to wiesz jak pocieszyć kobietę. - rzucił midgardczyk.
- Jestem szczery i powinna wiedzieć... A jakoś mi się udało z wykazaniem opłacalności poznania Armstrongów, nie?
- Umrzesz jako dziewica, młody... - wycedził Stasiek.
Zniknęła i po chwili wróciła ocierając twarz
- Dobra, zabierajcie mnie do tych Armstrongów. - rzuciła Vilmundowi wyzywające spojrzenie.
- Cóż powinienem chyba ich uprzedzić że przyjedziemy ale z drugiej strony chyba i tak ich zastaniemy więc możemy jechać nawet teraz. - odpowiedział w duchu dodał. "No to dopiero będzie ciekawe spotkanie rodzinne."
- No nie płaczemy, nie płaczemy. Z rodzina dobrze się wychodzi na zdjęciu- wiem co mówię bo mam dużą i nieznośną rodzinę. Z tym dryblasem na czele- wskazał na Stacha - Jak ci się nie spodoba u Armstrongów to mamy się przenieść do Nowego Xerxes. Możesz jechać z nami- zmiana klimatów i tak dalej. Oczywiście jeśli będziesz chciała, mia belle -Stefan klepał Leslie po ramieniu próbując ją pocieszyć.
 
Rodryg jest offline