Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2014, 22:43   #37
Earendil
 
Earendil's Avatar
 
Reputacja: 1 Earendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemu
Malik wraz z innymi udał się do biblioteki. Z trudem powstrzymywał ekscytację, która ogarniała go z każdym krokiem. Gdy zaś znalazł się na miejscu, stanął i przez chwilę kontemplował w ciszy cudowność tego miejsca, pozwalając by towarzysze odeszli do swoich spraw. Tyle wiedzy, tyle mądrości i nauk, w jednym miejscu! Sha’ir rozmarzonym wzrokiem powiódł po półkach i przełknął głośno ślinę. Czuł się jakby wstąpił do świątyni i był o krok od oświecenia. Każdy z tych woluminów mógł mu objawić jakąś część prawdy, być może nawet znajdują się tu odpowiedzi na wszystkie ludzkie pytania. Malik urzeczony stał tak, mijany przez innych ludzi, aż w końcu zaciekawiony bibliotekarz podszedł do młodzieńca i wyrwał z zamyślenia.

Jako że Yat podjął się zbadania informacji na temat tajemniczego królestwa Nog, Malik postanowił na początek sprawdzić, co więcej można wyczytać na temat Niewidzialnych Oprawców. Niestety, w znalezionych bestiariuszach i notatkach nie znalazł żadnych bardziej szczegółowych opisów, jednak zaciekawiły go dość częste przy tym temacie odniesienia do niejakiego Wielkiego Basira. Po przestudiowaniu odpowiedniego tomu z podaniami i legendami, okazał się on wielkim wojownikiem, toczącym walki z demonami i magami. Choć ilość mitów o nim wskazywała na to iż jest ważną postacią w świecie literatury, Malik musiał tym razem odpuścić sobie czytanie o jego niezliczonych przygodach. Skupił się zaś na jego broni, Scimitarze Ognistej Prawdy, którego dość skutecznie używał do walki z nadnaturalnymi przeciwnikami, a w jednej legendzie za jego pomocą poćwiartował na maleńkie kawałeczki ziomków spotkanych tego dnia Oprawców. Niestety, jak to w legendach bywa, bułat ów zaginął i poszukiwanie go obecnie byłoby gonieniem za wiatrem.

Sha’ir zabrał się zatem za rejestry miejskie, w których szukał z kolei danych na temat Faysala Habibullaha. Tu z kolei miał aż przesyt informacji, szczególnie odnośnie popełnionych przezeń zbrodni i rabunków. Ponoć Faysal był też członkiem okrytego złą sławą Bractwa Prawdziwego Płomienia, a nawet kumał się z asasynami. Malik doliczył się też trzech zbrojnych wypraw przeciwko podstępnemu magowi, których los pozostał nieznany. Z lekką bojaźnią patrzył na listę osób biorących w nich udział, i to wcale nie były żółtodzioby. Nagle poszukiwanie skarbu czarnoksiężnika wydało się o wiele gorszym pomysłem, niż jeszcze tego poranka.

Na koniec zostawił sobie najważniejszą rzecz do przestudiowania. Zza pazuchy wyciągnął zwitek pergaminów, zapisanych na poły krzywym pismem mistrza Abdullaha, a po części Malika. Otworzył też ostatnią księgę o jaką poprosił bibliotekarzy, by mu ją podali. Dzieło było wielkim, opasłym tomiszczem, zaś starannie wykaligrafowane litery na pierwszej stronie z powagą oznajmiały jego tytuł: „Sto tysięcy słów Zanna”. Sha’ir zmówił krótką modlitwę do tegoż boga, prosząc go o łaskę oświecenia, po czym zabrał się za lekturę. Jako że wątpił, by dane mu było przeczytać ją w całości, zabrał się za analizę fragmentów cytowanych w zapiskach jego mistrza. Stanowiły one bowiem dla młodego czarownika pewien szyfr, kod którego nie mógł pojąć. Wynikało to z pewnością z wielkiej mądrości starego eremity, którego język odniesień i nawiązań do wielu mądrych dzieł, był dla wciąż nieopierzonego pielgrzyma wiedzy niezrozumiały. Zagłębił się zatem w lekturze, czyniąc notatki na boku.

Kiedy wyszedł z biblioteki słońce zmierzało już ku zachodniemu horyzontowi, olśniewając miasto swą czerwoną barwą. Malik najchętniej przesiedziałby wśród książek do rana, ale zniecierpliwiona Latifiyah w końcu przypomniała mu o jeszcze jednej sprawie. Ponowne odwiedziny u al-Hamida. Gdy znaleźli się niedaleko wejścia do kramu, dżinnija przekazała sha’irowi zaklęcia identyfikacji i już zacierała ręce. Młodzieniec ciężko westchnął i wszedł do kramu.

Pod wieczór w seraju


- Czcigodny kupiec al-Hamid nie jest do końca szczery. Choć nie chciałbym zarzucać mu złych zamiarów, to z pewnością w tajemnicy handluje on magicznymi przedmiotami. Rozpoznałem lampę, w której zapewne jest zamknięty dżin, magiczne sztylety, zaklęte astrolabium, a nawet latający dywan. Ku mojemu smutkowi jednak, kupiec odparł, że są to rzeczy prywatne, mimo iż magia w nich zawarta nie pozwala ich powiązać z prostym handlarzem suknami. Nie szukałem jednak zwady z tym człowiekiem, zatem nie dopytywałem się dalej, dokonując tylko kurtuazyjnego zakupu chusty dla mojej szlachetnej przyjaciółki.

Taką relację zdał Malik, gdy spotkał się już ze swoimi towarzyszami w "Czarnym Lwie". Opowiedział także o swoich poszukiwaniach informacji o Habibullahu i sposobie na zabicie Niewidzialnych Oprawców, choć tu nie miał za wiele do zakomunikowania. Ze szczególnym zainteresowaniem wypytywał zaś Yata o wyniki jego badań, które budziły w sha'irze wielką ciekawość.
 
Earendil jest offline