| Malik wraz z innymi udał się do biblioteki. Z trudem powstrzymywał ekscytację, która ogarniała go z każdym krokiem. Gdy zaś znalazł się na miejscu, stanął i przez chwilę kontemplował w ciszy cudowność tego miejsca, pozwalając by towarzysze odeszli do swoich spraw. Tyle wiedzy, tyle mądrości i nauk, w jednym miejscu! Sha’ir rozmarzonym wzrokiem powiódł po półkach i przełknął głośno ślinę. Czuł się jakby wstąpił do świątyni i był o krok od oświecenia. Każdy z tych woluminów mógł mu objawić jakąś część prawdy, być może nawet znajdują się tu odpowiedzi na wszystkie ludzkie pytania. Malik urzeczony stał tak, mijany przez innych ludzi, aż w końcu zaciekawiony bibliotekarz podszedł do młodzieńca i wyrwał z zamyślenia.
Jako że Yat podjął się zbadania informacji na temat tajemniczego królestwa Nog, Malik postanowił na początek sprawdzić, co więcej można wyczytać na temat Niewidzialnych Oprawców. Niestety, w znalezionych bestiariuszach i notatkach nie znalazł żadnych bardziej szczegółowych opisów, jednak zaciekawiły go dość częste przy tym temacie odniesienia do niejakiego Wielkiego Basira. Po przestudiowaniu odpowiedniego tomu z podaniami i legendami, okazał się on wielkim wojownikiem, toczącym walki z demonami i magami. Choć ilość mitów o nim wskazywała na to iż jest ważną postacią w świecie literatury, Malik musiał tym razem odpuścić sobie czytanie o jego niezliczonych przygodach. Skupił się zaś na jego broni, Scimitarze Ognistej Prawdy, którego dość skutecznie używał do walki z nadnaturalnymi przeciwnikami, a w jednej legendzie za jego pomocą poćwiartował na maleńkie kawałeczki ziomków spotkanych tego dnia Oprawców. Niestety, jak to w legendach bywa, bułat ów zaginął i poszukiwanie go obecnie byłoby gonieniem za wiatrem. Sha’ir zabrał się zatem za rejestry miejskie, w których szukał z kolei danych na temat Faysala Habibullaha. Tu z kolei miał aż przesyt informacji, szczególnie odnośnie popełnionych przezeń zbrodni i rabunków. Ponoć Faysal był też członkiem okrytego złą sławą Bractwa Prawdziwego Płomienia, a nawet kumał się z asasynami. Malik doliczył się też trzech zbrojnych wypraw przeciwko podstępnemu magowi, których los pozostał nieznany. Z lekką bojaźnią patrzył na listę osób biorących w nich udział, i to wcale nie były żółtodzioby. Nagle poszukiwanie skarbu czarnoksiężnika wydało się o wiele gorszym pomysłem, niż jeszcze tego poranka.
Na koniec zostawił sobie najważniejszą rzecz do przestudiowania. Zza pazuchy wyciągnął zwitek pergaminów, zapisanych na poły krzywym pismem mistrza Abdullaha, a po części Malika. Otworzył też ostatnią księgę o jaką poprosił bibliotekarzy, by mu ją podali. Dzieło było wielkim, opasłym tomiszczem, zaś starannie wykaligrafowane litery na pierwszej stronie z powagą oznajmiały jego tytuł: „Sto tysięcy słów Zanna”. Sha’ir zmówił krótką modlitwę do tegoż boga, prosząc go o łaskę oświecenia, po czym zabrał się za lekturę. Jako że wątpił, by dane mu było przeczytać ją w całości, zabrał się za analizę fragmentów cytowanych w zapiskach jego mistrza. Stanowiły one bowiem dla młodego czarownika pewien szyfr, kod którego nie mógł pojąć. Wynikało to z pewnością z wielkiej mądrości starego eremity, którego język odniesień i nawiązań do wielu mądrych dzieł, był dla wciąż nieopierzonego pielgrzyma wiedzy niezrozumiały. Zagłębił się zatem w lekturze, czyniąc notatki na boku.
Kiedy wyszedł z biblioteki słońce zmierzało już ku zachodniemu horyzontowi, olśniewając miasto swą czerwoną barwą. Malik najchętniej przesiedziałby wśród książek do rana, ale zniecierpliwiona Latifiyah w końcu przypomniała mu o jeszcze jednej sprawie. Ponowne odwiedziny u al-Hamida. Gdy znaleźli się niedaleko wejścia do kramu, dżinnija przekazała sha’irowi zaklęcia identyfikacji i już zacierała ręce. Młodzieniec ciężko westchnął i wszedł do kramu.
Pod wieczór w seraju
- Czcigodny kupiec al-Hamid nie jest do końca szczery. Choć nie chciałbym zarzucać mu złych zamiarów, to z pewnością w tajemnicy handluje on magicznymi przedmiotami. Rozpoznałem lampę, w której zapewne jest zamknięty dżin, magiczne sztylety, zaklęte astrolabium, a nawet latający dywan. Ku mojemu smutkowi jednak, kupiec odparł, że są to rzeczy prywatne, mimo iż magia w nich zawarta nie pozwala ich powiązać z prostym handlarzem suknami. Nie szukałem jednak zwady z tym człowiekiem, zatem nie dopytywałem się dalej, dokonując tylko kurtuazyjnego zakupu chusty dla mojej szlachetnej przyjaciółki.
Taką relację zdał Malik, gdy spotkał się już ze swoimi towarzyszami w "Czarnym Lwie". Opowiedział także o swoich poszukiwaniach informacji o Habibullahu i sposobie na zabicie Niewidzialnych Oprawców, choć tu nie miał za wiele do zakomunikowania. Ze szczególnym zainteresowaniem wypytywał zaś Yata o wyniki jego badań, które budziły w sha'irze wielką ciekawość. |