Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2014, 11:43   #56
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
Wzięli się do pracy przyświecają sobie reflektorami zamontowanymi na skafandrach. W ciszy i ciemności czuli się, jak ożywieni umarli z dziwacznych filmów v-reality o zombie i kosmicznych potworach. W swoich skafandrach poruszali się powoli, a osłony utrudniały wykonanie co trudniejszych czynności manualnych, ale i tak szło im bardzo dobrze.

Najskuteczniej, z racji szkolenia i rozwiniętych predyspozycji w tym zakresie, radził sobie Clarke i to na niego spadł ciężar najważniejszych napraw. Ci, którzy mieli pojęcie o zaawansowanej technologii zajęli się kalibracją i wymianą równie wrażliwych elementów złożonego systemu zasilania AJOLOSA. Ci, dla których takie zadania były zwyczajnie za skomplikowane, zostali wykorzystani do pomocy: noszenia ciężkich ogniw, prac przy kadłubie lub łatania.

Pancerz korwety, jak sprawdził West krótkim spacerkiem na zewnątrz, na szczęście okazał się nienaruszony, przynajmniej tyle.

Zasilanie przywrócili w trzydzieści siedem minut, przynajmniej na tyle, że kilka minut później udał się uruchomić najważniejsze systemy – podtrzymywania życia, skanery, silniki, maskowania i uzbrojenia. Większość zaawansowanej technologii działała jednak bardzo słabo, nie dawało się stosować technologii sprzęgu neuro-id, pomiary były niezbyt precyzyjne, ale AJOLOS odzyskał kły i percepcję, mimo że kły miał słabe i był ślepy na jedno oko. Ale, w razie czego, dawało im to szanse.

- Mamy problem – zameldował Ross, kiedy tylko udało mu się odpalić systemy skanowania. – Obiekty wydają się nadal zbliżać w naszą stronę. Jeżeli wierzyć odczytom rozdzieliły się. Jeden kieruje się w stronę puntu, w którym nastąpiła eksplozja i wybiło nas z kursu. Drugi zrobił korektę i idzie na nas. Według moich szacunków znajdziemy się w bezpośredniej odległości za kilkanaście minut. Systemy maskowania, które teraz mam nie dadzą rady nas ukryć.

- Sprawdzić stan reszty. – Ineth rozpoczęła procedurę weryfikacji przed potencjalną walką. Silniki.

- Silniki wydajne w dwudziestu procentach – zameldowała Van Benzen. – Pozwoli mi to na ograniczone manewry bojowe, ale cudów, kurwa, nie oczekujecie. AJOLOS to nie myśliwiec.

- Systemy maskowania. Ross.

- Jestem w stanie ograniczyć możliwość wykrycia na bliskim zasięgu i użyć zagłuszeń, co powinno dać nam szansę nieco utrudnić trafienie. Nic poza tym.

- Systemy bojowe, Chan.

- Sprawność ograniczona. Systemy rakietowe gotowe. Namierzanie – niesprawne. Zaawansowane systemy bojowe – odłączone i niesprawne. Mogę prowadzić ogień z dział ustawiając ręcznie koordynaty. W razie czego jednak, jestem gotów rozwalić tego gnojka. Tarcze – mogę dać na połowę mocy, w razie czego.

- Maszynownia? Clarke?

Clarke nadal siedział w maszynowni walcząc z przekaźnikami energii, kalibrując system i próbując przywrócić mu maksymalnie taką efektywność i wydajność, jaką dawało się radę przywrócić w tej paskudnej sytuacji.

- Ciężko – powiedział zgodnie z prawdą. – Myślę, że jeżeli zmusimy system do wydatku energetycznego 5 JE w krótkiej chwili, znów możemy mieć problemy. To wszystko jest cholernie niestabilne. Próbuję robić, co tylko się da, ale mamy poważne uszkodzenia w systemie przesyłowym, a teko w warunkach lotu nie naprawię. Oszczędzajcie energię.

Ekrany skanera zapulsowały czerwienią. Na pokładzie AJOLOSA zapulsowały czerwienią światła alarmowe. Ich regularność pulsowania doskonale znana była każdemu z załogi. Ich systemy obronne meldowały o wrogim obiekcie. Ineth wyłączyła alarm, tym samy potwierdzając WI, ze wie o zagrożeniu.

- Namierzają nas – zameldował Ross.

- Włącz zakłócacze! – Ineth wiedziała, co trzeba robić. – West! Asysta w THUNDERZE. Szybko!

- Mam rozpoznanie! – Skaner wyciągnął kolejne informacje z uszkodzonych systemów. Przez chwilę był z tego dumny. -To MĄTWA!

Serca zabiły im nieco szybciej. Mątwa.

To były żywe torpedy. Pojazdy pełniące nie tylko funkcję jednostki bojowej będącej odpowiednikiem myśliwca, zdecydowanie słabszego niż THUNDER i gorzej uzbrojonego, lecz mającego jedno zadanie. Tak naprawdę MĄTWA był rakietą sterowaną przez żywą jednostkę, której celem było wbić się we wrogi statek i go zniszczyć. Czasami MĄTWY detonowały się w pobliżu celu, co wystarczało. Cholerni Polarianie najwyraźniej nie cenili życia jednostki, jak ludzie.

Wiedzieli, że okręty Polarian są mniej zwrotne, ze względu na to, że żyjące w środowisku wodnym obcy, wypełniali swoje okręty cieczą zbliżona do wody. To znacznie ograniczało im manewrowość.

- Systemy bojowe w gotowości – zameldował Chan. – Na tyle, na ile mogę na nie liczyć.

West już był w kokpicie THUNDERA.

- THUNDER gotowy do akcji – zameldował.

- Gotowa! – zameldowała Van Benzen.

- Czekam na rozkazy.

Clarke spiął się, najlepiej ja potrafił. Spojrzał na pomagającego mu Jonesa. Zwiadowca, podobnie jak i technik, podczas walki w kosmosie, niewiele mogli pomoc, poza dalszą pracą przy naprawianiu systemów zasilania. Clarke tej wymagającej wiedzy, Mr. Jones – siły, jako jednostka pomocnicza.

Wiedzieli też, że jeśli uda się im zlikwidować pierwszego polariańskiego samobójcę, to drugi natychmiast skoryguje kurs i odbije w ich stronę, a wtedy będą mieli kolejną potyczkę. Ineth sprawdziła konsoletę i wyniki na holoekranie.

- Mamy w tej chwili energię na poziomie 5 JErrów plus myśliwiec. Większy wydatek energii może znów pozbawić nas zasilania, dobrze rozumiem, Clarke?

- Robimy co możemy, na dole, ale na razie tak wygląda sytuacja.

- Ross, odległość od celu.

- Jakieś 80 000 000 kilometrów. Mątwa porusza się stałą prędkością około 150 000 km na sekundę.

Mieli więc jakieś 8 minut do walki. Tym bardziej, że ich prędkość była bliska zerowej. Silniki nadal były wygaszone.

- Skuteczny zasięg naszych dział laserowych to 10 000 000 kilometrów, ale oczywiście mogę strzelać też na większe odległości. Przy braku systemów bojowych największe szanse trafienia mam jednak z miliona kilometrów i mniejszej. Działa plazmowe to jakieś pół miliona kilometrów w warunkach sprawnych systemów, szacuję że dam rade coś nimi zrobić z połowy tej odległości. No i mamy jeszcze torpedy fotonowe.

O Mątwie wiedzieli mniej więcej tyle, że dysponuje ona mocnym pancerzem, jak większość okrętów Polarian (konieczność utrzymania cieczy wewnątrz pancerza wymusił najprawdopodobniej takie rozwiązania) o porównywalnej odporności struktury do pancerza klasy wyższej (odporność struktury – trwała – 3). Jej wytrzymałość strukturalna była porównywalna z tą, jaką dysponował THUNDER (zewnętrzna 1, strukturalna: 1, wewnętrzna: 0). Długość kadłuba: 9 m, wysokość: 3m. Mątwy miały możliwość operacji systemowych, nie miały jednak napędów hipersokoku czy ich odpowiedników, a silniki w nich stosowane porównywalne były z tymi, którymi dysponował THUNDER, a jego manewrowość bojowa porównywalna była z tą, jaką dysponował AJOLOS (zaawansowana 16 + zdolności pilota). MĄTWY miały w swoim arsenale dwa sprzężone działa laserowe o mocy rażenia porównywalnej z mocą FIRESWORDÓW (2) oraz jedno groźniejsze działo grawitornowe (moc rażenia: 3). Dodatkowo sama jednostka była silna bronią – po wbiciu się w cel eksplodowały, jak mini-bomby atomowe (siła rażenia:5) MĄTWY, z tego co wiedzieli, nie posiadały tarcz. Miała też własne rakiety o sile rażenia zdolnej rozwlić THUNDERA (siła 3) - zazwyczaj miała ich 6-8 sztuk.

Zwyczajową strategią walki z MĄTWAMI było wysłanie eskorty myśliwców i próba unieszkodliwienia wroga w bezpiecznej odległości od większych jednostek Federacji. W przypadku zbliżenia się na odległość bezpośredniego zagrożenia w walce spisywały się też systemy tarcz i torpedy fotonowe.

To jednak od Ineth zależało, jaką przyjmą strategię walki w tym momencie. Bo w to, że zdołają jej uniknąć, nie wierzyli.
 
Armiel jest offline