Hargrom, mimo zmęczenia nocnymi eskapadami długo nie mógł zasnąć. Przewracał się z boku na bok. Był sfrustrowany porażkami ich starań. Bo w taki sposób na to patrzył. Jedyne co osiągnęli to poznanie prawdziwego wyglądu bestii. Poza tym tylko biegali w kółko, niczym pies goniący własny ogon. Hargroma irytowal sołtys, który ni stąd, ni zowąd zaczął się szarogęsić, irytowali łowcy czarownic, którzy sobie przypomnieli po co tam są i irytowała bezsenność. W końcu jednak usnął.
Spał jak zabity najdłużej ze wszystkich. Tak że przegapił najciekawsze wydarzenia poranka. Do głównej izby gospody wszedł niemalże jednocześnie z sołtysem.
- Że co? O co jest oskarżony Helmut? Oprócz gadulstwa i nadmiernego podziwu dla siebie samego? Przecież z miejsca widać, że natura poskąpiła mu i siły, i intelektu, ale nadrabia dobrym sercem - orzekł donośnie krasnolud z szerokim uśmiechem na twarzy. Jeszcze nie wiedział jak poważna jest sprawa i że być może lepiej trzymać język za zębami.
__________________ Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy |