- To pieśń o lesie Lothlorien i o jego końcu... - Nassini uśmiechnęła się smutno - Żyłam tam pięćdziesiąt lat. Jeden z pierścieni elfów, który miała Galadriela utrzymywał tą krainę przy życiu. Było tam cudownie - do Lothlorien nigdy nie zawitało zło. Rosły tam kwiaty jedyne w swoim rodzaju. Płynęła bystra rzeka Lorien, której woda uzdrawiała. Niestety pierścień Galadrieli istniał tylko dzięki Jedynemu Pierścieniowi. Więc gdy stopił się w ogniu Góry Przeznaczenia, Lothlorien zaczęło więdnąć i schnąć na moich oczach... Większość elfów wypłynęła do nieśmiertelnych krain, ale ja z moją matką zostałyśmy... Jedyną pamiątką którą posiadam po Lothlorien, jest kamień z rzeki Lorien, który uzdrawia rany zadane czarną magią. Teraz żałuję że nie odpłynęłam razem z resztą elfów z Szarej Przystani... - Elfka znów się zamyśliła. Lecz szybko otrząsneła się z zadumy i trochę poweselała - Staram się nie żyć przeszłością. Co Cię sprowadza do wzięcia udziału w tak niebezpiecznej misji? - Zapytała się Artona. |