Wielki Targ oferował wiele możliwości dla takich osób jak Gellad. Zawsze znalazł się ktoś, kto chciał wejść w posiadanie specyficznych przedmiotów, których właściciele nie chcieli oddać. Jednak za długie przebywanie w jednym miejscu dla złodzieja nie było zbyt dobre. Zbyt dużo osobników działających w imieniu prawa oraz działających w imieniu tych, których elf okradł, zaczynało się nim interesować.
Zlecenie umożliwiające zmianę otoczenia było bardziej niż pożądane. Właśnie dlatego udał się do krasnoludzkiego kupca. Przez przesiew przeszedł raczej dzięki sympatii elfki niż innym kwestią, ale nie zamierzał na to się uskarżać. Miał szansę dostać robotę i spędzić trochę czasu w miłym towarzystwie. Czego chcieć więcej?
Na wieczornym spotkaniu zjawił się punktualnie. Szybkim spojrzeniem przejechał całe pomieszczenie, podświadomie szukając jakiś ciekawych błyskotek. Ręce go świerzbiły, jednak miał swój honor. Pracodawcy nie okrada się w czasie zlecenia, a dopiero po. I to tylko w wypadku, gdy będzie nieprzyjemny. Uśmiechnięta Keleshanne pomogła Gelladowi naprowadzić myślenie na mniej więcej właściwe tory. – Gellad Leahner – przedstawił się złodziej, gdy nadeszła jego kolej. - Bez posiadania szczegółowych informacji o ewentualnych zagrożeniach po drodze trudno podać mi właściwą cenę. Ale sądzę, że kwota pomiędzy dwieście pięćdziesiąt, a dwieście osiemdziesiąt powinna być odpowiednia.
__________________ Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas. |