Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-12-2014, 14:57   #87
Rodryg
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Wioska zgodnie ze słowami niziołka prezentowała się od środka dość marnie na środku błotnistego placyku znajdowała się prowizoryczna zagroda prawdopodobnie przeznaczona dla jakichś zwierząt obecnie jednak znajdował się tam stos kiepsko skremowanych goblińskich ciał. Zapach i stan sugerowały że nie minął może dzień lub dwa od ich spalenia. Rozglądali się opustoszałej wiosce przyglądając się pokracznym goblińskich chatom osadzonym na dość krzywych palach wbitych w błotnistą glebę. Oczywiście nie dało się przeoczyć że po jednej z chat pozostały same zgliszcza i wyglądało na to że spłonęła ona znacznie wcześniej niż inne szkody powstałe w wiosce. Wszystkie okna i drzwi były szczelnie pozamykanie jednak mieli wrażenie że byli obserwowani.
Śmierć była wszędzie. Wioska została doszczętnie zniszczona przez nieznane siły i rozsądek nakazywał, żeby sami się wycofali. Zapach sprawiał, że ślina napływała jej do ust. Splunęła.

Nie musicie się lękać, bowiem niesiemy wam dobrą nowinę. Bestia, która was prześladowała nie żyje. Jesteście wolni! - zawoła radośnie.
- Wydaje mi się że to nie bagnista bestia podłożyła ten ogień ona by pourywała głowy i dołączyła do swojej kolekcji. Palenie raczej też nie pasuje bo z tego co znaleźliśmy w leżu wynika że zjadała swoje ofiary - Szepnął do paladynki po czym poprosił ją żeby wyciągnęła ucięty łeb Bestii i uniosła go wysoko nad głową.
- Szanowne gobliny czy to ten potwór zabił waszych współplemieńców ? Jeżeli nie powiedzcie kto to uczynił a ukarzemy winnych ! - Zawołał gromko kapłan.
Bowiem dobro musi triumfować, a ciemność zawsze przegra. Przyjdzie więc bracia ro… duszy i rzeknijcie, co wam leży na sercu - zawołała paladyn.

***
Cały komplet małych ostrych zębów zatapiał się w kawałku drewna pokrytym już niezliczoną ilością śladów po zębach i śliny mimo wszystko nie zmieniało to jednego faktu, deska nie była jadalna.
- Głodny … - wystękał obśliniony goblin.
- Zamknij się Gryz ! Nie tylko ty jesteś głodny ! - otrzymał odpowiedź od zasmarkanego goblina siedzącego w kącie.
- Cii ! Smark obudzisz Charapacza kretynie ! - krzyknął odrywając się na chwilę od deski.
- Za późno… - usłyszał za sobą by po chwili zauważyć że deskę trzymał już inny goblin zamierzający się na niego po chwili mógł z bliska podziwiać teksturę drewna a po pokoju rozszedł się odgłos głuchego łupnięcia.
- Kretyny, wódz kazał być cicho bo kości wrócą ! - powiedział rzucając deskę obok goblina rozmasowującego swój nowy guz po czym odwrócił się od reszty.
Głupki ! Jak się nie zamkną to ich zjem, Chrapacz mądry i wie jak oszukać głód i głupków !” - uśmiechnął się do siebie przy okazji poprawiając między zębami przeżute kawałki kości.

Jak długo tu tkwili ? Jak długo potrwa nim Wódz Bebech powie że kości nie ma i można iść jeść ? Może Kwiczek wrócił i by można go zjeść ? Zjadł by świeżej wieprzowinki...
Te i inne myśli kołatały się po wielkim goblińskich czerepach gdy nagle usłyszeli jakieś wrzaski i niezrozumiały jazgot z zewnątrz. Szybko odchylili dechę zasłaniającą okno i pchając się do szczeliny zaczęli przyglądać się przybyszom.
- Ludziaki ! - zakrzyknął Chrapacz.
- Małe ludziaki ! - dodał Smark.
- Obiad ! - podsumował Gryz.
- Bez kości, samo mięsko ! - zarechotał radośnie jeden.
- Niziołcze nóżki, mniam !
- Gah głupi jesteś, baba będzie smaczniejsza ma więcej mięcha !

- Gnomowy tyłeczek ! - rozmarzył się Smark. Pozostała dwójka wpierw zarechotała by po chwili zamilknąć i spojrzeć na niego z dezaprobatą i zdzielić go po łbie.
Nie tylko oni zainteresowali się przybyszami w domu na przeciw także uchyliła się decha i pojawił się tam łeb Niuchacza oraz Pluja.
Nastąpiła szybka wymiana zdań przy niezrozumiałej gestykulacja i plan ataku został ustalony.

“My być Ropucholizy! Robimy rajd!
Umieść Długonogi na ostrzach!
Spalić ich od stóp do głowy,
Dać im bóli, a potem ubić !
Pociąć rodziców na szynkę,
Rozgnieść niemowlęta na dżemie,
Cała reszta w garnku się dusi,
MY być Ropucholizy - Wy być żarcie!”


Hymn plemienny został odśpiewany czas na bój ! Bić ! Zabić !

***
Orędzie do małego pokracznego zielonego ludu nie pozostało bez odzewu, po paru sekundach od zakończenia płomiennej przemowy paladynki w chatach obok placu uchyliły się dechy a w otworach pojawiło się kilka paskudnych goblińskich łbów, które zaczęły natychmiast ze sobą dyskutować w swym rodzimym języku tylko Caldwen wiedział o czym tak naprawdę rozmawiały i co potem odśpiewały. Z perspektywy reszty gobliny je obgadywały by potem ponownie się schować a z chat zaczął dochodzić narastający raban i krzyki by w końcu drzwi w obydwu chatach otworzyły się z hukiem a z każdej z nich wyleciały trzy gobliny dzierżące broń i z obłędem w oczach.
-Widzicie ? Wiedziałam, że posłuchają. - zawołała wesołym głosem paladyn - Witajcie mali zieloni towarzysze .. - zacięła się. Z każdym wypowiedzianym słowem coraz bardziej zdawała sobie sprawę, że gobliny raczej nie radują się z powodu ich przybycia.
- Nie chcą nam podziękować, prawda ? - chwyciła oburącz glewię
- Próbowaliśmy być dobrzy ale te bezrozumne stworzenie pokazały że nie warto ich żałować! Daliśmy im szanse jednak teraz pora zakończyć ich marną egzystencje wypełnioną cierpieniem! Do boju dzielni wojownicy wykonajmy zadanie powierzone nam przez władzę miasta!- Krzyknął Lajos wskazując na stado atakujących goblinów rapierem, coś w jego intonacji lub sposobie mówienia sprawiło że poczuliście nagły przypływ odwagi.

Walthus nie czekał długo szybko wypuszczając strzałę w stronę goblina stojącego w drzwiach chaty który właśnie mocował się z drewnianą tubą zawierającą fajerwerki. Strzała trafiła bezbłędnie między oczy powalając go trupem na miejscu. Przy okazji doprowadzając do szalu jego towarzyszy którzy tak wyczekiwali ognia.
Jeden z nich pochwycił fajerwerki same próbując je odpalić gdy tylko na końcu pojawił się płomień zawył radośnie kierując koniec tuby w stronę Arabel, pocisk pomknął w jej stronę i trafił w pierś paląc i rozświetlając okolicę. Jego towarzysz także zawył i doskoczył do kobiety unosząc pokraczne ostrze do ciosu. Dosięgnął jej łydki zadając dość paskudny i bolesny cios po którym zawył triumfalnie unosząc skrwawione ostrze.
Druga grupa goblinów zawyła radośnie na ten widok po czym same zaczęły przygotowywać się do odpalenia swojej fajerwerki. Jego kompani rozstąpili się robiąc mu miejsce po chwili z tuby wystrzelił snop białych iskier oraz mały ognisty pocisk pomknął w stronę Lajosa tylko by ugrzęznąć w błocie w połowie drogi. Jednak dla małych wariatów nie było to ważne tylko snop ognia który miały przed oczami.
Arabel zacisnęła wargi. z bólu Ten mały skurczybyki ją zranił, ale pierw zabije tego drugiego za nim. Z ogromną mocą uderzyła goblina rozczepiając jego czaszkę na dwie połowy, tak, że jego mózg był widoczny między kawałkami czaszki.
“‘Krew… jej zapach rozczula”
Caldwen zacisnął pięść gdy gobliny wyskoczyły. Drugą ręką naciągnął na oczy gogle. Skupił się. Obnażył zęby. Cała ręka mu drżała z prędkością, aż dłoń wydała się lekko rozmazana. Warknął posyłając promień czystego, płonącego gorąca w fajerwerk goblina, chcąc go wysadzić.
Promień dosięgnął goblina który żałośnie zawył z bólu unosząc fajerwerk i prawie samemu się nią parząc jego towarzysze wpierw zawyli radośnie po czym zorientowali się że właśnie zostali zaatakowani i spojrzeli w stronę grupy przy bramie zupełnie ignorując zranioną paladynkę.

Lajos widząc że ściągnęli uwagę drugiej grupy zdecydował się przyjąć pozycję gotową do ataku gdy tylko któryś z pokurczy wejdzie w zasięg jego ostrza. Walthus zaś wykorzystał okazję stworzoną przez gnoma posyłając kolejną śmiercionośną strzałę do goblina z fajerwerkami. Ten padł na ziemię upuszczając fajerwerk ku oburzeniu jego kompanów którzy byli już rozjuszeni faktem ze ktoś przerwał im ten jakże miły pokaz ognia.

Goblin obok Arabel ponownie się zamierzył i wyglądało na to że cios będzie paskudny wymierzony w kolano jednak w ostatniej chwili ostrze się przekrzywiło w dłoni zielonego i tylko zostawiło krwawe zadrapanie.
Arrabel zasyczała z bólu, ale jej ciało było przyzwyczajone do udręki. Odsunęła się do tyłu i rozpłatała mu czerep.
Pozostałe gobliny postanowiły sie zemścić za przerwanie ognistego pokazu i ruszyły w stronę Lajosa i Caldwena zeskakując z kładki przy chałupie. Pierwszy ruszył na gnoma z żądzą mordu w czerwonych ślepiach i nadział się na ostrze szlachcica cios był poważny jednak nie śmiertelny i bestia wyjąc wzięła zamach zadrapując brodacza. Drugi ruszył na kapłana dopadając do niego z impetem zagłębił ostrze w jego łydce a po okolicy rozszedł się paskudny zgrzyt, kurdupel uniósł triumfalnie otrze. Po chwili mina mu zrzedła gdy zorientował się że połamał właśnie swoje ostrze a rana Lajosa nie była aż tak poważna choć wystające z niej kawałki stali mogły mówić co innego.
Caldwen odskoczył w tył w zgrabnym piruecie, jednak nie był to unik, a atak. Energie wyciekające z jego duszy i umysłu skumulowały się w pędzącej dłoni i wystrzeliły w przód, wyżłabiając w ziemi długi, szeroki rów, tuż pod nogami zielonoskórych.
Gobliny zaskrzeczały gdy zieli pod nimi dosłownie się rozstąpiła pod nimi jednak jak widział jeden zdołał wylądować na nogach zaś drugi już nie miał tyle szczęścia i grzmotnął o glebę.
W tej samej chwili usłyszeli głośny huk i drzwi kolejnej chaty otworzyły się a z środka wytoczyła się kolejna zgraja szalonych pokurczów wyglądało na to że szykowały się z atakiem na Arabel ale jeden coś wrzasnął a pozostałe pokiwały głowami i … zaczęły się szykować do wspinaczki po ścianie ?

Tylko Caldwen to zrozumiał ich słowa brzmiące mniej więcej jak:
My Chop ! Bach ! Rach ! Ciach ! Z Góry i Długonoga TRUP !”
Walthus zaraz posłał strzałę w nową zgraję goblinów raniąc jednego z nich, czym wywołał tylko krzyk przepełniony gniewem.
- Chcą ci na łeb skoczyć ! - - krzyknął Caldwen do Arabel.
Lajos nie był tak zaprawiony w bojach jak reszta ekipy więc naturalne było że krzyknął z bólu. Już szykował się żeby odpłacić przeciwnikowi kiedy wyrósł przed nim dół od razu rozpoznał sztuczkę którą wcześniej pokazał gnom - Dzięki, Caldwen! Pomóżcie Arrabel ja przypilnuje żeby ta dwójka nic nie zrobiła - Zacisnął zęby i mocniej chwycił rapier zamierzał czekać aż gobliny zaczną się wspinać i wtedy będzie siekać ich po łbach.
Pierwszy z goblinów w dole który utrzymał się na nogach zaczął się gramolić na gore z żądza mordą w oczach wykrzyczał.
-“Rach ! Ciach ! Będziesz trup !”- ledwo wystawił czerep ponad ziemię by napotkać ostrze rapiera szlachcica, małe ciało spadło bezwładnie na dół. Drugi dopiero podniósł się z ziemi także zaczął się gramolić na górę ale szybko stracił przyczepność co być może uratowało go przed kolejnym zamachem ostrzem. Zamrugał tylko i przykucnął wykazując więcej instynktu samozachowawczego niż pozostali jego pobratymcy.

Nowa grupa zielonych pokurczów zgodnie ze swym planem zaczęła się gramolić na dach chaty pierwszy z nich szybko znalazł się na szczycie wrzeszcząc triumfalnie. Kolejny także zaczął się gramolić jednak deska która chwycił oderwała się i wraz z nią oraz kilkoma sporymi kawałkami konstrukcji runął na drewnianą kładkę jęcząc żałośnie. Ostatniemu na ten widok dosłownie opadły uszy ale jego kompan z góry zaczął wrzeszczeć.
- “Góra chop zabić długonogą !” dopadł do ściany i w połowie wysokości ześlizgnął się wrzeszcząc żałośnie jak by spadał w bezdenną otchłań. Jego kompan ryknął śmiechem co widocznie zmotywowało go tak wielce ze ze zręcznością małpy ponownie dopadł do ściany i znalazł się w mgnieniu oka na dachu co spowodowało że drugiemu opadła szczeka.
Arrabel nie była przerażona nadejściem nowych potworków. Zaatakowała pierwszego goblina jaki był w zasięgu, ale nie trafiła.
Caldwen skorzystał z chwili luzu aby wytworzyć wokół siebie tarczę mającą go chronić.
Lajos zostawił goblina w rowie gdyż ten wyraźnie zrejterował, ruszył w kierunku dzielnej paladynki po drodze wykrzykując do niej słowa pokrzepienia - Dzielna Arabell widziałem jak jednym ciosem powaliłaś tamto groźne monstrum! Banda goblinów to dla ciebie pestka! Sprawmy wspólnymi siłami aby wspaniała Pani Ameiko była z nas dumna a wioska bezpieczna przed zakusami szalonego zielonego ścierwa.- Rzekł głosem mocnym jak dzwon świątynny.

Walthus posłał strzałę w zbiorowisko goblinów na dachu jednak haniebnie chybił co sprawiło że za strzałą podążyła wiązanka przekleństw niziołka. Goblin odgarnął zaś deski gdy tuż obok świsnęło ostrze glewii co dodało mu wyraźnie chęci i sił do wspinaczki bo już wkrótce znalazł się na dachu wraz ze swymi kompanami oczekując aż kobieta zrobi jeszcze jeden krok.
Caldwen dostrzegł jak drzwi innej chaty się otworzyły a gobliny które szykowały się do ataku rozejrzały się po pobojowisku jeden z nich zaskrzeczał “My tam nie iść bo być trup !”. Jego kompani w mig podchwycili tę myśl bo po chwili drzwi się zatrzasnęły.
Arabel obserwowała obydwa gobliny. To oczywiste, że szykowały i do ataku, więc postanowiła poczekać, na ich ruch.
Chwilowo, nie mogąc znaleźć dla siebie ofensywnego zajęcia, Caldwen postanowił skupić się na własnej skórze. Już pomógł. Chwilowo sytuacja była opanowana.

Gobosy z uporem wyczekiwały aż Arabel się zbliży jednak to nie nastąpiło co jeden z nich skomentował.
“Ja myśleć sobie… a co jak długonoga sprytna i nie podejść ?”
To my ją podpali…” zaczął jeden sięgając po fajerwerk ale nie dokończył gdyż strzała posłana przez Wathusa bezbłędnie trafiła go w pierś pozbawiając życia. Pozostała dwójka zaryczała w panice, jeden rzucił wściekłe spojrzenie i zbierając się do rozbiegu ruszył ku krawędzi dachu z zamiarem zaatakowania kobiety. Szkoda że zawadził nogą o krawędź i runął łbem prosto w dół na podest poniżej. Tam zaś już spotkał się ze śmiercionośnym ostrzem glewii. Jego kompan wydał z siebie wrzask pełen przerażenia i także skoczył z dachu ale jak najdalej od kobiety, niestety i on nie był tak zwinny jak myślał zleciał w dół tylko by trzasnąć o krawędź kładki i zsunąć się z niej w błoto poniżej, wciąż żywy ale obolały.

Kichacz przywarł do ziemi powtarzając jak mantrę “Ja być trup to mnie nie Ruszyć ! Trup ! Nie ruszać !”, Caldwen nie musiał widzieć goblina chowającego się w rowie by wiedzieć że ten stracił już wolę do walki. Dostrzegł za to że grupa która się chowała wyleciała w panice ze swej chaty i ruszyła z wrzaskami w stronę dużego budynku w południowo wschodniej części wioski.

Koniec Walki.
+405 PD dla każdego.
HP: Arabel 13/13 Caldwen 6/7 Lajos 8/10

Runda 1:
Kolejność
Lajos > Walthus > Gobliny > Caldwen > Arabel
Lajos: Inspire Courage +1
Walthus Atak Gob 1: 9+9=18 Obrażenia: 6+1=7
Go2 Atak-Arabell 19-1=18 tafienie Obrazenia: 1 ognia + 1 stłuczeń
go3 Ruch:G4->F5 Atak: 17+2=19 Obrażenia: 4
go4 Atak Lajos 6 -12 Pudło
Go5 ruch J8
Go6 Brak akcji
Kolej: Caldwen-> Arabel
Arabel Atak Go2 Sukces i zgon
Caldwen Energy Ray Fire Atak 12+3=15 vs Trafienie Obrażenia 2+1+1=4

Runda 2
Lajos Przygotowanie kontry na wroga który wejdzie w zasięg ostrza
Walthus: Atak Go4 17+9=26 Obrazenia 1+1=2 Goblin padł
Go3 Atak 20+2 =22 Szansa na krytyk 5+2=7 nieudany Obrazenia 1
Go 5 Ruch w stronę Caldwena
Atak Lajos 19=18 Krytyk ?10=10 Nieudany Obrażenia 5
Go 5 Atak Caldwen 14+2=16 Trafienie Obrażenia 1
Go6 Ruch i atak na Lajosa 19+2=21 Potwierdzenie 18+2=20 KRYTYK 1+1=2
http://pyromancers.com/media/view/ma...round_id=96496
HP: Arabel 6/13 Caldwen 6/7 Lajos 8/10
Gob 3 6/6 Gob 5 1/6 Gob 6 6/6
Kolej: Caldwen-> Arabel
Arabel 19+6=25 Obrażenia 5+9=14
Półtorametrowy krok w tył, a potem Foxhole tak aby gobliny objąć.
Rów szeroki i głęboki na półtora metra, długi na 6 metrów, tak aby objąć gobliny.
Go4: Refleks 18+2=20 Zdany Stoi Cover
Go5: Refleks 4+2=6 Porażka Upadek Cover

Runda 3
Mapka na tą rundę: http://pyromancers.com/media/view/ma...round_id=96784
Walthus->Lajos->Gobliny-> Caldwen-> Arabel
[Mój błąd w inicjatywie zapomniałem że szykowana akcja zrównuje inicjatywę z inicjatywą celu]
Walthus Atak Go8 14+11=25 Obrażenia 1+1+2=4
Lajos przygotowanie ataku na wspinające się gobosy w pierwszej kolejności tego uzbrojonego.
Go4 Ruch i wspinaczka [7]
Lajos Atak: 15 Obrażenia 2 Go2 Padł
Go5 Powstanie i próba wspinaczki 4 Nieudany
Lajos Okazyjny 5 Pudło
G 7 Wspinaczka 15
G 8 Wspinaczka 1 Krytyczna porażka Obrażenia 3 i Powalenie
G9 wspinaczka 8 Ponowna próba 20
Mapka: http://pyromancers.com/media/view/ma...round_id=96932
Kolej: Caldwen i Arabel
Arabel ruch na E6 Atak: 4+6=10 Pudło
http://pyromancers.com/media/view/ma...round_id=96934

Runda 4
Walthus: Atak 2+10=12 Pudło
Lajos: Ruch na F5 Odnowienie Inspire Courage +1 [W tej rundzie skończyło się Lingering Performance]
Gobosy !
G5 Wciąż się kuli w rowie Total Cover
G7 i G9 wciąż czekają aż Arabel wejdzie w zasięg skoku.
G8 wstawanie Okazyjny Arabel ! 5+6=11 vs 12 Pudło
G8 wspinaczka 17 ruch na pole C9
http://pyromancers.com/media/view/ma...round_id=97471
Kolej Arabel i Caldwen
Arabel Czeka
Caldwen Def

Runda 5
Walthus Atak vs Go 8 :18+10=28 Obrażenia 6+1+2=9
Lajos: Uzdrowienie różdzką Arabel: 8+1=9
Go9 Akrobatyka: 9+2=11 Porażka Obrażenia 2 Leży
Arabel Okazyjny 11+6=17 Obrażenia 2+10=12
Go7 Akrobatyka 9+2=11 Porażka Obrażenia 3 Leży [Żywy]
Go5 Wciąż się chowa

 

Ostatnio edytowane przez Rodryg : 25-12-2014 o 17:18.
Rodryg jest offline