Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-12-2014, 17:24   #124
Fyrskar
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
Willkommen auf der Schwartzhafen!

15 Pflugzeit, 2498 K.I., popołudnie


Na tyle, na ile sięgała wasza wiedza, wiedzieliście, że w okolicy nie było żadnych wiosek... co nie oznaczało, że nie znajdzie się tu innych ludzkich osad. Kobiety były zapewne żonami, matkami i córkami węglarzy, smolarzy i drwali, który licznie zamieszkiwali te lasy... choć waszym zdaniem oznaczało to tylko to, że należy się stąd wynieść, nim dziewki wrócą z mężami.

Słusznie? Być może, raczej już nigdy się nie dowiecie.

Udało Wam się spakować ponownie wszystko prócz beczki i wody, która to wylała się z niej na ziemię. Spojrzeliście ku górze. Między koronami drzew mogliście dostrzec, że chmury ostatecznie się przerzedziły i chyłkiem znikły z nieboskłony. Miast tego, zrobiło się dość gorąco, koszule jęły kleić się wam do pleców. Stara kolczuga zdawała się ciążyć Urgrimowi bardziej niż wcześniej... ale mimo upału, stan Johanna i Ulricha wydatnie się poprawiał. Skrybę nawet lekki głód dopadł.

Ruszyliście dalej.



15 Pflugzeit, 2498 K.I., dwie godziny później


Do rzeki dotarliście niedużo później, szczęściem waszym do Schwartzhafen droga była krótsza, niż się spodziewaliście. Trochę.

Las się przerzedził, ustępując pola... polom. Dzikim łąkom. I wzgórzom - im dalej zapuszczaliście się na północ, tym bardziej urozmaicona była rzeźba terenu. Pogoda, jak to wczesną wiosną, zmienna była niby dzieweczka, chmury powróciły na niebo, straszyły deszczem. Przyroda wciąż urzekała... ale zrobiło się dość ponuro.

Na tym odcinku, Aver nie przypominał szerokiej, błękitnej rzeki, tak pięknej, że odnalazła swe miejsce w nazwie prowincji Averland. Nie wid, czy to przez zachmurzenie, czy też fakt, iż z rzadka na tym odcinku pływały łodzie i barki, "ten" Aver was nie zachwycił.

Ale odległość od cywilizacji miała też pewne plusy - na rzece nie było rogatek, nikt z was myta zerżnąć nie chciał. A to niewątpliwie cieszyło.

Przekroczyliście most i ruszyliście ku majaczącemu na horyzoncie Schwartzhafen.





15 Pflugzeit, 2498 K.I., wczesny wieczór

Schwartzhafen

Do miasta dotarliście wczesnym wieczorem. Słońce zmierzało ku linii horyzontu, zmierzch był nieunikniony... ale w mieście wciąż toczyło się życie.

Rozległe miasteczko było urokliwie położone na stromym brzegu jeziora Nacht. Otoczone częściowo niskim, czterometrowym murem miejskim, miasto otoczone jest pastwiskami, bowiem to tutaj znajdują się największe hodowle bydła w Sylvanii. Wzgórza wokół miasta były wypełnione bydłem i owcami, powoli zapędzanymi do zagród.

Ruszyliście przed podgrodzie i w końcu dotarliście do bram miejskich. Przed wejściem stała spora rzesza ludzi, chcąca dotrzeć do miasta przed zmierzchem, nim straż zamknie bramy.

Przepchnęliście się do przodu, przy pomocy słowa, czasem uprzejmego, zwykle jednak nie, oraz łokci.

- Panowie dokąd? - spytał ponuro wąsaty strażnik

- Do miasta. - odpowiedział spokojnie Ulrich - Coś nie tak?

- Bramy są właśnie zamykane - wąsacz pokręcił głową i wskazał bramę - Będziecie musieli przenocować w jednej z karczm na podgrodziu. O ile znajdzie się miejsce, w co wątpię. Wpuszczamy tylko herbową szlachtę.

Atos przepchnął się przez tłum, w czym wydatnie pomogła mu obecność Johanna i bez słowa pokazał strażnikowi jednorożca na swojej piersi. Wąsacz zmierzył go wzrokiem, ale wskazał im głową bramę.

Byliście u celu swej wędrówki.

Ulice były niesamowicie wręcz zatłoczone, w końcu trwał jarmark świąteczny, ale niedługo miało to się zmienić, ludzie - i nieludzie - wracali do domów i karczm.

Popytaliście o karczmy i ruszyliście ku jednej z nich, "Pijanemu Mnichowi". Udało wam się przemknąć bocznymi uliczkami.





15 Pflugzeit, 2498 K.I., wieczór

Karczma "Pijany Mnich"


Karczma, wciśnięta między dwie kamienice, sprawiała dość dobre wrażenie. Martwiło was tylko jedno - była diablo zatłoczona. A przynajmniej takie wrażenie sprawiała z zewnątrz.

Od środka karczma, oświetlana przez świece i lampy, zrobiła wrażenie na tyle pozytywne, że postanowiliście nie zrażać się co do liczby gości. Na wysokości piętra biegła galeryjka, a z kuchni wydobywały się zapachy nęcące i zniewalające skuteczniej niż magia. Było też przejście do karczemnej kuźni. Przez szpary w drzwiach wydobywał się blask ognia.

Podeszliście do karczmarza.

- Witajcie - rzekł karczmarz na wasz widok - ten tego, podróżni. Chcecie coś zjeść? Mamy kaszę z mięsem, dobre jagnię, pieczone w ziołach i kilka kaczek, co to je z rana syn mój ustrzelił. Mamy ale ciemne, piwo pszeniczne, wino, wódkę kislevską, gorzałkę i dobrą nalewkę. A do tego...


- Najpierw - Ulrich przerwał monolog oberżysty - chcielibyśmy pokój, w którym moglibyśmy przenocować.

- Z tym - odrzekł karczmarz - może być problem. Wszystkie pokoje zajęte... choć...

Oberżysta popatrzył na czerwonowłosego krasnoluda, który samotnie siedział przy dużym stole w alkierzu z odsuniętą na bok zasłoną.

- ... ten jegomość - rzekł ciszej - sam okupuje dwupokój... może użyczy wam miejsca?



15 Pflugzeit, 2498 K.I., wieczór

Karczma "Pijany Mnich", pokój Fulgrima (a teraz też drużyny)

Dwupokój, jak sama nazwa mówiła, składał się z dwóch osobnych pomieszczeń.

Pierwsze było dość spore, z jednym łóżkiem i podłogą pokrytą sitowiem. Było dość zagracone, ale na tyle przestronne, że nie robiło to problemu. Dało się zostawić tu łupy.

Drugie pomieszczenie stanowił pokój na poddaszu, mniejszy od pierwszego pokoju i mniej zagracony. Były tam trzy łóżka, skrzynia i drewniany kufer.
 

Ostatnio edytowane przez Fyrskar : 02-01-2015 o 11:56. Powód: literówka
Fyrskar jest offline