Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-12-2014, 22:31   #3
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Opis pomieszczeń

Z punktu widzenia imć Bimbromanty
Zajrzałeś do swoich kieszeni, a tam nieprzebrane pustki, jeden listek gumy do żucia, pudełko pełne tictaców przeterminowanych w 2006 roku (trochę dziwny smak mają, ale dopóki nie przegryza się ich to wszystko w porządku z nimi, te daty ważności to z dupy są) i złoty osiemdziesiąt siedem. Podniosłeś się z barłogu i podszedłeś do kocy tworzących prowizoryczną ścianę (pozostałe są ze zbrojonego betonu). Odsłoniłeś je, a były ciężkie od wody i wyjrzałeś na dwór. Pada. To jednak już wcześniej słyszałeś. W pobliżu nie było nikogo, a krzaczory porosły teren dość ładnie - nawet nie widać chodnika, który był w sumie niedaleko, bo z kilkanaście metrów stąd. Latarnie już zgaszone, więc ciemno, choć jak to miasto - pomarańczowa łuna wciąż istnieje. Dawna działka Vela została odgrodzona od tego terenu wysokim parkanem ze sklejki i teraz tam są jakieś wykopaliska (to znaczy ogólnie są - w tym momencie cisza).

Powoli, w kompletnych ciemnościach (tak zwanym ciemnościach grobowej nocy) przesunąłeś się w róg pomieszczenia, tak przy samym kocu, na skraju betonowej podłogi (jest metr wyżej niż trawiasty grunt, więc uwaga, kurna, na stopień) wymacałeś latarkę na korbkę. Przekręciłeś kilka razy i spostrzegłeś przedmioty, które były tu gdy zasypiałeś: barłogi sztuk cztery, składane krzesełka wędkarskie sztuk trzy, składany stolik sztuk jeden. Na stoliku leży czapka Bimbromanty oraz stoi kubeczek z wetkniętym zwitkiem bandaży. Kubeczka z zawartością nie było tutaj, gdy szliście spać. Nikt nie wie czyje to, czemu to tu jest i kto to tu przyniósł - nikt oprócz właściciela i tego kto to tu przyniósł jeśli to nie jest jedna osoba. Napewno to nie jest ani Bimbromanta, ani Złomokleta, ani Profesor, ani tym bardziej sępiasty Rasputin. Na jednym z barłogów leży, przebudzony przed sekundą, Złomokleta ściskający torbę ze swoim laptopem (tym samym co orzekłeś przepadek i wyegzekwowałeś go od pedofila mordercy). Ma otwarte oczy, ale dopiero jego świadomość budzi się do życia.

Przy barłogu złomoklety było przejście do drugiego, głównego pomieszczenia tego pustostanu. Było, bo już go nie ma - jakiś żartownić dawno, dawno temu zamurował łącznik. Z tej izby są jedynie dwa wyjścia - jedno na trawnik, aktualnie zasłonięte przemoczonymi kocami, a drugie to przejście do dalszych pomieszczeń, mrocznego i starożytnego labiryntu kryjącego w sobie wiele tajemnic. W najbliższych kilku metrach jednak nie ma tajemnic, a jest zebrany wcześniej opał na wypadek, gdyby zima zrobiła się zimna. Labiryntem dałoby się przejść do drugiego głównego pomieszczenia, gdyby ktoś mógł odnaleźć w nim drogę.

W drugim pomieszczeniu było pięć barłogów, z których aktualnie cztery były zajęte. W szczelnych śpiworach spały dwie osoby, które wyraźnie nie życzyły sobie, żeby ich budzić rano. Nie ma co ich denerwować. Na dwóch pozostałych, zajętych miejscach aktualnie siedzieli Profesor i Rasputin z jakiegoś zupełnie nieznanego im i światu powodu grali w karty o 6:40 rano. Profesor wygrywał. Oprócz barłogów było tu jeszcze z osiem drewnianych krzeseł (na podpałę pójdą) i jedna duża, bardzo stara komoda zamknięta na cztery spusty (również na podpałę).
 
Anonim jest offline