Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-12-2014, 06:38   #43
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Do posta dopisał się Micas.

Blizna po raz kolejny dała o sobie znać.
Sara zwolniła, zdając sobie sprawę, że kraksa przy prędkości osiemdziesięciu kilometrów na godzinę skończy się nieporównywalnie gorzej, niż przy połowie tej prędkości. Nie mówiąc o tym, że zdecydowanie łatwiej będzie jej uniknąć.
Mimo to, zdawała sobie sprawę, że długo już tak nie wytrzyma i musi coś zrobić, zanim dojdzie do tragedii. Wiedziała, że jeśli ona teraz zawali, to ich życie będzie poważnie zagrożone, a pojazd stanie się bezużyteczny. Bez względu na sytuację, kierowca był najważniejszy.
- Maddrox, zmian-aaa! Łap za kierownice i przejmij sterowanie! - rzuciła Sara, zaciskając następnie zęby aby nie krzyczeć z bólu... choć i tak już się jej wyrwało.
Ich pancerny pojazd nie był samolotem i nie miał automatycznego pilota, czy też raczej automatycznego kierowcy, ale można było wprowadzić do panelu sterowania stałą prędkość. Sara sięgnęła ręką i powstrzymując się od wrzasków, kliknęła czterdzieści kilometrów na godzinę. Następnie odpięła pasy bezpieczeństwa i nadal trzymając kierownicę, szykowała się do opuszczenia fotela kierowcy.

Maddox właśnie zajęty był zdzieraniem sobie gardła za pomocą wyszukanych inwektyw, którymi obrzucał w zasadzie wszystko - od armatoodpornego biogiganta, poprzez legionowych magików, którzy sprowadzali te przeklęte burze i klątwę korozji, aż po producentów pancerniaka, którzy jak zwykle zaoszczędzili na środkach obronnych przeciwko Mrocznej Harmonii.
Dopiero po chwili dotarło do niego, że Sara Thorne próbowała wepchać się na jego miejsce.
- Hę? Co? Co jest? Szefowa? Aaa!
Chlasnął się otwartą dłonią w czoło i zwlókł się z wieżyczki, która coraz bardziej stawała się bezużyteczna, ustępując miejsca Bauhauserce. Nie mógł umknąć mu fakt, że jej charakterystyczne znamię czy też blizna na twarzy wydawało się pulsować. To była dziwna sytuacja i budziła w rednecku sprzeczne emocje. Czy Skorpion była jakimś mutantem czy tym, no.. heterykiem? Ale jeśli tak, to chyba jej kumple, Kartel czy ktokolwiek inny by to zauważyli. A co, jeśli oni *też* byli heratykotami?
Głowa zaczynała go boleć od spiskowych teorii wymieszanych z całą resztą tej głupiej sytuacji, więc po prostu siadł za kierownicą i zaczął działać.

Tymczasem Sara, przytrzymała jeszcze kierownicę butem, do momentu aż Świr ją przejął. Nadal przesiadając się na miejsce strzelca, posłała kilka salw na ślepo, aby nie przerywać ostrzału. Ważne było tylko tyle, że strzelała w kierunku strony zajmowanej przez wroga - bez ryzyka trafienia swoich. Dopiero po chwili przejęła stanowisko obsługi działa i zapięła pasy. Mimo dość małej przestrzeni do dyspozycji, można było śmiało stwierdzić, że zamiana miejscami wyszła im całkiem szybko i sprawnie. Sara szybko przyłożyła oczy do wizjera i zaczęła oddawać bardziej precyzyjne strzały. Pierwsze dwa trafiły celu, niszcząc jeden z czołgów Legionu Ciemności.
Potem jednak było trochę gorzej, gdyż Thorne walczyła z samą sobą. Blizna na twarzy piekła tak mocno, że kobieta miała wrażenie jakby ktoś przypalał ją rozżarzonym do czerwoności prętem. Nie była w stanie wycelować porządnie, ale kosiła ciężkimi seriami niczym z automatu, bez wątpienia dokonując pewnych szkód w siłach wroga. Czuła jednak, że jest z nią coraz gorzej i zaciskała zęby, aby nie krzyczeć z bólu. Zaczęła powtarzać w myślach modlitwę Świętego Nathaniela, ale co któreś słowo dodawała jeden z najgorszych możliwych bluzgów. Psuło to zamierzony efekt osiągnięcia spokoju i opanowania, ale z drugiej strony pozwalało jej się rozładować.
I wtedy właśnie, rozwiązanie samo wpadło jej do głowy. Przecież to było oczywiste co powinna zrobić, aby cały ten ból związany z minął i to bezpowrotnie. Po prostu wiedziała, że co uwolni ją od bólu i brzemienia które nosi na twarzy. Wszystko będzie z nią dobrze, jeśli tylko obróci działo na tyły i strzeli parę razy do śledzącej ich ciężarówki.
Przecież ktoś musiał ich zdradzić, więc na pewno byli to kierowcy szesnasto-kołowca. To byli heretycy i musieli ponieść odpowiednią karę. Gdy się ich pozbędzie, zniszczy zło i wszystko wróci do normy. Musiała ich tylko zabić, a do tego miała przecież odpowiednie predyspozycje... Rozwiązanie proste i skuteczne - zlikwidować... Wyrwać chwasty! Zabić! Zabić! Zabić!
Nie! Sara odpędziła złą myśl, która przez chwilę zaświtała w jej głowie. Powstrzymała się i kontynuowała ostrzał jednostek Legionu Ciemności.
Mogła śmiało powiedzieć, że wraz z podjęciem decyzji, pieczenie jej rany trochę ustąpiło. Owszem, mogła się mylić, gdyż może jej organizm po prostu przyzwyczaił się do bólu i docierające do mózgu informacje o nim, nie były już tak rażące.
Tak, czy inaczej, jechali dalej, kraksa z jej winy już im nie groziła, a nawet kontynuowali ostrzał nieprzyjaciela. Nie było aż tak źle... choć nadal piekło ją, jak świeże poparzenie.
 

Ostatnio edytowane przez Mekow : 27-12-2014 o 06:43.
Mekow jest offline