Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2007, 21:56   #22
Bortasz
 
Reputacja: 1 Bortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputację
Autobus był mocno pod niszczony. Widać było na nim sporą ilości wgnieceń, jakie w do spawanym pancerzu porobiły kule wszelkiego kalibru. Kiedyś mógł należeć do jakiegoś zespołu podróżującego nim podczas swych tras koncertowych. Teraz jednak służył za dom dla grupy ludzi. Że to ich dom było widać na pierwszy rzut oka. Zdjęcia, które się na siebie nakładają. Różnorakie kotary odsłaniające wnętrze małych „mieszkań” od reszty świata. Kwiatek w doniczce obok prowizorycznej półki z książkami nad jednym łóżkiem. Nad drugim półka na komiksy z Spidermenem a obok niej małe terrarium z maleńkim pajączkiem. Pośrodku tego wszystkiego siedział mężczyzna. Gdy wchodziło się do Autobusu pierwszym widokiem były jego plecy. Dredy całkiem sporej długości okalały jego ciemnawą karnację. Wpatrzony w zdjęcie idola, grał na bębnie jeden nieustający rytm. Chwilami tylko przerywał na zaciągnięcie się skrętem własnej produkcji. Siedział obok radiostacji, z której nieustannie dobywał się szum i trzaski. Skręt się skończył... Zgasił niedopałek w stojącej nieopodal popielniczce. Sięgnął do środka swej koszuli wyjął złotą papierośnice. Wygrawerowany na nim napis w dziwnym języku i datę 15.01.1863 Wewnątrz było przyklejone zdjęcie trójki osób... Rodziny. Ojca Matki i syna. Byli uśmiechnięci szczęśliwi. Mulat spojrzał zdawało się zamkniętymi oczami na zdjęcie delikatnie gładząc je opuszkami palców. Cieniutkie szparki, jakimi były jego oczy patrzyły uważnie a twarz się uśmiechała. Po chwili spojrzał na drugą stronę papierośnicy.
”Zostały jeszcze tylko trzy... „
Zamknął papierośnice i schował ją do kieszeń. Gdy to zrobił zamarł nagle. Czerwona lampka zaczęła mrugać do niego. Stanowczo zbyt spokojnym ruchem nałożył słuchawki i zaczął operować przy pokrętłach.
Gdy ustawił już pokrętła wziął kartkę i zaczął spisywać wiadomości...

__________________________________________________ ____________________________

- Panie Mitsu nie trzeba. Nikt go nie ukradnie. Kapitanie Montabast a wy gdzie siadacie? Zabawa jest tam.

Nataniel nie pozwolił swoim podopiecznym odstawać od grupy. Ruchem ręki wskazałby szli za Scottem w kierunku ekranu.

- Na zachętę dodam, że powinna na nas czekać jeszcze spora ilości Jabłecznika. Mojej własnej produkcji.

Mina znawcy, handlarza wychwalającego swój produkt i szczery uśmiech były dodatkową zachętą by dołączyć do zabawy.
A zabawa się rozkręcała. Na ekranie trwał atak Cobry chcącej odbić swego przywódcę, Wielkiego Węża z bazy G.I Joe. Suzi wciąż siedząca na dachu ledwo mogła usiedzieć, co chwilę piszcząc z przerażenia gdyż zwycięstwo wyraźnie przypadało Cobrze. A Kanister przechodził z rąk do rąk. Nikt nie miał szklanek, ale to też nikomu nie przeszkadzało. Przyjaciołom Się Ufo. Widzowie siedzieli w skupieniu oglądając film.
Samochody były tam gdzie je zostawiono. A Fabio właśnie odrywał usta od Kanistra. Wieści o nowych ochotnikach już się rozeszła wśród całej bandy. Ciekawskie spojrzenia śledziły prawie każdy ich ruch. Lecz oczy wyrażały ciekawości i zaintrygowanie, a nie wrogości i podejrzliwości. Gdy się przysiedli kanister akurat do nich właśnie doszedł.

__________________________________________________ ____________________________

”No znowu ten kod. Auto będzie miał kolejną próbkę do zdekodowania. A my pewnikiem niedługo ruszymy się bliżej frontu. A to co?”

Do wszystkich <szum> Dże zgrupowanie maszyn molo<trzask,szum> w kierunku <szum> Ogłasza się mobilizację. <szum>

- O kurwa...


Mężczyzna wybiegł z Autobusu prawie się wywracając na schodach i zderzając się z drugim Autobusem stojącym naprzeciw drzwi. Z całą prędkością pod biegł do lśniącej ciężarówki jednocześnie otwierając drzwi do niej jak i wskakując do środka.

- Wezwanie z Posterunku!

Dopiero po chwili uświadomił sobie że lepiej by było zapukać.

- To ja powiadomię jeszcze Sierżanta i Hrabiego...

Wyszedł równie szybko jak wpadł do środka. Dominiq wciąż siedziała na kolanach Autobota. Auto był najwyraźniej mocno rozbawiony całym zajściem.

- Zielinski znowu palił. Echhh... Kiedyś go to zabije. A teraz myślę, że powinniśmy uruchomić moją radiostację. Ma większą moc. I zapewne usłyszymy cały przekaz.

Wstał gdy Dominiq zeszła z jego kolan i jednym przełączeniem uruchomił radio. Przez chwilą radio cichutko szumiałoby po paru sekundach odezwał się z niego głos.

Szacowana ilości maszyn to: Dwa i pół tysiąca łowców, przeszło pięćset Obrońców i podejrzewa się obecności kilku Jugernautów. Kierunek natarcia Las Vegas z Klamath Fails....

Auto szybkim krokiem dopadł się komputera i zastukał w klawiaturę. Ukazała się tam mapa Stanów z dokładnie oznaczonym frontem.

– Obym się mylił... A jednak...

Auto spojrzał na Dominiq która przez cały czas stała i pilnie go obserwowała.

- Myślę że mamy problem...

Zamilkł gdy akurat do środka wszedł Herakliusz. Radio po raz kolejny zaczęło podawać tą samą informację. A Dominique widząc hrabiego uśmiechnęła się do niego i lekko skłoniła. Herakliusz oddał ukłon z uśmiechem. Gdy usłyszał kierunek spojrzał na Auto.

- I nici z naszych poszukiwań.

- Prawda teraz to będzie zwiad.

- Zwiad? Masz koordynaty? –
Herakliusz był najwyraxniej zaskoczony

- Przybliżone, ale myślę, że znaleźliśmy to... Więc chyba wiem, co zrobić. Zwiad, jaki wyślemy zabezpieczy od razu ośrodek a my wycofamy Fabrykę z Reno do owego bunkra. Tylko, kogo zostawimy?

- Myślę, że Baronówna La Brasco podejmie się tego zadania.


Herakliusz uśmiechał się trochę nazbyt szeroko gdy to mówił.

- Fakt chętnie podejmę się tego zadania. Lecz zdaje się, że Moloch ruszył się na nas.

- Dominiq Moloch myśli, że w chwili obecnej jesteśmy w okolicach Chicago. Chce uderzyć na Reno. I wiem, dlaczego. Mamy tam pewien ośrodek, którego główną linią obrony była tajności... Teraz będziemy potrzebować nowej lokalizacji dla niego. I myślę, że owe laboratorium będzie się do tego nadawać. Zatem teraz oprócz odkrycia owego laboratorium będziesz musiała je zbadać i zabezpieczyć. A to sprawia, że będziemy musieli zostawić paru naszych z tobą...


- Myślę że nie...

__________________________________________________ ____________________________

Zielinski biegł w stronę samochodu Sierżanta, katem oka dostrzegł hrabiego który szedł z z swego Autobusu.
”Pewnikiem jak nie wyhamowałem zauważył.”
Nie zwrócił jednak większej uwagi gdyż bardziej go trapiło gdzie może znaleźć sierżanta.

Podbiegł do znajomej sylwetki sierżanta i nachylił mu się nad uchem Chwile mu zdawał relację. Nataniel spojrzał uważnie po pozostałych i dość niewesoło się uśmiechnął.

- Siedzicie i oglądajcie. Zbiórka przy Optimusie, ale to po Filmie.

Jedynie człowiek w zielono żółto czerwonej koszulce podążył za nim w stronę cięższych maszyn.

- Pewnikiem jutro wymarsz. Ehhh a zaczynało mi się tu podobać.

- Jordan czy ty umiesz jeno narzekać?
- Widać było że Rosi ma dziś dzień tępienia wysokich.

- No nie, umiem jeszcze...

- Grać w kosza i jednocześnie narzekać.
- parsknięcia śmiechem tylko się wzmocniły gdy Rosi pokazała język.

- A teraz cisza no nas Suzi znowu objedzie. Śmiech był tłumiony przez wszystkich którzy znali Suzi.

__________________________________________________ ____________________________

- Myślę, że nie...

- Co planujesz Nat?

- Przyjęliśmy trzech nowych. Zabójcę Maszyn z Posterunku, Kapitana Piechoty z Nowego Yorku i pewnego kierowcę wyścigów z Detroit.

- Aż z Detroit tu przyjechał?
- Dominiq aż zaskoczyło że ktoś mógł przyjechać z tego miejsca. Nataniel i Herakliusz wymienili lekko rozbawione spojżenia.

- Tak. Przyjechał tutaj, bo chce się wzbić w niebo. I wierzy, że to mu umożliwisz Auto.

- Kolejny nie poprawny marzyciel.

- Masz talent do ściągania takich. Ale wracając do sprawy. Jeżeli zostawiamy grupę do zabezpieczenia tego Bunkra to w jej skład rozumiem wchodzić ma nowa trójka jako to ma być ich misja chrzestna. Niewiem jak kierowca ale Zabójca ma na pewno obeznanie z techniką Myślisz że ciężko będzie się włamać do tego ośrodka?


Autobot milczał przez pewną chwilę skupiony na swych myślach. Spojrzał da Dominiq i uśmiechnął się.

- Myślę ze ta trójka i dwójka od ans bez problemu powinni zlokalizować i zabezpieczyć ten ośrodek. Wątpie by miał na wstępie cięższe zabezpieczenia.

- Dwójkę?
– Wszyscy spojrzeli na Dominiq, a potem na Autobota.

- Tak dwójkę. Będziecie potrzebować Felczera. Herakliuszu?

- Myślę, że Green sobie poradzi. Pomagał mi w paru zabiegach i przy kilku operacjach. Ma potrzebną wiedze i doświadczenie.

- Zatem postanowione?

- Tak.
- Postanowione. Tylko pozostej jeszcze kwestia Adama. Co z nim?

- Zostanie z zwiadem. Do Reno pewnikiem się mu nie śpieszy, więc zostaje ze zwiadem. Pewnikiem niewiele pomoże ale wolałby ktoś miał go na oku.

- W takim razie to wszystko. Dobrej nocy.

Dobranoc.
Dominiq i Auto odpowiedzieli razem.

Herakliusz i Nataniel wyszli z Ciężarówki. A Auto zwrócił się do Dominiq.

- A zatem masz swoją misję.

Uśmiechał się lekko z przymusu jednak widać było że niema najmniejszego zamiaru próbować ją zatrzymać.

__________________________________________________ ____________________________

Film trwał w najlepsze gdy cicha plotka obiegła obóz. Jutro wymarsz do Reno. Trójka nowych zbita w gromadkę. Siedziała i zastanawiała się co też to dla nich oznacza. Gdy Nataniel do nich dokuśtykał i poprosił na słówko zdawali się wiedzieć.

- Panowie w skrócie. Jutro wyjeżdżamy do Reno by walczyć z Molochem. Was z dwójką naszych i jeszcze jednym z tutejszych pozostawiamy tutaj byście wykonali dla nas pewną misję o szczególnym znaczeniu. Szczegóły poznacie u waszego dowódcy. Panny Baronowej Dominiq La Brasco. Z informacji dla was ważnych macie odnaleźć, zdobyć, jeżeli będzie to konieczne, zabezpieczyć i utrzymać za wszelką cenę tajny ośrodek badawczy z dawnych dni. W ośrodku tym nie tylko spodziewamy się odnaleźć ważne informacje być może nawet prototypy broni, ale też, co do niego samego mamy plany. Czy macie jakieś pytania?

__________________________________________________ ____________________________

- Green można?

- Jasne Hrabio.


Herakliusz wszedł do Autobusu w którym Zielinski znowu wystukiwał rytm przed zdjęciem Idola.

- Znowu paliłeś?

- Przecież mnie to nie zabije.

- Wiesz mam do tego inne zdanie. Ogranicz to lepiej.

- No niech będzie moja strata. Postaram się ograniczyć.
”I tak tylko trzy mi zostały.”

- Dobrze jutro wraz z Panną la Brasco zostaniesz z nowymi odnaleźć bazę. Uprzedzając pytanie.

Herakliusz uniósł dłoni widzą c otwierające się usta Greena.

- Będą potrzebowali Felczera a ty masz pod tym względem największe doświadczenia. I to jest jedyny powód.

Zielinski westchnął jeno kiwnął głowa na znak zgody i zaczął wybijać swój rytm. Herakliusz wiedział że już nic z niego nie wyciągnie i wyszedł na zewnątrz.
 
__________________
Właściwością człowieka jest błądzić, głupiego - w błędzie trwać.— Cyceron
Mędrzec jest mędrcem tylko dlatego, że kocha. Zaś głupiec jest głupcem, bo wydaje mu się, że miłość zrozumiał.— Paulo Coelho

Ostatnio edytowane przez Bortasz : 28-03-2007 o 12:10.
Bortasz jest offline