Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-12-2014, 19:23   #14
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Komandos z Nawalony


Po krótkim pożegnaniu z Rasputinem Henryk Koliba ruszył w mroki deszczowego poranka poszukując uśmiechnięcia losu w tych jakże ciężkich czasach. Skierował się do strzeżonego osiedla Foltanów. Z buta to jednak kawałek drogi, a akurat podjechał nieopodal tramwaj. Wysiadło z niego dwóch drabów z zakazanymi mordami - niechybnie kanary - i maltretowali jakiegoś typka. Henryk po krótkim na myśle wpakował się do ciepłego środka transportu, w którym na dodatek mógł sobie wygodnie usiąść. Kilka chwil później znalazł się przy samych Foltanach.

Henryk dotarł na z góry upatrzoną pozycję i wyczekiwał dogodnego momentu, żeby sforsować barierę pionową dzielącą go od jego ziemi obiecanej. Ziemi, na której miał odnaleźć rower. Jeszcze tylko trzeba było wyczekać odpowiedniego momentu, a gdy się nadażył... Profesor błyskawicznie skoczył na płot i próbował jakoś tak włożyć nogę między wystające pręty, żeby móc podnieść się i przeskoczyć na drugą stronę. Coś mu strzykło w kościach i w jednym momencie znalazł się w mokrym, zimnym, trawiastym błocie. Z obolałych ust wydał z siebie jęk bólu, choć już po chwili, z lekkim trudem powstał. Tak na trzeźwo to komandosa z siebie ciężko wydusić. Do Profesora podbiegł jakiś koleś, właściwie to był wcześniej widziany jako pasażer tramwaju:
- Wzywać karetkę? - zapytał z troską. Henryk zorientował się, że pozostał po niewłaściwej stronie siatki.

Krótka Lekcja o Burdelach


Henrykowi Kolibie prawie udało się dostać na osiedle Foltanów od dupy strony, ale prawie seks analny to nie jest seks analny. Zdzisiek Konieczny postanowił spróbować klasycznie - wejść głównym wejściem i złamać co przydatniejsze rzeczy. Problem polegał na tym, że wybrał się do burdelu, a burdel jak to burdel działa dwadzieścia cztery godziny na dobę. Nocne godziny są nawet bardziej obłożone niż dzienne.

Zdzisiek Konieczny zdobył doświadczenie życiowe, które być może pomoże mu w dalszym życiu. Burdele dzielą się na dwa rodzaje. Pierwszym, takim bardziej "oficjalnym" są nocne kluby przypominające te ze striptizem. Przypominające nie znaczy, że to jest to samo. Rzadko kiedy przypadkowo można trafić do burdelu - bramkarze nie wpuszczą byle żula do środka. Podobnie zresztą jest i w barach ze striptizem. Przynajmniej tych porządniejszych, bo w tych tanich to wszyscy wchodzą i wychodzą. Mówimy tutaj o lokalach lepszych niż hala z kurwami i gorzałą (aczkolwiek są grupy ludzi, którzy tak właśnie nazywają wszystkie tego typu przybytki, dziewczęta zresztą występujące w barze ze striptizem zwyczajowo nie należą do typu inteligentnych).

Ale przejdźmy do mniej oficjalnej strony medalu. Tak wyżej wymienione kluby reklamują się tu i ówdzie tak prostytutki, które można odwiedzić w mieszkaniach zazwyczaj reklamują się wyłącznie poprzez internety. Są strony specjalnie poświęcone takim tematom - coś jak połączenie pejsbuka i alegro. Jest tam cena za godzinę, zdjęcia, wymiary, w jakich godzinach i na co chętna i oczywiście numer telefonu. Jedynie cena za godzinę jest pewniakiem, zresztą taksa jest pobierana na wejściu, więc jak się nie zgadza to można natychmiast wyjść. Z resztą informacji bywa różnie. Wszystkie tego typu lokale są kontrolowane przez zorganizowaną przestępczość (lub chwilowo nie są, ale w przeciągu tygodnia będą): ochroniarz dziewcząt musi być gotów dać komuś w ryj i nie martwić się o konsekwencje prawne. W tym miejscu należy podzielić takie przybytki na cztery różne klasy związane z bogactwem danej placówki. Nazwijmy je "najbiedniejsze", "biedne", "bogate" i "przykład korupcji na poziomie samorządowym".

Najbiedniejsze to pojedyncze mieszkania. Są wielopokojowe. Pokoje zajmowane są przez ładnie urządzone sypialnie. Na miejscu nie ma ochroniarza, ale dziewczęta są na "gorącej linii" z kimś w pogotowiu kto może (a raczej musi, bo wypadnie z biznesu) zjawić się w przeciągu 5-10 minut od zgłoszenia.

Biedne różnią się tym od najbiedniejszych, że w kuchni siedzi ochroniarz gotów do wkroczenia do akcji w każdym momencie. W sensie użycia siły fizycznej, nie seksu. Choć pewnie i wykorzystuje dziewczyny, bo to różnie bywa w tym biznesie. Ten ochroniarz to zazwyczaj nikt wysoko postawiony w hierarchii zorganizowanej przestępczości, ale bywa że ktoś zastępuje kogoś i można się nadziać na jakiegoś naprawdę ostrego skurwysyna.

Bogate wyglądają bardzo podobnie do tych Najbiedniejszych - w mieszkaniu próżno szukać ochroniarza. W mieszkaniu obok, gdzie również są prostytutki, też nie ma nikogo takiego - są w trzecim mieszkaniu gdzie z kolei nie ma panienek. Gorąca linia jest utrzymywana między tymi mieszkaniami, prawdopodobnie też kamery co najmniej w przedpokoju (czemu nie w sypialniach? Bo jak policja wpada to by odkryła te kamery).

Powyższe poziomy burdeli nie wskazują jednoznacznie na korupcję w miejscowych władzach lokalnych lub policji. Czasem zresztą policja robi nalot na takie miejsca, ale dziewczyna mówi, że rżnie się nie za pieniądze i ze swoim chłopakiem albo przypadkowym poznanym typem na ulicy. Cokolwiek. To jest legalne dopóki nie ma mowy o pieniądzach. Łysy mięśniak w kuchni? To przyjaciel, który akurat przyjechał nocować, a siedzi w kuchni dopóki kochanek nie wyjdzie. Oczywiście, że to nie sutener - powie taka. I co im udowodnisz? Nic. Niby można byłoby wysłać policjanta z kamerą albo podsłuchem czy innym takim, ale nigdy w życiu prostytutka nie powie, że komukolwiek oddaje swoje pieniądze - wówczas jednak, oczywiście, przyznaje że jest prostytutką. Ale pracuje dla siebie. Te pieniądze są dla niej. Nie dla sutenera, nie dla ochroniarza. Po prostu tak sobie zarabia pieniądze, może nielegalnie, ale to już sprawa urzędu skarbowego.

Najwyższym poziomem jest "przykład korupcji na poziomie samorządowym" - Galimatesa 39 jest właśnie takim miejscem. Cały blok to burdel. MIeszkają tam przestępcy, rodziny przestępców, są mieszkania prostytutek, a prawdopodobnie i mieszkania przeznaczone do produkcji narkotyków, składowania broni i ogólnie magazynowania fantów pochodzących z kradzieży. Wyrabialnia fałszywych dokumentów też znajdzie tutaj swoje miejsce. W papierach nie wszystko jest w porządku - właściwie to jest różnie z tym. Niekiedy bardziej się kryją, mieszkania są na fikcyjne nazwiska albo nawet na jakichś bezdomnych którzy dostają jednorazowo 100 zł (a jak zgłoszą się po niby ich mieszkanie to jakiś czas później świadek koronny będzie mógł się pochwalić miejscem zakopania zwłok takiego cwaniaka), innym razem na bezczela. Tak czy inaczej wiadomo co to za miejsce. Policja jak i władze lokalne dostają swoją działkę (oczywiście konkretne osoby), żeby nie wszczynały awantur i żeby hamowały skargi sąsiedztwa. Przede wszystkim, żeby kontrole policyjne nie włażiły do mieszkań, do których nie powinny włazić, a jak ktoś wyżej podstawiony zadecyduje, że jednak sprawdzi się wszystko to żeby zawczasu informacja przyszła do takiego bloku. Takie są reguły.

Rasputin złamał te reguły i węszył za rowerami. Łażący żul po korytarzu był na tyle podejrzaną sprawą, że szybko wpadł na dwóch drabów na korytarzu. Wypytali go o jakieś pierdoły, a gdy nie usłyszeli stosownych wyjaśnień to został wyrzucony z bloku wprost na chodnik, wprost pod nogi Złomoklety i Bimbromanty.

Poranne Wróżby


Zanim przejdziemy do tematu wróżb warto wskazać, że po drodze minęliście jedną stacyjkę frajerobrania z niemieckim wynajmem równie niemieckich rowerów. Tfu. Ogólnie na tym terenie znajdują się cztery takie stacje, więc z tym akurat nie będzie problemu. Jedna znajduje się niedaleko Foltynów. Druga na Belkowej, trzecia na Rondzie Krowy, a i czwarta gdzieś tam jest. Wracając do wróżb. O tej godzinie to albo ludzie śpią albo śpieszą się do pracy. Nikt nie chciał zakupić żadnych wróżb nawet od tak znamienitego specjalisty jak Bimbromanta. Ktoś z dawniejszych klientów w podzięce za wcześniejsze, trafione przepowiedzenie przyszłości kopsnął dwa złocisze. Po tej porażce Złomokleta i Bimbromanta poszli szukać dalszych przygód i natknęli się na scenę wyrzucania Rasputina z Galimatesa 39. Poważniej próbował opierdolić rower z budynku mafii. Miał wiele szczęścia, bo nawet mu mordy nie obili. Po prostu wypchnęli na zewnątrz i zasadzili kopa w dupę na tyle mocnego, że przewrócił się na chodniku, ale nie takiego co to by mógł mu połapać kość ogonową. Bandziory potem wróciły do budynku. Cośtam po rosyjsku (lub ukraińsku) skomentowali, że pada.
 
Anonim jest offline