Powrót do gospody był dobrym pomysłem - w co biedniejszych okolicach ludność zaczynała się burzyć przeciwko uciskowi władzy i przywilejom bogatych. Czyli było tak, jak w wielu innych rejonach Imperium, a pewnie i całego Starego Świata. O ile Wolmar nie miał nic przeciwko temu, o tyle nie chciał zostać przypadkową ofiarą zamieszek - unikanie dwóch dzielnic o najgorszej reputacji stawało się dość istotną kwestią. Noszenie broni i składników do zaklęć - sprawą życia i śmierci. - Będziemy musieli poczekać, aż sam się odnajdzie - pewnie hula gdzieś z żakami, obmacuje dziewki i żłopie trunki za darmochę. - Odpowiedział. - Aż mu zazdroszczę. - Dodał. - Poza sprawdzaniem, czy Tolzen aby nie postanowi przerwać ślubów, możemy chyba ograniczyć się do przebywania w karczmie - dla naszego bezpieczeństwa. Od czasu do czasu wyskoczyć na zewnątrz, obejrzeć jaki występ sztukmistrzów i spróbować świątecznego jedzenia też nie zaszkodzi - byle nie oddalać się zbytnio, a jeśli już, to zawsze w towarzystwie. Aha - możemy wypytać o Tolzena w koszarach - skoro to zasłużony oficer to ktoś musi go pamiętać. Tylko trzeba jaką historyjkę obmyśleć, zanim wezmą nas na spytki. Może powiemy, że winien jest komuś z nas pieniądze albo że uratował nas ze swoim oddziałem z zasadzki i chcieliśmy go odwiedzić po powrocie z wojny do Nuln?
W każdym razie Klein zamierzał skorzystać nieco ze świątecznych atrakcji, jak i dowiedzieć się więcej o oficerze podejrzanym o posiadanie przeklętego artefaktu. Później udział w balu i rozmowa z samym Tolzenem, jak ten już opuści mury samotni.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |