- No to by było na tyle... - skomentował niziołek widząc jak gobliny straciły zapał do walki rozejrzał się po pobojowisku gdy zmierzał w stronę rannego kapłana rzucił przy okazji okiem w stronę rowu stworzonego przez gnoma rzucił. - Ten raczej się nigdzie nie wybiera... chyba nie wie ze wciąż go słychać. "Kichacz sprytny, długonogi nie jeść goblinów. Bezpieczny ! Ale Chrapacz mówił że robią z goblinów ozdóbki... Nie on zawsze kłamał..." - bełkotał goblin w rowie lekko uniósł łeb by sprawdzić czy nie stoi nie nim żaden długonogi z zamiarem przerobienia go na trofeum. Jęknął żałośnie gdy usłyszał kroki krwiożerczego niziołka - "Trup ! Nie ruszać ! A jak ruszać to brać Chrapacza on większy !"- bełkotał w swoim języku.
Goblin pod podestem zaś szybko zebrał się pod nogi wpierw z zamiarem ucieczki do chaty wodza ale gnom zagrodził mu drogę oraz miał ICH fajerwerki ! Nie widząc innej opcji czmychnął między pale na których stały chaty i udawał że go tam nie ma.
Walthus zaś przyjrzał się jego ranie szybko wydobywając ze swych tobołków opatrunek wraz z zestawem podróżnym przeznaczonym do leczenia. - Nie ma co dramatyzować do wesela się zagoi ! Choć rzeczywiście wygląda paskudnie na pierwszy rzut oka. - powiedział gdy zajmował się usuwaniem złamanego ostrza i opatrywaniem rany. |