Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2014, 13:07   #41
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Choć wieczorna rozmowa z Janosem nie przyniosła konkretnych rozwiązań, to cała grupa doszła do wniosku, że najpierw należy spełnić obowiązki wobec “ich” szejka i to cieszyło Arię. Nieco mniej fakt, że równocześnie panowała zgoda co do sprawy Adila i jego ‘nieziemskich’ problemów, ale cóż - nie ma róży bez kolców, jak mawiała Iris. Lekki niczym leśne dzwonki śmiech przyrodniej siostry zabrzmiał dziewczynce w uszach. Półnimfa zawsze twierdziła, że Aria jest zbyt poważna i racjonalna, a śmiech i poczucie humoru było czymś, co mocno łączyło ją z Janosem i wywoływało w czarodziejce lekką zazdrość. Niemniej jednak cieszyła się, że ich wygłupy różnią się od okrutnych “żartów” ich kolejnych dwóch braci, toteż dąsała się w takich momentach bardziej na pokaz i krótko. Nie żałowała, że siostry nie ma z nimi, ale przez chwilę zatęskniła za powiewem beztroski i wolności, jaki otaczał Iris od chwili gdy uciekli z rezydencji - a zwłaszcza w czasie rozstania, gdy odnalazła swoj miejsce w leśnej społeczności. Oni nadal szukali swojego. Czasami Aria miała wrażenie, że nigdy go nie znajdą…

Gdy przebudziła się rano nie wiedziała, czy przerażający sen zesłała rozmowa z bratem czy też jej własne rozważania. Z drżeniem otarła pot z czoła i karku, i spojrzała na śpiacego Janosa. Przez sen marszczył groźnie brwi; miała też wrażenie, że pod wonią kąpielowych olejków i potu pachnie czymś obcym, lecz nie mogła zidentyfikować czym. Przez chwilę miała ochotę na powrót wtulić się w niego, lecz zamiast tego wstała, rozważając ostatnie wydarzenia. Była na wskrość racjonalną osóbką; mimo że wiedziała, iż bogowie czasami ukazują swoim wyznawcom przyszłość (cóż, w Faerunie nie trzeba było wierzyć w kogoś, kto można spotkać w przydrożnej gospodzie) to wszelkie niekapłańskie sny, wizje i objawienia wywoływały w niej raczej irytację niż nabożny lęk. A jeśli smoczy bóg miał zamiar tym snem pokazać jej, że ma na Janosa oko, to właśnie strzelił sobie w stopę, gdyż Arii nie podobało się to wcale a wcale. I choć nie miała zamiaru - a raczej nie mogła - odwodzić brata od jego misji, to miała zamiar dopilnować, by nie przysłoniła mu ona własnego bezpieczeństwa. Potrzebowała brata - nie męczennika. A sądząc z reakcji tutejszych na wzmiankę o smokach (choć wrzaski gnomiego bibliotekarza słyszała piąte przez dziesiąte, zagubiona pomiędzy regałąmi) zanosiło się raczej na to drugie.

Brata… Aria potrząsnęła głową. Nazywanie Janosa w tej sposób było odruchem, który ciężko będzie wyplenić. Zresztą dziewczynka nie wiedziała co zrobić z taką nagłą i niespodziewaną zmianą w ich relacjach - nawet jeśli tylko teoretyczną - a nawał informacji i wydarzeń, jaki spadł na nich w Muluk nie pomagał w rozwiązywaniu osobistych problemów. Czarodziejka westchnęła. Gdy wyruszą na pustynię będa mieli dużo czasu na rozmyślania i rozmowy. Teraz były pilniejsze sprawy. Nalała sobie do kubka ciepławej już wody i zasiadła do wertowania księgi czarów. Dziś miała zamiar przygotować sobie kilka bardziej praktyczych, bojowych zaklęć.

***

Plotki, jakie doszły ich uszu przy śniadaniu potwierdziły tylko, że im szybciej wyniosą się z miasta tym lepiej dla nich, oraz że zrezygnowanie ze zlecenia Nassura było również dobrą decyzją. Co prawda słuchając plotki o bibliotekarzu Aria miała wrażenie, że z jakiegoś powodu powinna na nią zwrócić uwagę, lecz puściła ją mimo uszu. “Może po prostu złe słowo, jakie na nas rzucił obróciło się przeciwko gnomowi?”, pomyślała z wisielczym humorem.
Pozostała tylko wizyta w obserwatorium i wreszcie będą mogli się udać na otwartą pustynię, z dala od Muluk i jego intryg.

Niestety Janosowi ani śniło się pakować do drogi. W czasie marszu wąskimi uliczkami i potem, w obserwatorium wypytywał kolejno o wydarzenia w mieście, jakby to jemu zabili swata i uprowadzili brata. Wszystko go interesowało, wszędzie wściubił nos - słowem zachowywał się jak spuszczony ze smyczy szczeniak i Aria go nie poznawała. Zawsze tak dbał o ich bezpieczeństwo, a teraz najwyraźniej miał zamiar wplątać się w sprawy morderstwa, oszustwa, porwania, demonów, bogów i bogowie wiedzą czego jeszcze - i do we wszystko na raz! Dobrze, że przynajmniej zlecenie Dżamili wybiła mu z głowy, choć teraz zastanawiała się czy słusznie - w końcu byłby to jeden kłopot na głowie zamiast dziesięciu.
Czarodziejka wędrowała krok w krok za półsmokiem, na wpół świadomie notując w pamięci wskazówki i informacje (legendy z obserwatorium były całkiem ciekawe), jakie zdobywał on czy reszta drużyny. Sama nie odzywała się ani słowem, zbyt wściekła by rozsądnie myśleć. Jak tak dalej pójdzie to wyjedzie z Muluk
sama i będzie MUSIAŁ za nią pojechać - dla jej i swojego bezpieczeństwa!
 
Sayane jest offline