Nie podobało mu się że ten kupiec insynuował jakoby On, Urdak, był słaby. Skoro starzec chciał wydać majątek za dostarczenie kilku głupich listów, jego wola, orkowi było w to graj. “Łatwa kasa”, uśmiechnął się w duchu.
- Zmieniłem zdanie, chcę siedemset sztuk srebra, jeśli mam wysłuchiwać głupot tego wietrzniaka. - podsumował Urdak, po wysłuchaniu przy długiej i średnio na temat wypowiedzi Złotego Bluszczu. - Jestem Urdak, Powietrzny Łupierzca. Biłem się z trollami, mój miecz posmakował krwi nie jednej osoby, pięść wybiła zęby z wielu gęb. Wypiłem litry piwa, zarówno z krasnoludami jak i z paroma obsydianami. Przemierzyłem od Kratas, przez Góry Tylońskie, aż tutaj. Gnałem na powietrznym statku wśród chmur, śmiejąc się burzy w twarz. Nie, nie uważam że jestem mało wart, a następnym razem krasnoludzie lepiej tak nie mów. A jak zostałem adeptem nie powinno nikogo interesować.
- A ty elfie, lepiej trzymaj swoje łapy zdala od moich sakw. - rzucił do Gellada. |