Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-12-2014, 18:32   #11
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
Gellad szczególnie uważnie wysłuchał słów drugiego elfa w kompanii. Za młodu jakoś nie przysłuchiwał się lekcją na temat historii i tradycji własnej rasy. Wtedy bardziej interesowały go błyszczące ozdoby. Teraz dużo się w tej materii nie zmieniło, ale coś przez te piętnaście dni razem trzeba będzie robić. A że wszyscy byli tej samej płci pozostawała im rozmowa. No i będzie musiał pilnować reszty, by który czego nie ukradł, bo pewnie podejrzenia spadną na niego.
– Co tu dużo ukrywać. Zajmuję się niepostrzeżonym przywłaszczaniem sobie rzeczy, z którymi inni nie chcą się rozstawać. Mówiąc prościej, jestem złodziejem. – Długouchy omiótł spojrzeniem zebranych, ciekawy ich reakcji. – Jednak bez obaw panie Charboyya. Swój honor mam i zapewniam, że jeśli nie będzie pan wobec mnie chamski, to nic panu nie zginie. A przynajmniej ja niczego nie ukradnę. Jakby co mogę się rozejrzeć po okolicy za potencjalnymi zleceniami na pana i przynieść dane pracodawcy... chociaż to poważnie łamałoby mój kodeks postępowania. – Gellad uśmiechnął się lekko. – Jeśli chodzi o moją przeszłość, to gdy tylko wszedłem w dorosły wiek, zwiałem z domu i zacząłem się utrzymywać z kradzieży. Początkowo szło mi to nie najlepiej, trochę dostałem po ryju. Później nauczyłem się jak działa ulica i udało mi się wkręcić do „interesu”. Obecnie dużo podróżuję, bo tacy jak ja nie mogą za dużo siedzieć w miejscu. Z Horrorami jakoś kontaktu nie miałem. – zakończył swoją historię bez specjalnego wdawania się w szczegóły.
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.
Karmazyn jest offline  
Stary 29-12-2014, 19:43   #12
 
Raist2's Avatar
 
Reputacja: 1 Raist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputację
Nie podobało mu się że ten kupiec insynuował jakoby On, Urdak, był słaby. Skoro starzec chciał wydać majątek za dostarczenie kilku głupich listów, jego wola, orkowi było w to graj. “Łatwa kasa”, uśmiechnął się w duchu.
- Zmieniłem zdanie, chcę siedemset sztuk srebra, jeśli mam wysłuchiwać głupot tego wietrzniaka. - podsumował Urdak, po wysłuchaniu przy długiej i średnio na temat wypowiedzi Złotego Bluszczu. - Jestem Urdak, Powietrzny Łupierzca. Biłem się z trollami, mój miecz posmakował krwi nie jednej osoby, pięść wybiła zęby z wielu gęb. Wypiłem litry piwa, zarówno z krasnoludami jak i z paroma obsydianami. Przemierzyłem od Kratas, przez Góry Tylońskie, aż tutaj. Gnałem na powietrznym statku wśród chmur, śmiejąc się burzy w twarz. Nie, nie uważam że jestem mało wart, a następnym razem krasnoludzie lepiej tak nie mów. A jak zostałem adeptem nie powinno nikogo interesować.
- A ty elfie, lepiej trzymaj swoje łapy zdala od moich sakw.
- rzucił do Gellada.
 
Raist2 jest offline  
Stary 29-12-2014, 21:42   #13
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Charboyya słuchał opowieści kandydatów z rosnącym rozczarowaniem malującym się na jego dobrotliwej twarzy. Jedynie przy opowieści Urdaka się uśmiechnął i pokiwał głową.

- No, chociaż jeden kompetentny - powiedział gdy ork skończył.

- Prawdę mówiąc mam wielką ochotę was pogonić. Szczególnie ciebie wietrzniaku, ale na szybko nie znajdę nikogo lepszego. Niech więc będzie.

Krasnolud otworzył szufladę biurka i wyciągnął z niej sześć sakiewek. Wziął je i podszedł do śmiałków by je rozdać.

- Dobrze się zastanówcie na co wydacie te sto sztuk srebra. Radzę wam wydać je na racje żywnościowe na drogę tam i z powrotem. To miesiąc wędrówki. Tu macie mapę, a tu listy - Charboyya wręczył kartkę papieru z mapą i cztery przewiązane wstążką, zwinięte w rulon listy Urdakowi.

- Czytanie cudzych listów jest bardzo niegrzeczne, liczę więc na waszą uczciwość. Są podpisane z wierzchu, który do kogo. Ten dla mojej matki, ten dla brata Emberici, ten dla znachorki Orweii i wreszcie ten dla starszej osady Chereci.
Po wręczeniu wszystkiego co było do wręczenia Charboyya skinął głową i odetchnął.

-To wszystko. Jest późno, więc nie zdziwię się jeśli przenocujecie w mieście i ruszycie dopiero rano. Jak nie zrobicie, niech Pasje mają was w opiece. Obyście przynieśli mi dobre wieści. Do zobaczenia.

Skończywszy przemowę wskazał gościom drzwi.

Hrug wraz z innymi zszedł na dół. Podrzucił z dwa razy sakiewkę oceniając jej wagę.
- Hrug musieć kupić jedzenie na drogę. Duso jedzenia. Tak zrobić Hrug. Hrug najchętniej ruszyłby już dziś. Lepiej nocuje się pod gołym niebem niż w karczmie i taniej. Ino sam nie pójdzie. Kto pójdzie z Hrug? Urdak ty iść z Hrug? Charboyya tobie dać listy ty jakby szef. Decyduj.

Nim Urdak odpowiedział podszedł do nich Gamuudg.

- Gamuudg skończył. Kto pójdzie się napić z orkiem?- uśmiechnął się prezentując charakterystyczne orcze kły.

Keleshanne prawie w tej samej chwili wybiegła z zaplecza.

- Ja też skończyłam. Kto dotrzyma dziś wieczorem towarzystwa samotnej elfce? - Mówiąc to uśmiechnęła się zalotnie do Gellada.

Gamuudg na słowa i zachowanie elfki oblizał się lubieżnie, ale błyskawicznie się opanował.

Hrug natomiast zawiesił na dłużej spojrzenie na Gamuudgu.
- Hrug może iść z Gamudgiem do karczmy. Przy okazji kupić zapasy. Wy też iść - zwrócił się do reszty- kupić co trzeba i się napić. Przez najbliższy miesiąc nie być już okazji.
 
Ulli jest offline  
Stary 03-01-2015, 18:48   #14
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
Gellad bez zastanowienia przystał na ofertę dotrzymania towarzystwa elfce. Gdzieś tam w środku być może czuł, że nie robił tego w pełni świadomie, ale nie zanosiło się, by z tego powodu miał coś stracić.
– Z miłą chęcią moja pani – złodziej wykonał pełen ukłon, tracący trochę na widowiskowości z powodu braku kapelusza. – Jednak jeśli nie byłby to problem, chciałbym najpierw udać się na zakupy. Czy zechciałaby pani mi towarzyszyć?
Keleshanne uśmiechnęła się ciepło i skinięciem głowy potwierdziła, że się zgadza. Następnie ujęła elfa pod ramię i pozwoliła się kierować po straganach i sklepach.

Gellad wydał większość swojej zaliczki. Pomimo że miał przygotowany już jeden zestaw podróżny kupił cztery kolejne. Nie wiadomo na co się zanosiło, więc wyszedł z założenia, że lepiej mieć, a nie potrzebować, niż nie mieć a potrzebować. Do tego kupił cały zestaw podróżny i to wraz z namiotem. Może nie był to w pełni potrzebny zakup, ale długouchy podświadomie chciał zamienić jak najwięcej pieniędzy na towar. Lata doświadczenia nauczyły go dwóch rzeczy: przedmioty były mniej wygodne w kradzieży niż pieniądze, gdy piękne kobiety oferowały towarzystwo, można było obudzić się bez sakiewki a czasami wręcz bez niczego. Chociaż tym razem nie zanosiło się na coś takiego. To Keleshanne zapraszała do siebie, a nie wpraszała się do elfa.

Po zakupach elfka dość stanowczo pociągnęła swego towarzysza w stronę swojego domu i to z pominięciem karczmy. I dobrze. Gellad przynajmniej nie będzie miał kaca.
Złodziej na miejscu standardowo zlustrował wnętrze w poszukiwaniu błyskotek i skrytek. Jednak nie był tu w celu kradzieży mienia.
Keleshanne była dość bezpośrednią kobietą. Bez ceregieli zaprosiła, a wręcz zaciągnęła swojego kochanka do łóżka. To ona była stroną aktywną, pozwalając długouchemu na pełny relaks i czerpanie przyjemności ze starań elfki. A ta znała się na rzeczy. Była jedną z lepszych dziewczyn, z którymi Gellad miał przyjemność dzielić łoże. I to w dodatku bez potrzeby płacenia.

W końcu trzeba było jednak oddać się w objęcia snu, nie tyle, co ze zmęczenia, co z potrzeby wczesnego wstania następnego dnia. Elf z uśmiechem satysfakcji na twarzy i kochanką u boku zakończył przygody na ten dzień.
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.
Karmazyn jest offline  
Stary 05-01-2015, 09:41   #15
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Fechmistrz podjął decyzję, że uda się na zakupy razem ze starym orkiem. Zapasy i tak trzeba było kupić, a do rana musiał przeczekać, licząc na to, że wściekły ojciec z obstawą go nie odnajdzie. Nie, żeby się bał, ale jeszcze przypadkiem zrobiłby coś komuś i miałby kolejne kłopoty. A gdy będzie w towarzystwie orka, a w karczmie w towarzystwie być może jeszcze większej grupy, powinien czuć się bezpiecznie i na widok wściekłego mężczyzny jedynie uśmiechać się z triumfem.

Niewiele było do kupienia. Cześć racji kupił już przed spotkaniem ze zleceniodawcą, bo bez względu na wynik rozmowy miał zamiar opuścić miasto. Dokupił tyle, by wystarczyło na miesięczną podróż. Kupił jeszcze koc, by nie być zmuszonym spać na ziemi i uznał, że zostało mu jeszcze dużo monet. Postanowił kupić jeszcze butelkę wina. Miał jedną, ale co dwie butelki, to nie jedna. Dobrego wina nigdy za wiele.

Chcąc już udać się do karczmy, dostrzegł Hruga, który kręcił się obok mułów na sprzedaż. Klepnął go w ramię.
- Otóż to, nie będę przecież tego wszystkiego dźwigał. Ile potrzebujesz? - zapytał zadowolony, że nie będzie musiał dźwigać wszystkiego. Dziwił się, że sam nie wpadł na ten pomysł szybciej, ale widać był zajęty czymś innym.
 
__________________
Cóż może zmienić naturę człowieka?
Saverock jest offline  
Stary 05-01-2015, 11:29   #16
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zakupy.
Pomysł był dobry. Znacznie lepszy, niż propozycja spędzenia kilku godzin na pijaństwie, pod pretekstem, że to ostatnia taka okazja.

Zakupy oznaczały równocześnie konieczność dokonania wyboru między tym, co chciałoby się mieć, a tym co można kupić. I nie chodziło tu bynajmniej o wydawane srebro, ale o fakt, że to, co się kupi, trzeba będzie targać na plecach. A już sam zapas jedzenia na cztery tygodnie swoje ważył. Z tego też powodu Elianar miał zamiar zrezygnować z kupna namiotu, a sprawić sobie jedynie nieprzemakalną płachtę - znacznie mniej doskonałą, ale również lżejszą niż oryginał imitację namiotu. Gdy jednak Hrug postanowił kupić muła Elianar dorzucił się do tego zakupu... i zmienił zdanie, kupując jednak namiot.
Do tego doszedł zapas opatrunków i butelka gorzałki. Nie do picia, ale wysokoprocentowy alkohol miał też inne zastosowania.

Teraz pozostawało tylko spędzić ostatni wieczór po dachem, a rankiem ruszyć w drogę.
No, chyba że Urdak, teoretycznie będący przywódcą wyprawy, zdecyduje inaczej.
 
Kerm jest offline  
Stary 07-01-2015, 15:48   #17
 
Raist2's Avatar
 
Reputacja: 1 Raist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputację
- Nie ma sensu wychodzić teraz poza mury miasta, niedługo zapadnie noc, przenocujemy w karczmie, ja w “Żonglującej Cieniopłaszczce”, wy jak chcecie. Ale najpierw muszę kupić coś. - po czym ruszył na małe zakupy.
Kupił sobie narzędzia drzeworytnicze, ponieważ stare gdzieś zapodział, pewnie Wielki Targ je wessał, i jakiś śmierdzący złodziej zalewa się pewnie w trupa za pieniądze za nie. A także tarczę piechoty, poprzednia już się nie nadawał i był zmuszony ją wyrzucić, co prawda w walce z niej nie korzystał jako że używał miecza trollowego który dla niego był niczym trochę mniejszy miecz dwuręczny, ale była mu potrzebna do rytuału karmicznego. Cena jaką sobie płatnerz za nią zażyczył była śmieszna, żądał 20 srebrnych monet! Ale Urdak nie miał zamiaru się na to zgodzić, powiedział że 15 i przy tej kwocie został, sprzedawca nie miał innego wyboru jak mu za tyle sprzedać albo odprawić go z kwitkiem.
Do karczmy Urdak wszedł z narzędziami w plecaku, i z tarczą na plecach. Odszukał wzrokiem Gamuudga i ruszył w stronę jego stołu.
- Jestem. - powiedział siadając - Piwa!! - ryknął w stronę karczmarza. Kiedy jedna z dziewek podała mu je zamówił jeszcze coś do jedzenia, kaszankę ze skwarkami.
- Słuchaj Gamuudg. Mam takie pytanie…. - mówił przeżuwając - powiedz mi…. co wiesz o poprzedniej grupie którą wysłał nasz pracodawca?
 
Raist2 jest offline  
Stary 07-01-2015, 18:41   #18
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
- A wiemnc w "Żonglującej Cieniopłaszczce"- skwitował słowa Urdaka Hrug. Urdak w oczach Hruga sprawiał wrażenie kogoś kto wie co robi, więc słuchanie go uważał za naturalne. Od opuszczenia plemienia brakowało mu autorytetu. Teraz takim autorytetem powoli stawał się Urdak.

Ork był zadowolony, że Savro zamierzał mu towarzyszyć. W grupie zawsze raźniej. Szczególnie zależało mu na jednej rzeczy na którą w pojedynkę nie było go stać. Tym czymś był własny muł. Właściwie wszystko co potrzebne miał. No może brakowało mu narzędzi drzeworytniczych z prawdziwego zdarzenia. Do tej pory posługiwał się sztyletem co było nieporęczne. Po kupieniu narzędzi i racji podróżnych na miesiąc wędrówki zorientował się, że niewygodnie będzie je dźwigać, więc przyszła pora rozejrzeć się za mułem. Razem z Savrem zaczęli oglądać zwierzęta na targu. Większość sumy Hrug miał. Brakowało mu trzydzieści osiem sztuk srebra. Nie chciał o całą tą sporą sumę prosić fechmistrza na szczęście napatoczył się Elianar. Elf zaproponował dołożenie się do zwierzęcia. Tak to wspólnymi siłami drużyna wzbogaciła się o zwierze juczne. Hrug nie posiadał się z radości.

Dumny prowadził muła za postronek ku "Żonglującej Cieniopłaszczce". Nie stać go już było na picie, więc od razu udał się do stajni gdzie miał zamiar spędzić noc.

Tymczasem w karczmie w najlepsze trwała konsumpcja trunków i jadła przeplatana rozmową. Gamuudg był bardzo zadowolony z nowych znajomych. Pochodził, o czym nie omieszkał wspomnieć, z małej wioski i czuł się nieco samotny w wielkim mieście. W toku krótkiej rozmowy zdążył pochwalić Charboyye za hojność i wyrozumiałość. Zapytany przez Urdaka o poprzednią grupę gorliwie pokiwał głową.

- Gamuudg przyjrzał im siem. Nawet zamienił słówko. Wiemnc tak... była tam orczyca Bojazi- łuczniczka. Rodzeństwo Czarnopień - Damien i Aetheela. On łucznik a ona czarodziejka. Była Abakule wojowniczka trollica i Lu Pi- człowiek złodziej. Nie wyglomdali na oszukańców. Gamuudg dobrze im życzył i być smutny, że wszelki słuch po nich zaginął. Zwyczajni młodzi adepci.

Ork skończył pociągając smutno nosem. Wygląda na to, że los tej piątki naprawdę go obchodził.
 
Ulli jest offline  
Stary 08-01-2015, 19:28   #19
 
Smirrnov's Avatar
 
Reputacja: 1 Smirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znany
Bluszcz podleciał do krasnoluda. Spojrzał najpierw na niego, potem na sakiewkę, znów na niego i znów na sakwę. Oczywiście, przeciętny ork, człowiek czy inny wielkolud sakiewkę wziął w rękę i sobie poszedł. Wietrzniak miał jednak problem, którego nikt nie wziął pod uwagę.

Ciężar sakiewki.
- Eeeeee. Charboyya.... Czy, czy mógłbym cię moc prosić o odliczenie z tego odpowiedniej kwoty i załatwienie mi tego co potrzeba? Wiesz, nie znam miasta tak dobrze jak ty a na pewno masz w swym magazynie kilka niezbędnych produktów odpowiednich dla twoich małych przyjaciół.

Wyraźnie było słychać, ze sposób mówienia zupełnie zmienił się od tego co reprezentował sobą Bluszcz przed innymi. Charboyya nie był zdziwiony czy zaskoczony. Znał już klan podrostka i wiedział że wszyscy zachowują się tak samo wobec nieznajomych. Co innego przyjaciele, choć i im obrywało się gdy stali obok „gości”. Klarowność wypowiedzi, sporadyczne żarty najczęściej sytuacyjne i obraźliwe uwagi zredukowane do minimum. Tak. Przyjaciołom całego klanu należały się honory i nie można było ich traktować jak obcych. No inna sprawa to klienci ale w takim przypadku gry słowne utrzymywały się na poziomie irytowania handlarzy i „pracodawców” by poszli na rękę małym Dawcom Imion.

- No i wybacz za tą szopkę. Ale oni są tacy śmieszni! Szczególnie ten jeden poważny ork. - nawrót wesołości w postaci śmiechu ucichł chwilkę później, jednak mimika twarzy wciąż reprezentowała radość z życia (choć niektórzy mogli by doszukiwać się jakiejś umysłowej cechy wioskowego głupka) –Ale nie mogłem zdradzić naszego drzewnego fortu. Sam wiesz, zasady. A no i jeśli ci nie przeszkadza to wiesz, oni już poleźli, ale jakbyś mi dał jakąś mapę do tej gospody... Poproszę ojców o zrewanżowanie ci się jak nas odwiedzisz. Nie znam tego miejsca więc... I mam nadzieję, że nie pada teraz co?

- Tak spokojnie, wszystko mam na dole. - odburknął nieco obrażony gospodarz – Weź czego ci potrzeba i zostaw zapłatę na ladzie. Spis cenowy masz na czwartej półce na kredensie. A co do mapy, i tak miałem coś dostarczyć do łuczarza więc poślę z tobą chłopaka który cię podrzuci do gospody i zaniesie tobołek. Wiele ci pewno nie potrzeba co? - Charboyya uśmiechnął się półgębkiem widząc jak Bluszcz poprawia zapięcia plecaka. Był on wyraźnie niedopasowany do wietrzniackich rozmiarów. Produkt kogoś kto dopiero wdraża się w szycie wersji mini. Dlatego na przyszłym mężczyźnie wyglądał jak plecak dla trolla noszonego przez elfa.
- A może wytniemy ci otwory na skrzydła i będziesz się w to ubierał co? - skomentował dysproporcję krasnolud ukazując że jednak jakieś poczucie humoru ma.
-Ha! - bzyczenie skrzydeł wywinęło powietrznego fikołka i zgrabnie osiadło na ramieniu Charboyyi – Gdyby mi coś przeskadzało to zrobiłbym to co przed chwilą? Nie. BO wszystko jest do pa so wa ne. Ale ruszajmy już skoro mam się zaopatrzyć. Potrzebne mi będą koc, więcej strzał najlepiej bukowych, jakaś płachta by mi na głowę nie padało....

Wyliczanka nie miała końca ale gospodarz doskonale wiedział co na taką wyprawę będzie potrzebne. Szczególnie dla kogoś kto nigdy na takiej wyprawie nie był.
Maść lecznicza, a raczej jedna czwarta tego co przeciętny człowiek wziąłby na podobną podróż. Zioła na uśmierzenie bólu wysuszone nad ogniskiem i kilka dodatkowych kawałków uwędzonego mięsa. To zawsze jest niezbędne do przeżycia. No i bukłak z wodą którego w pośpiechu Bluszczowi udało się zapomnieć.
Koc, a raczej jego fragment chociaż i tak wietrzniak mógłby się nim owinąć szczelnie przynajmniej dwa razy. I liścik dla łuczarza by uszykował z poprzedniej dostawy trzy kołczany najlepszych strzał wietrzniackich.
Tak wyprawiony podrostek został oddane w ręce chłopaka na posyłki. Mającego zanieść pakunek do klienta.

Wnętrze sklepu łowieckiego wypełnione było zapachem drewna z gryzącą mieszanką specjalnych specyfików konserwujących. Dodatkowo dochodził do tego odór łoju potrzebnego do smarowania cięciw i jako materiał palny do lamp. Jednym słowem, dla wrażliwego nosa Zwiadowcy przestały istnieć bodźce zapachowe. Utrzymywało się to jeszcze kilka dłuższych chwil po wyjściu z kramu. Lokował ie on naprzeciw poszukiwanej gospody. Na tyle blisko by wszyscy o nim wiedzieli ale nie tak by prowokować pijanych złodziejaszków. Raczej by kusić kolejne osoby w alkoholowym amoku dające się wciągać w wyprawy i poszukiwanie skarbów. Co raz dłużej utrzymujący się spokój sprawiał że nie brakowało chętnych na odkrywanie na nowo zapomnianych krain i kaerów.

Całą drogę chłopak zmuszony był od słuchania bezskładnego ględzenia Bluszcza czy to o nowo narodzonych kaczkach, czy to o wyścigach żuków urządzanych przy każdych narodzinach małego wietrzniaka. Dlatego kładąc niewielki tobołek obok półmetrowej postaci, na progu karczmy, wyraz ulgi odmalowywał się na twarzy piegusa (fakt piegowatości również nie został pominięty przez dobre oko Bluszcza, stając się powodem kilku denerwujących uwag i kąśliwości). Nim zwiadowca wszedł do gospody, czop uniemożliwiający odbieranie zapachów pękł zostając zastąpiony innym. Odór alkoholowych oparów, rzygowin, szczyn i niedonoszonego z powodu braku kontroli nad ciałem gówna, obwieszczał wrażliwym przyjezdnym że w tym właśnie miejscu znajduje się karczma łączona ze spalnią. Prawdopodobnie równie zapchloną co zawszoną.
Zdążył na tyle szybko by złapać zbliżającego się Hruga i subtelnie poprosić go o zaopiekowanie się rzeczami wietrzniaka, a konkretnie przymocowanie ich do muła którego ten trzymał na postronku. Resztę pieniędzy które mu zostały schował w plecaku polegając na drobniakach trzymanych w sakwie. Mieściło ich się tam maksymalnie 20 srebrniaków ale więcej nie potrzebował. By się posilić i napić wina rozcieńczonego na specjalne jego życzenie w proporcji pół szklanki wina na dwie szklanki wody. Dla karczmarza to na rękę bo mniej trunku, a opłata jak za zwykły kubek.
Podczas posiłku i zakrapianego picia przysłuchiwał się rozmowie i nawykom nowych „towarzyszy” ale starał nie odzywać. Pamiętał słowa ciotki, która to na jednej z wypraw pokusiła się o docinanie słowne komuś po kilku głębszych. Opuchnięta twarz przez następne pół miesiąca to zasługa szczęścia i umiejętności latania jak mówiła. Dlatego po posiłku i usłyszeniu wielu interesujących nowinek i wiadomości podleciał do karczemnej dziewki.
Poprosił o jakiś kąt na poddaszu i udał się rozwiesić hamak przy gnieździe sowy, która to zagościła w odciętym od kaprysów pogodowych miejscu na poddaszu. Lot nad schodami wieńczyło obicie się kilka razy o framugę drzwi, czy też klapy prowadzącej na strych, i soczyste orcze przekleństwo usłyszane chwilę temu. O co jednak chodziło w tych słowach Bluszcz nie wiedział.
Oczywiście gospodyni gniazda nie zastał jednak liczył na pobudkę w postaci trzepotu skrzydeł ptaka kończącego nocne łowy by przespać cały słoneczny (taka była nadzieja Bluszcza) dzień.
Gwarantowało to mu czas wstania najwcześniej, jeszcze przed porą wstawania służących które codziennie rano zamiatały główną sień karczm i czyściły paleniska. A przynajmniej w tych miejscach które było stać na służące.
Szeroko ziewając mała postać rozłożyła zmęczone kończyny i ciało po dźwiganiu ciężarów i niemal jak dotknięta zaklęciem zasnęła od razu po zamknięciu oczu.
 
__________________
Kto lubi czytać, ten dokonuje wymiany godzin nudy, które są nieuchronne w życiu, na godziny rozkoszy.
Smirrnov jest offline  
Stary 13-01-2015, 01:40   #20
 
Raist2's Avatar
 
Reputacja: 1 Raist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputacjęRaist2 ma wspaniałą reputację
Urdak w spokoju wysłuchał odpowiedzi Gamuudga.“Pewnie nic więcej z niego nie wyciągnę jeśli chodzi o poprzednich kurierów”. Wziął łyk piwa, i łyżkę kaszanki.
- A dlaczego Charboyya... radził nam kupić już teraz prowiant na miesiąc? Skoro... droga w jedną stronę zabiera 2 tygodnie. Na miejscu nie mają…. jedzenia żeby kupić z powrotem? - mówił z pełnymi ustami, kilka drobinek jedzenia wylądowało przez to na stolę. “Coś mi zaczyna śmierdzieć. I to na pewno żaden z nas.”

Po skończeniu posiłku i wysłuchaniu odpowiedzi na pytania, zamówił sobie pokój na noc, i prowiant na podróż. Tego wieczora nie pił dużo, nie miał zamiaru podróżować z kacem, z resztą pił tylko piwo, i to nie krasnoludzkie, więc ciężko było by mu się tym upić.
 
Raist2 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:30.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172