Tony wiedział, co by zrobił, będąc dowódcą tego, co zostało z AJOLOSA. Będąc jednak tylko i wyłącznie pilotem, nie zamierzał zakłócać procesów myślowych pani kapitan. Najchętniej już znalazłby się na pokładzie myśliwca, ale bez rozkazu uznano by to za samowolę, co w obliczu wroga byłoby niemile widziane.
Czekając więc na jakieś bardziej konkretne polecenia siedział i wykorzystując podręczny kalkulator usiłował obliczyć, jakie szanse na dotarcie do byłej kopalni ma Thunder zaprzężony do kapsuł ratunkowych i lądownika (w różnych konfiguracjach).
Wreszcie coś postanowiono.
I, z czego Tony był całkiem zadowolony, jemu przypadło zadanie związane bezpośrednio z jego dziedziną - z czymś co lubił i na czym się znał.
Przygotowanie Thundera do działań nie stanowiło żadnego problemu. Thunder stał i czekał. Było tylko jedno "ale".
- Przydałby się ktoś do obsługi działa - powiedział.
***
Przed wyruszeniem w bój Tony zwiększył odrobinę ładunek myśliwca, dorzucając (prócz niepotrzebnej acz zaleconej broni ręcznej, wraz z zapasem amunicji) parę zasobników z tlenem i kilka ogniw energetycznych.
Start z hangaru, na silnikach manewrowych, był manewrem niemile widzianym i niezalecanym przez instrukcje i instruktorów. Niezalecanym, acz nie zabronionym.
W przypadku takim jak ten głupotą byłoby marnowanie energii na eleganckie opuszczanie okrętu...
Gdy na pulpicie zapłonęły zielone światełka myśliwiec elegancko wypłynął z hangaru.
Tony wprowadził najnowsze dane dotyczące pozycji przeciwnika, a potem zameldował:
- Thunder gotowy. |