Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2014, 20:19   #5
Brilchan
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Samuel Broken i Stanisław Nowicki


- Tak, chociaż nie składałem przysięgi wierzę w tajemnice lekarską i w to, że nie mam prawa zdradzać twoich sekretów, jeżeli sobie tego nie życzysz. A Doktora nie traktuj tak lekko to geniusz w dziedzinie medycznej alchemii i użytkowania kamieni filozoficznych. Ty módl się lepiej do świętej Panienki żeby chciał ci pomóc Szkapa wydał zgodę na użytkowanie kamienia, ale kontakt z Marco może być przydatniejszy. Tak jak ci mówiłem nie wiem czy nawet z kamieniem dałbym radę ci pomóc lepszego specjalisty niż on nie znajdziesz. Lepiej już wracajmy bo jeszcze uwierzą w te ploty co Nora rozsiewa - Stwierdził Samuel myślami wracając do tego momentu, gdy po raz pierwszy dowiedział się o chorobie Stanisława.

Kilka dni temu...

Gdy po tygodniu powtórzył się ten sam zabierający dech ból, by potem przynieść to samo swędzące uczucie Stanisław Nowicki odrzucił myśl, że poprzedni raz to był tylko nietypowy ból brzucha. Zgaga po hot dogach, co zjedli po odwiezieniu Leslie, czy coś równie głupiego. Pomysł po drugim razie wydał mu się jeszcze głupszy. Pomysł o robakach, o których gadała Izabela Ravenowa wydał mu się irracjonalny, ale tyle dziwactw ostatnio spotkał, że musiał się upewnić. I tak trafił samotnie pod progi Samuela. Bardziej, że innego medyka nie znał. I liczył, że Broken odpuści sobie od progu głupich uwag na temat życia miłosnego Staśka, zwłaszcza, że przyszedł bez Stefana. - Przepraszam za najście. Nie przeszkadzam ?

Samuel akurat czytał niewielką sfatygowaną książkę. Była to "Sztuka Wojny " w wydaniu oryginalnym. Jedna z niewielu rzeczy, którą jego Matka wzięła ze sobą z ojczyzny uczył się z niej czytać Xingisku papier zaczynał się kruszyć, była też niezliczoną ilość razy klejona. Lektura ta zawsze uspokajała mieszańca miał nadzieje że może w słowach starożytnego mędrca znajdzie jakąś inspiracje na pokonanie licznych wrogów - Skądże Stanisławie nie przeszkadzasz w czym ci mogę pomóc ? - Spytał zaznaczając stronę zakładką i chowając niewielki tomik do jednej z przepastnych kieszeni płaszcza.

- A ten no... Może ci pomóc w pakowaniu... Tak sobie pomyślałem, bo Stefan mnie właściwie wywalił z mieszkania, że mu przeszkadzam... Nie wiem, czemu...

- Dziękuje za propozycje, ale wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy mam już spakowane. Wiesz, gdy się pracuje w półświatku trzeba być zawsze gotowym na najazd policji i pakować się lekko. Aśka pomogła Mistrzowi się przyszykować zanim przeprowadziła się z powrotem do madame, ale możesz zapytać się Sao czy nie potrzebuje pomocy, bo nie wiem, na jakim jest etapie - Stwierdził z uśmiechem. Wydawał się być zrelaksowany - A bratem się za mocno nie przejmuj ma humory jak każdy nastolatek przejdzie mu

- Tia... Choć nie każdy zachowuje się na punkcie porządku gorzej od własnej matki...

Lekarz wzruszył ramionami - Różni ludzie, różne osobowości. Chcesz napić się herbaty? Właśnie miałem wstawić wodę

- Może być... Dużo masz takich dziwnych eksponatów? - spojrzał na słoik z "niewiadomo, czym"

Syn Ziemi wstał z prowizorycznego stołka, który kiedyś był chyba połową beczki - Trochę się tego nazbierało każdy ma jakieś hobby. Dzięki tym drobiazgom czuje się bardziej jak lekarz a i na pacjentach robi wrażenie - Wyjaśnił rozpalając ogień w piecu - Jaką chcesz herbatę? Ja napije się zielonej, ale mam też czarną, albo mogę ci zaoferować jakieś ziółka. Może być też kawa albo woda - Wymienił wsypując suszone liście do małego czajniczka.

- E ten... Zieloną. Ja się nie znam na herbacie. Jedna z nielicznych rzeczy, jakie Stefan chwali w Amertis to, że kawę i herbatę mają lepsze. Jak patrzę na te słoje to można by pomyśleć, że zetknąłeś się z najdziwniejszymi przypadkami...

A wiesz, że jeden mój znajomy opowiadał mi o takich dziwnościach jak ludzie urodzeni z wchłoniętym bliźniakiem, albo o robalach, co się zalegają we wnętrznościach i potem zżerają od wewnątrz. Wtedy myślałem, że to głupie. Ale teraz to nie wiem, czy to możliwe przy tych wszystkich dziwnościach. Co byś powiedział temu mojemu znajomemu?

- Raczej nie znam się na tego typu rzeczach, zwykle postrzały i rany kłute do tego przeziębienia, problemy z płucami, stawami i mięśniami. Nic niezwykłego najciekawszym przypadkiem był ten Pan, co cię uczył na Radziwiłła, ale niestety nie był zainteresowany moją ofertą pomocy a pomógłbym mu nawet za darmo... Przed nim największym wyzwaniem był alkoholik, w którym zakochała się pewna bogata mieszczanka był już w stanie agonalnym, ale udało mi się utrzymać go przy życiu kilka lat i znacznie to jego życie polepszyć

- Czyli, że nie miałeś z czymś takim do czynienia... A myślałem, że może w Xing to się przechodzi tak jak u nas, w Piastii przechodziło się świnkę z ospą wietrzną...

-Jest wiele rzadkich chorób niestety trudno mi zdobyć dostęp do książek medycznych szczególnie po tym jak niechcący spaliłem bibliotekę uniwersytecką, ale jakby, co to wiedziałbym gdzie szukać informacji

- Ach tak... Ty i ta biblioteka... - Stanisław nic nie mógł poradzić, ale mina mu zrzedła
Wciągnął głośno powietrze: - Jakby to powiedzieć... Wiem, jak poszło ostatnio jak mnie... Zbadałeś w chłodni, ale... Mógłbyś to zrobić jeszcze raz? W sensie badanie!

Zdjął z półki dwie czarki i odchylił wieczko czajnika - Jeszcze kilka minut i będzie gotowa. Tradycyjnie parzona Xingiska herbata, jest gorzka i mocna jak sam diabeł, ale odświeża umysł. Nie lubię tego całego ceremoniału, ale jako napój jest świetna! - Gdy zauważył, że Stanisław posmutniał lekko zdziwiony powiedział - Tak, wielka szkoda, choć jak byśmy coś stamtąd potrzebowali to Ścieżka podobno pamięta wszystkie woluminy tylko trzeba było wiedzieć, czego szukamy

- A co znów choroby weneryczne? Nie będę cię macać, bo znów mnie oskarżysz o zboczenie a Nora będzie miała za dużo pomysłów do książek. Co powiesz na szybki skan ? - Spytał, po czym zdjął klapki i zamknął oczy sięgając do smoczej żyły.

- Skan? A to chętnie! A co to jest skan - przeszedł szybko z radosnego wyrazu twarzy do dość głupawej.

- Skan skończony - Oznajmił neutralnym głosem lekarz - Po prostu zerknąłem na twoją aurę za pomocą specjalnej techniki, którą opracowałem na podstawie Serca Smoka techniki wyczuwania Chi Xingjskich wojowników. Nie mam takiego zasięgu jak oni i muszę się na tym skupić ale bywa przydatne - Wyjaśnił po czym zrobił niewesołą minę - Czekaj coś mi się tu nie zgadza - Wziął głęboki wdech, wyprostował plecy i złożył ręce na kształt odwróconej piramidy - Nie no to niemożliwe ?! - Krzyknął zdziwiony, po czym podszedł do Staśka po drodze podciągając rękawy kitla i pocierając tatuaże. Ukucnął przy chłopaku i bez pytania zaczął obmacywać mu podbrzusze jego ręce były gorące niczym dwa żelazka Nowicki wiedział z doświadczenia, że jest to spowodowane Chi, które przez nie przepływa.

Czajnik zaczął gwizdać, ale znachor wydawał się zbyt zaoferowany żeby to zauważyć.
- Nie mogłeś tego skana dać poprzednio?! O! Teraz jest jeszcze dziwniej niż poprzednio!- zawołał jak Samuel zaczął go macać. - Czajnik spalisz!

- Coś nie tak? Trochę to takie... - mimowolnie dotknął głowy mieszańca. Oburącz - Łaskoczesz... - Przepraszam, za najście, ale Paweł powiedział żebym do pana... - drzwi otworzyła Nora Roberts. - Nie nauczyli pani pukać?! - wrzasnął Stasiek czerwieniejąc. - to ja przyjdę jutro! - zatrzasnęła drzwi, a potem dało się słyszeć jak biegnie. - Muszę to opisać!! O Muzy moje dziękuje!! Takie rzeczy się dzieją! -Co to kurwa było?!

Mieszaniec zdawał się nie słyszeć, co dzieje się wokół w pełni skupiony na aurze pacjenta - Coś ty ostatnio jadł? Jakim cudem masz pasożyty w wątrobie? Żołądek to rozumiem tam mogą się lęgnąć różne rzeczy wystarczy trochę wzmocnionego ziołami środka na przeczyszczenie i nieproszony gość wylatuje razem z kałem, ale wątroba? Przecież to konieczny do życia organ... - Gadał zaaferowany.

- Człowieku, zauważyłeś, że tutaj przed chwilą była ta walnięta baba od męsko- męskich romansów?! - po czym dodał- Zara... To "to" tam jednak jest!?

- Są, są a ja zachodzę w głowę, co to jest?!! Nie da się usunąć konwencjonalnymi metodami. Jakby zrobić operacje to jest szansa, że się zregeneruje, ale trzeba by wyciąć większość organu i modlić się żeby nie zostały jakieś zbłąkane jajeczka... - Głośno myślał i patrzył na brzuch Staśka lekko nieobecnym wzrokiem.

- Że co!? Takie coś nie może istnieć! - Krzyknął zrozpaczony chłopak.

- Istnieje, podobnie jak kamień filozoficzny, homonculusy Brama Życia i ludzie transmutujący swoje duszę. W porównaniu z tym wszystkim pasożyty w wątrobie są niemal zwyczajne. Czy w ciągu ostatnich kilku tygodni jadłeś coś egzotycznego? Może bułki tej trójki kanalarzy? Jakieś surowe mięso? Może skubnąłeś jakieś egzotycznej potrawy jak grałeś Radziwiłła? A może to Scorpia ma jakieś magiczne robaki i cię otruła ?? - wyrzucał z siebie teorie

- Ta kurwa Izabela Ravenowa o tym gadała... Że to zżera po roku człowieka od wewnątrz. Myślałem, że to zgaga po hot-dogach zjedzonych po cynaderkach... Albo wczoraj ta paczka cukierków cośmy zjedli ze Stefanem na doła po sprawie Leslie. Ale jemu nic nie było.... Ale żeby to była prawda?! Dlaczego to nie może być zgaga, tasiemiec?! Dlaczego ja?! - Spytał wznosząc oczy do sufitu.

Stasiek przejechał sobie dłonią po twarzy: - Zaraz... Twardy miał ten pierścień. Jak mu podawałem rękę to mnie drasnął?.. Wtedy trochę swędziało. Ale tyle się rzeczy działo, że nie myślałem o tym... Porażony Stefek, Leslie, podejrzenia pani, Rizy

- Dobra, to w sumie pasowałoby do tego psychola. Powtórz mi dokładnie, co ta lafirynda ci powiedziała. Na pewno coś wykombinujemy pamiętaj, że mamy do dyspozycji pewne nietypowe środki i znajomości - Próbował pocieszyć chłopaka, ale nie wyszło to zbyt szczerze, bo był zbyt zaaferowany ciekawą chorobą żeby skupić się na empatii.

-Ravenowa gadała, że na wielkiej pustyni żyje taki mały roztocz. Wnika przez rankę do wątroby tam składa jaja. Potem młode zagnieżdżają się i zaczynają ją pożerać. Trwa to cale miesiące i gdy ofiara jest bliska śmierci, rój wylatuje przez usta. Noż kurwa...
- Kurwa, kurwa... Cholera... skulił się przyciskając pięści do twarzy. Popłynęła mu łza, ale potem nieoczekiwanie zaśmiał się gorzko. - A jak byłem mały to mi ciotki... Głównie ciotki nade mną sugerowały, że jestem pasożyt. Siedziałem w brzuchu matki dłużej niż powinienem, umarła zanim skończyłem rok i jak na złość ja się rozwijałem zdrowo i nie chcę umrzeć... Jestem pasożyt i od pasożytów mam umrzeć?

- Spokojnie, chodź podpytamy się Mistrza. On żył w klimacie pustynnym możliwe, że ci wsadzili coś mniej groźnego i bajek ci naopowiadali żeby wcisnąć jakiś kit o antidotum? A jeżeli naprawdę takie poważne to poprosimy o pozwolenie na użycie kamienia filozoficznego. Jest ich kilka, więc nie powinno być problemu, ale problem w tym, że ja nie umiem niszczyć obcych organizmów jedynie wspierać proces leczenia żywej tkanki, więc nie wiem czy nawet z kamieniem dałbym radę w końcu pasożyt to nie trucizna czy przestrzelone kolano, ale żywy organizm z własnym Chi, więc trudniej z nim walczyć...

-No tak... Jest przecież Kamień... Powie się Mu... Generałowi, że potrzebuje, to może nie będzie gadać? - otarł oczy - Nie mogę teraz umrzeć. Dzieci nie mam, żony nie mam... I kto wyprowadzi Stefka na ludzi?! Nie mogę. I na złość tym ciotkom, co mi gadały, że powinienem umrzeć już w dzieciństwie...

- Spokojnie, obiecałem ci opiekę medyczną a ja tak łatwo swoich pacjentów kostusze nie oddaje - Powiedział poklepując chłopaka po ramieniu. Nagle poczuł dym - A co to? OŻ KURWA CZAJNIK! - Rzucił się do naczynia, z którego wygotowała się cała woda.

- Rozumiem, że nie masz ubezpieczenia przeciwpożarowego? A w ogóle to czekają mnie straszne rzeczy jak Stefan i to, co nawyprawia Nora po tym, co tutaj zobaczyła!

- Co? Nie mam żadnego ubezpieczenia ani meldunku żywy trup pamiętasz? Gdzie? Co? A skąd tu ona ? - Spytał skołowany Samuel.

-To ja się powinienem spytać. Ze ją Paweł... Znaczy się Stefan przysłał... Przyszła jak mnie maca... Badałeś z klęczek i powiedziała, ze wpadnie jutro... Byliście umówieni?!

- A pies jej mordę lizał! Choć zapytamy się Mistrza o potwierdzenie a jutro pójdziemy do Mustanga

Ja pierdolę... Jak nic wylądujemy w jednej z jej zboczonych książek! Już to zapowiedziała, ale teraz.! To ja na dodatek wyląduje, jako Bottom w związku!! -Stasiek przeszedł do swojego świata.

- Albo pal licho nie jest jeszcze tak późno a to sprawa życia i śmierci, więc można mu wjechać na chatę, bo to stan wyjątkowy! - Odpowiedział Samuel udowadniając, że ma głęboko w poważaniu, co zrobi Nora - A jeżeli uda ci się pożyć dość długo żeby zobaczyć sukces Nory to będziesz miał tabuny fanek, które będziesz mógł zarywać na teksty "o tym, że chcesz spróbować jak to jest z kobietą" - Dodał z uśmiechem na chwilę wracając do sposobu myślenia największego podrywacza kilku wsi.

- Nie zamierzam i nie chce teraz tak umrzeć. To za niebezpieczne zostawiać Stefana bez smyczy przy panu. A jak mój ojciec się dowie... To... No połowa z tego, co mówi Stefan to przesadzona. Zwłaszcza o liczbie wybitych niedźwiedzi i jak wybitych, ale i tak obstawiam wysokie szanse na kolejnego trupa... - Przestrzegł Stasiek.
 
Brilchan jest offline