Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2014, 22:13   #5
Tropby
 
Reputacja: 1 Tropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skał
Najbardziej wartościowi osobnicy rejsu zostali podzieleni pomiędzy okrętami, aby zapewnić bezpieczeństwo zebranych. Malie z spokojem obserwowała wielki błękit na tym samym okręcie na którym znajdowała się Nine. Niedaleko niej był Andy z Arensem, dalej od nich Eabios z Saeh'em. Po drugiej stronie - Quina i Xixia, oraz Rubius. Zebrani byli już daleko, daleko. Dużo dalej niż jakikolwiek ferramencki okręt morski do tej pory. Nie było przynajmniej żadnych powodów do obaw. Póki co.


Malie

Nine, młoda czarodziejka zbliżyła się niepewnie do siedzącej na okręcie Malie. - Wybacz. Mogę mieć do ciebie prośbę? - spytała, nie niewinnie się zbliżając. Wygladała na dość niepewną siebie, co może lekko kontrastowało z jej osobowością.
- Mów śmiało - stwierdziła gwardzistka, odkładając ostrożnie lunetę przez którą obserwowała horyzont. Wyglądało na to że morze było dużo bardziej rozległe niż się spodziewała. Odwróciła się przodem do czaordziejki i usiadł na burcie. - Pamiętaj że dalej jestem ci dłużna za pomoc Andiemu.
- Zaczęłam się ostatnio zastanawiać nad Thalanosem. Znalazłam jedną księgę w jego pokoju. Taką...starą legendę. - powiedziała. - Według niej, pierwsi czarnoksiężnicy na naszym kontynencie pojawli się wraz z tajemniczym prorokiem, przychodząc z odległego, pełnego klejnotów kraju. - wyjaśniła, dość zawstydzona. - Wiem, że to tylko legenda, ale...moglibyśmy spróbować to miejsce oddnaleźć? Tam, za błękitem?
- Hej, trzeba było mówić tak od razu! - zawołała z szerokim uśmiechem Malie, uderzając Nine otwartą dłonią w ramię. - Od jak dawna mówię wszystkim że potrzebujemy informacji o nowych lądach? A miejsce pełne klejnotów i magii to świetny punkt zaczepienia by poszukać sojuszników w wojnie przeciwko Sidhe. Jeśli dowiesz się czegoś jeszcze, to nie pytaj, tylko przychodź z tym od razu do mnie - poleciła.
- Zgoda! - przytaknęła dość aktywnie, po czym mało nie przewróciła się od nagłego podmuchu wiatru.
Hmury na niebie zaczęły ciemnieć, pogoda stawała się coraz cięższa. Nine spojrzała w górę dość zdziwiona, lewitujące za nią diamenty nastroszyły się. - Magia!? - jęknęła. - Bez przesady, to się zbiera na burzę.
- Magia? - Malie stanęła pewnie na pokładzie i ponownie przyłożyła do oka lunetę, by obserwować ruchy chmur oraz horyzont. - Możesz się jakoś upewnić czy to nie naturalny fenomen? Jeśli to rzeczywiście magia, to ktoś może nie chcieć byśmy dotarli do brzegu.
- Zwyczajnie wyczuwam magię. - wyjaśniła się Nine, gdy nagle zaczął padać deszcz. Grom rozbrzmiał na niebie, a błyskawica uderzyła w jeden z okretów Ferramentii. Fale zaczęł trzaskać po pokładach a wiatr szaleć. Zaczął się niezły harmider.
- Niech to diabli - warknęła gwardzistka, ruszając od razu w kierunku głównego masztu na którym widniał duży czerwony przycisk. Nacisnęła go, a przed nią otworzył się panel kontrolny z monitorem który pokazywał widok z bocianiego gniazda na którym połyskiwało kilka błękitnych oraz zielonkawych klejnotów. - Do wszystkich okrętów! Spróbujcie uspokoić tą burzę! - zakomenderowała przez wbudowany w panel opal, po czym pociągnęła kilka dźwigni, a klejnoty na czubku masztu rozjarzyły się jasnym kolorowym światłem, którego magia zaczęła unosić się w górę i rozpraszać znajdujące się nad nimi chmury oraz stopować wiejący wiatr.
Magia zaczęła wirować w okół statku. powietrzna barriera zaczęła powstrzymywać atakujące podmuchy, rozwiewając je na boki, oraz odrzucać krople deszczu, dając załodze momenty na przygotowanie się do sztormu. Maszty zostały pośpiesznie zwinięte. Co się dało wtoczono pod pokład, spod którego wyniesiono sprzęt naprawczy. Praktycznie od razu załoganci poznajdowywali pierwsze uszkodzone deski naderwane elementy konstrukcji, które zaczęli byle jak zabijać, byle byłby spokój. Wiatr się jednak nasilał i szalał. Klejnoty nie mogły wytrzymać tego nacisku zbyt długo i Malie wiedziała, że bariera w okół ichstatku szybko przestanie istnieć, jeżeli coś się nie zmieni. Gdyby tego było mało, mgła zaczęła zbierać się w okół okrętów.
- Nine, z jakiej odległości ktoś mógłby rzucać taką magię? - zapytała techniczka, przywoławszy do siebie liderkę magów. - To raczej czarodziejstwo, zgadza się? Trudno byłoby zakląć konkretny fragment morza? - pytała, próbując się upewnić.
-Nie mam pojęcia. - przyznała. - Ale nie aż tak daleko. Chyba, że na którymś z okrętów były jakiś krąg odbiorny. Coś jak z portalami, zaklęcie można przesyłać dalej. - wyznała. - Acz wątpię, aby ktoś taki był w załodze.
Malie przytaknęła głową w zrozumieniu, a następnie znowu aktywowała opal. Nie było sensu przeszukiwać mgły, zwłaszcza że gdyby coś lub ktoś znajdował się nad wodą któryś z okrętów na pewno zauważyłby go zanim zaczęła się burza. Musieli więc zacząć szukać jej przyczyny w innym miejscu.
- Rozesłać latające drony i zanurzyć je pod wodę! - rozkazała. - Niech szukają czegokolwiek co nie wygląda na morską faunę i przekażcie mi wizję jeśli cokolwiek znajdą!
- Nie możemy tego zrobić później!? - wrzasnął jeden z marynaży, wyraźnie nie zadowolony ideą zwalniania załogi do podjęcia się jakiemuś innemu zajęciu niż utrzymywanie łajby na wodzie.
Tarcza pękła.
Malie o mało nie przewróciła się od siły podmuchu. Na jej szczęście Nine zdążyła zrobić już jakiś podstawowy krąg. Zaczęła własną energią utrzymywać znacznie mniejszą barierę, która ledwo pokrywała pokład statku.
Kolejny z marynaży wybiegł z pod pokładu z wrzaskiem. - Statek Amensa spostrzegł ląd na 4! Wygląda na dość duży kontynent! - poinformował. - Nie możemy nawiązać kontaktu z lewym skrzydłem. - dodał, już nieco mniej rozradowany. Mgła nie pozwalała dojrzeć niczego.
Malie cudem odzyskała równowagę i chwiejnie podeszła z powrotem do konsoli na której oparła ręcę.
- W takim razie czym prędzej obierzcie kurs i przybijcie do najbliższego lądu, ale niech nikt nie schodzi na brzeg dopóki ja albo król nie wydamy pozwolenia. Przekażcie tą wiadomość reszcie okrętów z którymi wciąż mamy kontakt. To rozkaz - poleciła tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Tak jest, kapitanie! - zgodził się marynaż, wbiegając spowrotem pod pokład, do pokoju kontaktowego.
Nine zaczynała wyglądać na wyraźnie zmęczoną swoim zaklęciem. W Mgle zaczęły pojawiać się kształty które coraz mniej przypominały załogę. Dziewczyna zrmóżyła brwi. Zobaczyła na pokładzie stróżkę krwi. Abordaż!?
Ledwo oderwała się od konsoli a przed nią wylądował...Ferramentczyk.


Był wysoki, łysy, może nie licząc dwóch rogów. Miał duże, żółte oczy. Wyglądał jak kot, a jego ogon był niezwykle długi. Ubierał się dość elegancko.
- Więc to tutaj uciekali wszyscy Membrańczycy, co!? - zawołała gwardzistka, wyciągając prawą ręką pistolet z kabury, a segmentowa tarcza na jej rękawicy rozłożyła się ze szczękiem metalu. Jednocześnie uderzyła dłonią w konsolę na której opal rozjarzył się kolorowym światłem. - Cała załoga do broni! Technicy, aktywować bojowe drony! To abordaż! Przekazać ostrzeżenie do reszty floty!
Kreatura skoczyła na Malie wielce lekcewarząc jej krzyki. Jego dłonie błyszczały od elektrycznej magii gdy z całą swoją siłą uderzył w żelazną tarczę Malie, powalając kobietę na ziemię całą swoją masą. Nagły szok otumaniły technika, pozbawił możliwości reakcji.
Kreatura uniosła kobietę za głowę. - Czy jest z wami Tyraal!? - zapytał, głosem oślizgłym i płynnym.
- Nie znam nikogo takiego - warknęła dziewczyna, która poruszyła opancerzoną ręką, by przywalić kotołakowi w twarz i tym samym zrzcucić go z siebie. Jednocześnie jeden z fioletowych klejnotów na jej cylindrze zaświecił się, by poprawić jej koncentrację w trakcie walki.
Cios pięścią zdziwił nieco atakującego, ale wywołał też ogromny grymas na twarzy Malie. Naderwała sobie mięsień, jeżeli nie gorzej. - Gratuluję samozaparcia. - przyznał nieznajomy. Jego energia ponownie przeszła przez ciało Malie, atakując je i porządnie raniąc. Strażnik straciła przytomność.
 
Tropby jest offline