Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2014, 22:14   #6
Deadpool
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
Quina miała przed sobą bezkresny spokój i przyjazną bryzę wiatru. Załoganci kołatali się po statku w spokoju dbając o jego dobry stan. W którymś momencie jeden z tak zwanych kapitanów okrętu podszedł do kobiety. - Czy mogłabyś na to spojrzeć? - poprosił, wręczając jej w ręce podłużną lunetę. W oddali widać było podłużną budowlę, na jakimś skrawku lądu. Na jej szczycie znajdowało się duże, okrągłe pomieszczenie, którego każda ściana była szklana. W okół budowli krzątało się dużo sylwetek.
Budowla nie przypominała gwardzistce niczego co do tej pory widziała, nie mówiąc już o domniemanych zastosowaniach owej wieży - Niech Pan powiadomi Króla, że natknęliśmy się na jakąś nieznaną budowlę. - Powiedziała pocierając delikatnie kciukiem i palcem wskazującym naszyjnik. Byli zbyt daleko by dokładniej się przyjrzeć, lecz Quina nie odrywała wzroku od budowli.
- Tak jest! - przytaknął mężczyzna, szybko usuwając się z pobliża Quiny. Kobieta przyglądając się budowli spostrzegła, że ludzie w niej są aktynwi. I dziwni. Gdy w skupieniu przyglądała się tym sylwetką, dostrzegła, że są one poniekąd...zwierzęce.
Niebo nad okrętami zaczęło się zaciemniać, a wiatr stopniowo wzmacniać. Do Quiny zaczęło dochodzić złe przeczucie.
- Hmm. Niedobrze. - Mruknęła do siebie, spoglądając na drastyczną zmianę pogody. Tak czy inaczej została na stanowisku, w oczekiwaniu na Króla. Najgorszym było to że jej złe przeczucia zwykle się sprawdzały. Mimo wszystko pozostawała niewzruszoną, a przynajmniej tak wyglądała.
Zaledwie kilkanaście kroków przed Quiną, uderzył deszcz, grom i piorun. Statek rozpadł się na pół i zaczął płonąć. Ognia było jednak dość więcej niż spadającej z nieba wody. Wiatr zaczął szaleć w diabelskich rytmach. Wszyscy zaczęli panikować i krzątać się po pokładzie. Lilia wybiegał nagle z swojej kabiny. Miał zimny wyraz twarzy. - Wszyscy do łodzi ratunkowych! - wrzasnęła. - Wskakiwać na inne okręty! - nakazała, niezbyt pewna czy nie będzie to za trudne zadanie. Okręty były blisko siebie, ale wciąż oznaczało to przebijanie się między rozszalałymi falami
W momencie rozłamywania się statku, oparta wcześniej o barierkę “Purpura Luna”, zaczęła niebezpiecznie szybko zsuwać się ku czeluści morza. Gwardzistka puściła się biegiem w stronę swej broni, by wślizgiem do niej dopaść. Gdy tylko ją pochwyciła, musiała zrobić fikołka do tyłu by uniknąć zmiażdżenia przez palący się kawałek masztu. Ogień buchnął jeszcze wyżej, torując drogę Quiny. Nawet jeśli by przeskoczyła nad przeszkodą, i tak wpadłaby do morza. Jedyną drogo była cienka barierka która też powoli zajmowała się płomieniami. Niewiele myśląc wskoczyła na nią i chwiejnie zaczęła po niej truchtać. Fakt że drewno zaczęło trzaskać w miejscach gdzie poprzednio stawiała stopy, tylko utwierdzał ja w przekonaniu ze nie może się już zatrzymać. Gdy obeszła już przeszkodę musiała skoczyć, łapiąc za jakąś linę, by pokonać resztę powstałej przepaści. Lina trzasnęła, zmuszając Quinę do przymusowego lądowania, ale już za przeszkodą. W momencie gdy uderzyła o pokład wykonała przewrót do przodu. Była już kilkanaście kroków od Len.
- Panno Len. Musimy natychmiast ruszać w stronę łodzi. - Rzuciła prędko, jasno dając do zrozumienia że bez niej się nie rusza.
Lilia spojrzała na Quin nieco zdziwiona, bardzo widocznie ogłupiała. Po chwili jednak opanowała się, puszczając wypowiedź Quin około ucha. Ruszyła biegiem w stronę łodzi, ciągnąc Quin z sobą, ale też co moment rzucając się na pomoc jakiemuś marynarzowi, i to samo nakazując Qin. Okręt zanurzał się coraz bardziej. Na szczęście bariery mimo wszystko aktywowały się, pozwalając załodze na nieco oddechu. Ostatecznie Lilia dostała się do łodzi ratunkowej, wołając w swoją stronę Quinę. Był to moment w którym bariera pękła. Zawiało ponownie, a w mgle kobieta ledwo widziała przed samym sobą. Podpalony maszt spadł przed nią, zmuszając do odskoku w tył. Wiatr zawiał, zrzucając ją z statku.
 
__________________
"My common sense is tingling..."
Deadpool jest offline