Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-12-2014, 19:45   #21
Gargamel
 
Gargamel's Avatar
 
Reputacja: 1 Gargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumny
To, ze nieznajomy za nim podążył było dla Henia bardzo dziwne i podejrzane. Szokiem natomiast, i to nie małym okazał się fakt, że ów nieznajomy, którego skądś kojarzył wiedział jaki Henryk Koliba ma pseudonim lub kim był przed swoim tragicznym upadkiem. Co ciekawsze gość był odzian dostatnio a i brzuszek miał lekko zaokrąglony z tego burżujskiejo dobrobytu, podczas gdy profesor chadzał głodny. I gdzie tu, kurwa sprawiedliwość? Nieznajomy miał dwie komórki. DWIE KOMÓRKI!!!! No to była rozpusta w biały, pierdolony dzień. Heniu nie miał szczęścia, bo gość nie okazał się takim samarytaninem, na jakiego wyglądał. Skroić go nie miał siły, a nawet jakiegoś konkretniejszego argumentu nie posiadał.
- Nie mam pieniędzy na karetkę – stwierdził patrząc na swoje dziurawe buty ze wstydem. Dopiero po dłuższej chwili podniósł wzrok znad swych okularów i spojrzał na twarz nieznajomego. Mógł zadać proste pytanie, kim jesteś, ale to by było głupie zważywszy na fakt, że zaczynał sobie przypominać z kim ma do czynienia.
- Pan Kazimierz Nowowiejski. - stwierdził bez cienia radości, iż w przebłysku geniuszu rozszyfrował prawdziwą twarz tajnego agenta.
- Dostał pan zaledwie czwórkę z mojego przedmiotu. Nie do końca opanował pan budowę i zastosowanie związku chemicznego zwanego powszechnie ropą naftową. To wstyd dla przyszłego inżyniera. - Zgromił go, jakby się gniewał, za taką ignorancję wobec tego zagadnienia. Rychło jednak ochłonął. Nie byli na uniwersytecie a Kazio nie był na egzaminie. Od tamtego momentu minęło trochę czasu.
- Prawda, prawda. Zawsze się dopytywałeś detali, lecz miałeś problemy z ich zapamiętaniem. Jako jedyny nie opuściłeś ani jednych zajęć. Niezmiernie mnie to cieszyło, mój drogi. - - Uśmiechnął się do swego rozmówcy nieco nieśmiało próbując się podnieść na nogi. Daremnie. Siły jeszcze doń nie wróciły. Dany czas oczekiwania na karewtkę mógł sobie skrócić albo zrzędzeniem i klnięciem, albo opowieścią swych dziejów. Wybrał to drugie.
- U mnie? Niewiele. Dwa lata po twoim roczniku zostałem wyrzucony z pracy. Powodem były jakoweś nadużycia i machlojki z chemicznymi składnikami. W pustym domu usiedzieć na trzeźwo nie mogłem, a teraz... Teraz jestem tutaj. Ja, profesor chemii z naszego uniwersytetu. Poniżony, obdarty z godności, bezdomny i głodny. - Zakończył z goryczą w głosie swoją wypowiedź. I tak już za dużo powiedział, choć czuł, że taka szczerość pozwala mu oczyścić swoje wnętrze z toksyn, złych myśli. Odnotował so9bie w pamięci, że musi częściej zwierzać się komuś bliskiemu z trapiących go problemów i zacząć słuchać problemów innych by odpłacić się dobrem, za dobro.
- Kaziu, nie masz poratować groszem starego profesora, który już nie ma nic cennego na tym świecie?
 
__________________
Gargamel. I wszystko jasne

Ostatnio edytowane przez Gargamel : 31-12-2014 o 19:57.
Gargamel jest offline