- Markus da sobie radę - stwierdził Gaston wzruszając ramionami - Wolmar przez tego Tolzena zapomniałeś o balu. Chodź idziemy do krawca, potem lekcja manier, sklep z pachnidłami, golibroda. Zapomniałem czegoś? Ach tak, trzeba jeszcze nająć jakiś elegancki powóz.
Gaston zaczął zbliżać się do drzwi wyjściowych i machnął rękę na czarodzieja - No chodź mamy dużo roboty. A wy Gotfrydzie i Dieterze zastanówcie się jakby tu niepostrzeżenie dostać się do świątyni i do Tolzena, bo coś czuję że czekanie cztery dni może się źle skończyć. Tylko nie wyjeżdżaj mi tu Dieterze ze swą kapłańską gadką o tym że to niemoralne. Pamiętajmy że Middenheim wróg miał swoich ludzi w najwyższej hierarchii ulrykan. |