Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-01-2015, 18:58   #129
wysłannik
Wiedźmołap
 
wysłannik's Avatar
 
Reputacja: 1 wysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputację
Osób przy bram było dość sporo, jak na taką porę. Chociaż nie był to żaden problem. Johann nie uważał się za jakiegoś wielkiego mieszczucha, jednak obecności w mieście mocno mu brakowało. Życie na trakcie i podróżowanie nie było mu aż tak obce, jednak zbyt długie przebywanie poza społecznością ludzi było dla niego nieprzyjemne. Johann zwyczajnie lubił miasta, lubił ruch, lubił to, co mieściny, niemal wszystkie, miały do zaoferowania, czyli piwo, jadło i nocleg pod dachem. Trakt potrafił wymęczyć człowieka. Zimom było makabrycznie ciężko, latem to pół biedy.

Pijany Mnich wydawał się najlepszym miejscem na nocleg i odpoczynek. Umiejscowiony w dzielnicy świątynnej powinien zapewniać większy spokój niż karczma, która leżała zaraz przy bramach miejskich. Teoretycznie powinno też być tam mniej osób, mniej przejezdnych. Chyba, że inni podróżni myśleli tak, jak Johann...

Najwyraźniej tak było. W karczmie ciężko było znaleźć miejsce by w spokoju zjeść, a o pokoju można było zapomnieć. Gdyby nie krasnoludzki zabójca trolli, drużyna pewnie miałaby spory problem z znalezieniem noclegu.

Johann uczestniczył w zapoznawczej rozmowie. Zabójca wydawał mu się bardzo dziwną postacią, zresztą nie tylko jemu. Prawdą było, że zabójca trolli to jest dziwna osoba. Kto inny zostawia wszystko co ma i rusza polować na trolle, olbrzymi, smoki czy demony by znaleźć w walce z nimi chwalebną śmierć?
Grunt, że krasnolud przygarnął ich do siebie i podzielił się pokojem.


Johann urzędował w pokoju na poddaszu razem z Atosem.
-Widzisz Johann jak sprawy stoją. Zostało nas dwóch. Nowa kompania zapewni nam spokojną drogę na ziemie ojca. No może nie do końca spokojną. Jednak na pewno przyjemniejszą i bezpieczniejszą.

- A co potem? Przecież nie zatrudnisz ich na stałe. A raczej twój ojciec tego nie zrobi... Trzeba nieco ostrożności raczej. Podróżowanie z nimi może odbić się na reputacji twojego ojca. Krasnoludzki zabójca, łowca nagród... ludzie mogą gadać.

- Mój ojciec chce dziedzca w swych włościach. Skoro go chce i potrzebuje, będzie skłonny do ustępstw. Oni jeśli się sprawdzą jako towarzysze, tym ustępstwem będą.- powiedział Atos pewnym siebie tonem.- Co do reputacji być może masz racje. Tylko zastanówmy się, wolimy
ryzyko jej nadszarpnięcia czy wolimy dojechać do celu? Inną sprawą jest, że dobrego słowa nam też przysporzą. W końcu Treville i jego świta ubili bandytów czyż nie?



- Ubili albo nie ubili. Jak ludzie będą chcieli wierzyć to uwierzą. - Zaczął zupełnie obojętnie. - Nie żebym się bał, bo nie o to idzie, ale skoro padło parę osób, to mogą się znaleźć inni, którzy będą szukać zemsty. Powinni znaleźć nas bez problemu. Bo co o nich wiedzieliście? To raczej nie byli jacyś tam uchodźcy z Kislevu, na których nikomu nie zależało. Może byli częścią jakiejś większej bandy? Przecież skoro żyli w Sylvańskich lasach to nie mogło ich być tylko kilku. - Powiedział wyraźnie zmartwiony.

- Było ich dość wielu żeby dali sobie radę sami, choć zapewne mają wspólników. Pytanie czy będą szukać zemsty na szlachcicu? Może szkoda im ryzykować. Zresztą to gdybania na które nie mamy wpływu. Po prostu bądźmy ostrożni.
 
__________________
"Inkwizycja tylko wykonuje obowiązki, jakie na nią nałożono. Strach przed nią jest zbyteczny; nienawiść do niej, to herezja." - Gabriel Angelos, Kapitan 3 Kompanii Krwawych Kruków.
wysłannik jest offline