Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-01-2015, 15:57   #130
Smaug1990
 
Smaug1990's Avatar
 
Reputacja: 1 Smaug1990 nie jest za bardzo znanySmaug1990 nie jest za bardzo znanySmaug1990 nie jest za bardzo znany
Fulgrimowi wydawało się że przebywa w tej podłej zapomnianej przez bogów krainie od wieków. Jak przez mgłę przypominał sobie podróż przez bezdroża Sylvani. Tak samo mętne były wspomnienia o ostatniej robocie jakiej się podoił. Mieszek jednak przyjemnie brzęczał i był odpowiednio ciężki a i karczmarz nie narzekał na terminowość płatności.

Jedyne co Fulgrim wydział wyraźnie w swoim umyśle był tajemniczy stwór. A raczej plotki jakie słyszał na jego temat od kramarzy i karczmarzy na traktach wiodących do tej potępionej krainy. Te plotki jednak wystarczyły by Fulgrim podjął podroż właśnie w tym kierunku.

Jednak gdy już dotarł do pierwszego miasta i co ważniejsze do pierwszej karczmy, w której było dla niego miejsce jego pierwotny entuzjazm nieco opadł. Sylvania przygnębiała go i wpędzała w stan ciągłego braku humoru oraz zmuszała do nieustannego pica. Z tego stanu beznadziei wyrwał go krasnolud, zupełnie mu nie znany krasnolud a za nim pojawiła się kompania ludzkich awanturników jak mu się zdało.

Spotkanie pobratymca, tak dawno nie widział innego przedstawiciela swej rasy, napawało go niewypowiedzianą ale i nie okazaną ni ruchem ni uśmiechem radością.
Stan tego uniesienia nie trwał przesadnie długo i po chwili zastąpił go smutek. Smutek, który ostatnio Fulgrim zepchną gdzieś na margines swojej świadomości. A czego robić nie powinien bo jedynie ten smutek ta troska powinna trzymać go w swym żelaznym uścisku i motywować popychać do działania. Był więc po stokroć wdzięczny Nowo poznanemu towarzyszowi za jago pojawienie się i przypomnienie kim jest i co powinien teraz robić zamiast siedzieć i użalać się and sobą w jakiejś karczmie. - Klnę się na moją brodę i topór że dopomogę temu zacnemu khazadowi za to co właśnie dla mnie nie świadom uczynił. Pomyślał Fulgrim.

Dary losu nie wyczerpały się jednak an tym jednym wydarzeniu. Towarzyszem szlachetnego Urgrima okazał się ludzki łowca nagród imieniem Nathaniel, który opowiadał o człowieku (bestii) którego tropi. Jego opis zdał mi się wielce podobny do maszkary, której bali się okoliczny mieszkańcy i o której opowiadali mi kupcy.
- Dzięki ci o potężny i waleczny Grimnirze za zesłanie mi tej kompanii i szansy na dobrą walkę. wyszeptał w khazalid Fulgrim wznosząc toast nie zwracając uwagi na lekką konsternację zebranych przy stole kompanów. Dopił swoje ciemne ale i już w staroświatowym pożegnał swych kompanów udając się na spoczynek.
 
Smaug1990 jest offline