Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-01-2015, 16:34   #19
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Skoro wszystko zostało postanowione, trzeba było przygotować się do wykonania misji.
Jako że nie wybierali się na koniec świata, przygotowania skomplikowane nie były - w końcu dopiero co przybyli do miasta, znaczną część ekwipunku mieli. W każdym razie Lander miał. A jeśli wziąć pod uwagę otrzymane od skrymszandera złoto, to nie powinno być żadnych problemów z zakupami.

I nie było, jako że skład Pomaba był dobrze zaopatrzony, a ceny - nie astronomiczne.
Zakupiwszy futro, które mogło się podczas wędrówki przydać, Lander pożegnał się ze sprzedawcą i zarazem właścicielem, po czym powędrował do Śnieżnej Zaspy, by załatwić sobie nocleg.
Nie zamierzał z niego korzystać w tej chwili, ale część ekwipunku mógł tam zostawić. No i czekało go jeszcze spotkanie z robalami.

Wnet się okazało, że aż tak proste rozwiązanie tego problemu nie było. Rozdepnięty robal zostawił po sobie wielką plamę i Lander był pewien, że Grisella nie będzie zadowolona z tego typu ozdobników. Z tego też powodu kolejny robal i następne powędrowały do jednej z pustych beczek. Z myślą o wyniesieniu ich w terminie późniejszym i pozbyciu się z dala od domów, na przykład topiąc w jeziorku.

Plaga robactwa miała to do siebie, że że nie zniknęła po usunięciu ostatniego robala. Wystarczyło trochę poczekać i w piwnicy pojawił się kolejny.
Jako że robactwo nie lęgnie z brudu (wbrew temu, co opowiadają niektórzy), a już z pewnością nie robale wielkości pięści.
Po odsunięciu regału trudno było przegapić dziurę, z którego wylazł kolejny przerośnięty chrząszcz. Długo się biedak wolnością nie nacieszył - złapany przez Landera wylądował w worku i poszedł na mały spacer.
Niestety okazało się, że w miasteczku nie było żadnego znawcy robali (Panie, co pan chcesz. Żuk jak każdy inny. Zatłuc i tyle.).
Nie można było paskudztwa wytruć (bo nie było wiadomo, czym), radykalne sposoby (siarką, ogniem i żelazem) były albo szkodliwe dla używającego, albo dla budynku, albo dość trudne do zrealizowania z powodów technicznych. Grisella raczej nie byłaby zadowolona, gdyby Lander rozebrał pół ściany.
Trzeba było zastosować rozwiązania tymczasowe.
Lander wstawił z powrotem cegłę i zastawił ją jedną z półek, którą potem starannie przybił do ściany.
- Może zdechniecie z głodu - powiedział.
Raczej sądził, że robale będą na tyle sprytne, że wykopią sobie inny tunel. Ale to już nie był jego problem. Ani też Griselli.
Przesunąwszy na swoje miejsce regał (co dodatkowo wzmocniło zabezpieczenia) i usunąwszy (mniej więcej) ślady po rozdeptanym robalu poszedł zdać krótką relację karczmarce.

- Robale dostawały się do piwnicy przez dziurę w ścianie - powiedział cicho, gdy gości nie było w pobliżu. - Wstawiłem z powrotem cegłę i załatałem otwór. Już nie wejdą do piwnicy - dodał.
 
Kerm jest offline