Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-01-2015, 12:49   #288
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Dwóch ludzi podążało przez pogrążony w ciemnościach las za oddalającym się mutantem. Odmieniec nie zorientował się, że ktoś za nim idzie, mimo że łowcy zdarzyło się parokrotnie narobić całkiem sporo hałasu. Długonosy grzywacz nie kluczył, szedł prosto, dobrze wiedząc gdzie znajduje się jego cel. A ten oddalony był o jakieś pięćset kroków od miejsca bitwy. Mutant zsunął się po dość stromym stoku i zatrzymał na dnie porośniętego kolczastymi krzewami jaru. Søren i Gunther zatrzymali się na górze, skąd mogli obserwować to co działo się poniżej.

Mutantów było czterech. Oprócz poznanego już długonosa, był tu też młody chłopak, któremu los przydał długiego kościanego, wijącego się na wszystkie strony ogona; coś o trudnej do rozpoznania płci, pokryte zwałami połyskującej oleisto skóry; olbrzym-albinos uzbrojony w wielgachny topór, na którym wciąż widać było ślady krwi Balina i pokryta niezliczoną ilością długich, pokrzywionych kolców kobiecina, wciąż ubrana w spódnicę i zapaskę, trzymająca w ręku ułamek wałka.

Wysłany na przeszpiegi długonosy zaczął wyjaśniać sytuację. Mówił w reikspielu, z stirlandzkim akcentem. – Wciąż tam są. Poczułem ich. Co najmniej dwóch z nich żyje, pewnie więcej. Chyba mają zamiar wracać w góry. Idziemy za nimi czy...
- Toś nie mógł dokładnie sprawdzić, partaczu? – krzyknęła na niego kolczasta, wymachując wałkiem. – Ilu dokładnie i gdzie idą! Pocożeś tam lazł?
- A co, miałem się na nich wpakować?
- Wywęszyć! Od czego masz ten swój zasrany kinol?
– zapytała gospodyni, pozostali zaczęli się śmiać. Śmiech pokrytej nadmiarem skóry istoty brzmiał jak przeciągłe pierdnięcie. Grzywacz odwrócił się obrażony.
- Nie wiemy teraz co robić – odezwał się albinos basowym głosem, w którym słychać było północne twarde nuty. – Iść za nimi? Zaatakować? Schodzić w dolinę za tym, który nas wezwał? Czy ktoś w ogóle wie, gdzie mieliśmy iść?
- Jo bym nie atakował
– powiedział chłopak z ogonem. – Bitni som. Samiście widzieli. Wiela nas nie ostało. Jo bym ostawił to wszystko i poszedł w pierony. Gdzieś w doliny...
- A zew?
- Co zew? Wezwoł nas, poleźlimy za nim. A skoro doł drapaka, a my zewu nie słyszym, to mamy go szukoć? W dupie go mom. Ja stąd leze. Kto ze mną?


Zdecydowali się wszyscy i zaczęli iść w dół jaru. Gunther ocenił, że po kilkunastu minutach marszu grupka dotrze do starej drogi, wiodącej od kopalni do doliny.

Tymczasem na pobojowisku, ciągnąc ostatkiem sił Oswald i Druga wygrzebali płytką jamę w jakimś wykrocie i złożyli w niej ciało zielarki, które następnie przywalili kamieniami. Oswald zmówił krótką modlitwę do Morra, co musiało starczyć za rytuał pogrzebowy.

Mutant – spostrzegawczość 39, porażka
Soren – skradanie się 42, porażka
Mutanci – spostrzegawczość 99, porażka
Gunther – ukrywanie się 18, sukces!
Soren – ukrywanie się 90, porażka

 
xeper jest offline