Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-01-2015, 11:50   #104
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Heber spoglądał w górę, widząc nadlatujące rakiety kasetowe. Wiedział gdzie stoi. Wiedział, że nie ma osłony. Wiedział, że właśnie umiera… i przyjął to ze spokojem. Jak Maverick.
- A teraz skopię ci bydla… - “ku dupę, za to, że dałeś się zabić” chciał powiedzieć, ładunki kasetowe mu przerwały. “Ave Imperator. Ave Imperium” było ostatnią myślą jaka mu przeszła przez głowę.

~ * ~

Davy nie dał po sobie poznać jaką ulgę odczuł gdy drużyna dobrała się do rusznicy przeciwpancernej. Czegos takiego potrzebowali. Dać ją drużynowemu szturmowcowi i już mogą polować na co lżejsze czołgi i transportery na piechotę.

- Ruszać się! Nie stać w miejscu, bo pożałujemy.

Pachydermy zostały wystrzelane… Wrogowie przepędzeni, a Testudo unieruchomiony. Kolejna strata, ale Davy wierzył w Heyrona. Jednak do tego potrzeba było czasu, którego teraz nie mieli.

~ * ~

Davy wystąpił przywódczyni naprzeciw.
- Davy Engel z Cadii. Szef drużyny Officio Sabatorum, w służbie Imperium.
Kobieta zdawała się zrozumieć przynajmniej część wypowiedzi.
- Yarni. - powiedziała, pokazując na siebie. Dodała kilka słów, których ogólne przesłanie można było zrozumieć: pochodziła z jakiegoś plemienia Kago (co ciekawe, słowo “sektore” u nich oznaczało “plemię”).
- Zwyczaj mówi “wróg mego wroga…” i takie tam. Przynosimy wam wsparcie. Wzniósł rękę, wołając Onyxa, który przyniósł dziesięć sztuk zdobycznej broni, rzucając ją przywódczyni do stóp. A następnie przyniósł ostatnią ocalałą zgrzewkę piwa, którą chował na czarną godzinę i zamachał nią w ogólnoimperialnym geście pozdrowienia. - Dzieli nas czas, ale jednoczy cel. Wspólny wróg. I żal. Po stracie braci i sióstr.
Oceniła wzrokiem przekazany sprzęt, a następnie nakazała swoim ludziom zabranie go. Zmierzyła potem wzrokiem Sabatorii i ich pojazdy. Widać było wyraźną zazdrość i chłodną kalkulację. To było tak ostentacyjne, że aż na pokaz. Musiała się czuć wyjątkowo pewnie.
Dała znak krzykiem. Prowizoryczna brama w barykadzie została rozsunięta, umożliwiając przejazd.
- Myto funkcjon. Impere żelazowoze e Impere woje tranzyt bo myto. Kago woje eskorte o pryncyp. Impere ni batalie, ni krostranzyt, bo denat. Impere pace, Impere dycha. Impere antypace, Impere denat. Ta?
- Impere pace. My nie chcete z Kago wojować.
Yarni wskazała dłonią stronę, z której przyjechali Imperialni.
- Ander sektore ni komplika dycha ni Impere, ni Kago. Ander sektore komplika ora batalie, ander sektore denat. Gwarant. Gruzy Kago, gruzy pace.
Pokiwawszy głową na to wszystko Azul, wspierający się na metalowym kosturze, postanowił dorzucić swoje trzy gelty. Mówił starając gestykulując ostrożnie, jakby starając się uświadomić rozmówczyni, że może coś przekręcić.
- Hmmm… Impere pace... Ander sektore batalie Impere - Impere batalie-tęgo-wpierdolo ander sektore. Umm… Gruzy sektore Kago? - tu pytająco wskazał terytorium za bramą szerokim gestem - Mua żelazoszaman Azul. - wskazał na siebie samego - Z sektore Volg, gruzy daleko. On - tu wskazał Engela - Sektore Cadia. My - pokazał na siebie i na oficera - Grande sektore Impere. My grande-batalie-wpierdolo złe sektore renegate i złe sektore chaos.
Kobieta spojrzała podejrzliwie na Sabatorii. Z pewnością nie słyszała takich obcych jej nazw. Volg, Cadia… Ci ludzie znali tylko Kapitol i okolice. Może, jeśli byli obieżyświatami czy nomadami, większy fragment Malice… ale nic więcej.
Jej ludzie wprowadzili Sabatorii i ich pojazdy za bramę. Po drodze, kobieta słuchała słów Azula, który całkiem szybko przyswoił sobie styl wymowy lokalnego dialektu. Tubylcy obserwowali Imperialców (a szczególnie Azula) z minami w stylu “co to za cudaki?”, zaś ich sprzęt mierzyli łapczywym wzrokiem, głodnym szabru i zdobyczy.
- Andere sektore e Impere sektore wypow ak jedn. Andere sektore wypow: pace Kago sektore e Impere sektore. Impere sektore e żelazowozy, e ersty Impere delegate wypow t’samo. Ata! Batalie, ful batalie, wiel dobe. Andere sektore e Impere sektore batalie. E ta? Kago obserw, Kago neutral. Pryncyp Kago filować prawde.
Wydała kilka szybkich rozkazów. Już wkrótce, pokaźny oddział tubylców otoczył imperialny konwój. Stanowili go lekcy piechurzy, dwa łaziki oraz kilkunastu… jeźdźców. Na lokalnym gatunku szablowilków. Ta Yarni musiała mieć spore wpływy pośród tutejszych.
- Kago woje ta eskorte o pryncyp. Pryncyp audiens, ta ersty Impere delegate, ta andere sektore e ta Impere żelazowoze. Filować prawde, dan prykaz fer ful Kago sektore. - przerwała na chwilę i nachyliła się ku rozmówcom - Konfidence… pryncyp świeci-myto, pryncyp zadow. Gunse, ostre, demolete, pancere. Dan pryncyp filować chłodnie wy.

Konwój w całkiem powolnym tempie mijał kolejne ulice, przecznice i zagospodarowane, uprzątnięte i ufortyfikowane ruiny plemienia Kago. Yarni zadała w pewnym momencie pytania:
- Explore Kago wypow: filować grosgrande batalie wszędy. Wypow: grande batalie, ful denate, grosful woje wszędy. Prawde legendare Impere batalie myt “haose”? Ta-ta “haose”?
- “Haose”... haose grosgrande antypace - swoim pancernym butem Azul narysował koło z czterema kreskami przecinającymi je po całości po czym zaczął go deptać - “haose” jebane skurwysyny… Impere napierdalać plugawe, grosful haose...
Wypowiedział jeszcze wiele słów, ale dało się z emocji w jakie w to wkładał i wysiłku, aby zatrzeć narysowany symbol wywnioskować wielką pogardę i nienawiść wobec wymienionego “zjawiska”.
- My, woje Impere. Woje batalie fronto. My opowy batalie myt haose. Sektore Kago obserw, Sektore Kago słyszeć woje fronto. Sektore Kago móc filować prawde szeroko. Szeroka perpektywa. - rzekł wskazując na wizjery swojego hełmu, a potem rozłożył dłonie pokazując duży promień obserwacji -Prawde gut. Gut prawde z grose filowanie.

- Chyba ze sprzętem u nich krucho… - rzekł plutonowy Kasrkin patrząc jak tubylcy wgapiają się w ich nie jakiś niezwykły w końcu osprzęt. Nie trzeba było mieć gadki Dave’a by widzieć, że chętnie potuliliby ich sprzęt we własnych łapkach i garażach. Co w sumie aż takie niezwykłe nie było. Zresztą w takim zrujnowanym swiecie i miescie nie należało chyba oczekiwać cudów sprawnej techniki.

- Z paliwem chyba też… - mruknął znowu Karel widząc otaczających ich jeźdźców. Pomachał jednak najbliższemu i chwilę obserwował ten nie tak całkiem zwyczajny w końcu widok po czym wrócił do swojej analizy tematu.

- Pojazd pod każdym względem przebija kawalerzystę w większości wypadków dlatego my sadzamy dupy na siedzeniach a nie siodle. Ale pojazdy potrzebują paliwa a konikowi wystarczy coś zasiać i podać… - podał raczej znaną informację i pozornie zamilkł na chwilę wpatrzony w jeźdźców.
- A gdzie ty widzisz tu konie? - zripostował Haller.
- Kaarel, brałeś coś rano i nie podzieliłeś się z kumplami? - dodał Chris rozglądając się wokół. Sam oberwał w głowę podczas ostatniej potyczki, ale halunów nie miał. A przynajmniej lubił tak myśleć.

- Ale w takich ruinach to powiem wam chłopaki, że taki koń to prawie jak piechur czyli wjedzie nawet tam gdzie pozornie terenowy pojazd nie da rady. A jest szybszy od piechura. I nie tak głośny jak pojazd… Generalnie w ich sytuacji to nie jest takie głupie… - podsumował swoje rozważania Cotant. Kawalerzysta mógł budzić uśmiech politowania na współczesnym polu walki ale jak się wzięło miejscowe zasoby i specyfikę terenu to zaczynało to wygladać dużo sensowniej.

Do bezpośrednich negocjacji z przywódczynią się nie wtrącał choć słuchał z zaciekawieniem. W końcu ani nie został wywołany a uważał, że chłopakom dobrze idzie. Do tego miejscowi mówili dziwnym akcentem który jak się skupił był mniej więcej dla niego zrozumiały ale nie chciał strzelić jakiejś gafy co mogło się potem odbić na nich wszystkich. *

Davy z zadowoleniem oglądał inicjatywę swoich ludzi. Przynajmniej póki była sensowna. W inteligencję techkapłana nie wątpił, a reszta też nie dała rady nic schrzanić, jak dotąd. Budziła jego zaufanie.
Davy zapamiętywał wszystko wokół. Budował w głowie plan obozu.
- Mamy za sobą fulbatalie e ranne. Ich stane jest stabilny, ale potrzebują odpoczynke. A dan, najlepiej jutre, chciał bym prosić o widzenie z waszym przywódce. Mamy wiel do omówienia.
 
Stalowy jest offline