Napisany wraz z MG Kostrzewa spełniła swoje pragnienie, odwiedziła Źródło i porozmawiała z Arną. Jednak nie wiedziała - bo i nie mogła wiedzieć - że rozmowa nie odbyła się w takim odosobnieniu jakby druidka sobie tego życzyła. Wiedzony na niewidzialnej smyczy Wishmaker podążył za kobietą wgłąb ziemi, niespokojny i podniecony perspektywą zobaczenia… poczucia mocy magicznej wody oraz siostry w nieszczęściu - ducha Arny z Kamiennych Żmij. Niestety na dole spotkało go rozczarowanie. Młoda kapłanka zobaczyła go - nie mogło być inaczej; gdy dotarł do brzegu wraz z Kostrzewą spojrzała mu prosto w oczy - jednak później uparcie ignorowała próby kontaktu z jego strony, ani myśląc powiadomić półorkini, że on - Shando - tam jest.
Jednak gdy druidka opuściła grotę czarodziej nie wytrzymał i podjął ostatnią, desperacją próbę komunikacji.
- Arna! - zawołał do zjawy Shando - MUSISZ mi pomóc. Nam pomóc. Co zrobić? Jak powstrzymać Zew? Jak się z nimi porozumieć?
Arna dość obojętnie popatrzyła na ducha, który wrześniej wrzeszczał, skakał i szalał bezskutecznie próbując zwrócić na siebie jej uwagę.
- Nie mam wiele czasu, część mnie została w chowańcu i wiąże mnie przy nim. - szybko wydeklamował duch czarodzieja - Zaraz będę zmuszony pójść za Kostrzewą.
- Powinieneś odejść do swojego boga - tam Zew cię nie dosięgnie. Ja go nie słyszę, tak samo jak nie słyszę już głosu Temposa; nie potrafię ci pomóc.
- Ja nazywam Go Tempusem, ale chwilowo mi do niego nie spieszno. - czarodziej nie był nigdy głęboko wierzący, więc nie przypuszczał, że Bóg Bitwy powita go inaczej niż chłodno - Mam tu niedokończone sprawy, Arna. Muszę rozprawić się z tym, który wskrzesza umarłych.
- To zadanie dla żywych, nie tych, którymi rządzi - ostro rzekła kapłanka. - Sądząc po jego potędze gdy bedziesz bliski nawet więź z chowańcem cię nie uchroni przed jego wpływem. Chcesz zabić jego czy swoich przyjaciół? Jeśli to pierwsze, to twoje odejście jest nieuniknione.
- A jak sądzisz bystrzaku? Wyobraź sobie że właśnie własna śmierć jest chwilowo moim problemem - mając kogoś, z kim mógł nawiązać rozmowę, czarodziej zaczął najwyraźniej odzyskiwać dawną butę.
- To poproś Tibora by cię odesłał. W dziedzinie Temposa będziesz miał aż nadto zajęć, walcząc w bitwach Pana - zimno odparła Arna.
Czarodziej parsknął ektoplazmą - Nie skończyłem jeszcze z tym światem. Podobnie jak ty nie zamierzam uznać śmierci za zwycięzcę... no przynajmniej podobnie ja ty, kiedy żyłaś. Pomóż mi zmartwychstać. Mamy nekromantę do zabicia.
- Ja nie mam wielkiego wyboru, gdyż Tibor nie ma dość sił by przeciwstawić się magii Źródła. Z tobą sprawa jest inna i twoje poddanie się przeznaczeniu - prawom natury - leży w interesie wszystkich - kobieta nie miała zamiaru dać się sprowokować, a Shando poczuł, jak nić łącząca go z Kaszmir zaczyna się naprężać.
- Moje przeznaczenie się wypełniło, mam czyste konto - warknął Wishmaker podążając za ciągnącą go "smyczą". - A ty możesz jeszcze pomóc swojemu klanowi i wszystkim mieszkańcom dolin. Jako nieumarły będę potężny... jako żywy...
Shando nie dokończył, gdyż zniknął w ścianie. Jednak nawet tam dosięgnął go cichy, pełen politowania i wzgardy głos Arny: - Jako nieumarły będziesz tyranem, którym nie mogłeś być za życia, o biedny, słaby ergi… Jeszcze zobaczymy, skamląca, martwa gówniaro, pomyślał Shando Wishmaker, obiecując sobie kiedyś wrócić do Doliny i wyssać każdą kroplę magii z tego cholernego miejsca.
__________________ Bez podpisu. |